Dwojaki. Dosłownie, ponieważ ich prace często nie nadają się do użycia. Ilość błędów technicznych przeraża; gdyby zestawić to z jakimkolwiek innym produktem, konsument mógłby czuć się oszukany. To jak kupowanie uszkodzonego towaru, gdzie klienta nachodzą myśli o reklamacji. Niestety gry komputerowe to tak zwana święta krowa w domenie handlu. Zbyt wiele osób uważa, że niesprawny program, to nic takiego. I to pomimo, że trzeba za niego zapłacić realną walutą. Czytałem niejednokrotnie recenzje publikowane w renomowanych, zachodnich serwisach informacyjnych, których autorzy podchodzili do problemu ze stoicką ignorancją. Mówili: "To Bethesda, więc trzeba rzecz przeboleć". A ja tego nie jestem w stanie połknąć. Nienawidzę niedbalstwa.
Drugą kwestią, jest stale pogarszająca się treść produktów. Gry adresowane są do bezrefleksyjnych debili, w sposób coraz bardziej inwazyjny. Doszło do tego, że Bethesda wyrzuciła nawet rozsądek fabularny do kosza. "Fallout 4" polega na mordowaniu osiągnięć z "Fallout 3". Studio zaplanowało najwyraźniej pogrzebać stary produkt, przy pomocy nowego; udawać, że nic się nie stało... Tym samym przygody w Bostonie warto wziąć jedynie za sieczkę. Bezmyślne mordowanie jak leci, bo ostatecznie o to w tym chodzi, obojętnie od podjętych "wyborów".
Nie wiem czego oczekują masy. Może siana, żeby się nażreć i zesrać. Jak zwykle. Do mnie to jednakże nie przemawia. Znam serię niemal w całości i trudno mi pogodzić się z marnowaniem potencjału drzemiącego w niej. Pustkowia zamieniają się w disneyland. I nie. Nie mówię, że "New Vegas" był czymś abstrakcyjnym. Przeciwnie. Również cierpiał (głównie przez silnik). Ale mimo wszystko był to inny punkt widzenia. Bardziej dojrzały. Pokazał raz jeszcze rozbieżności i możliwości - całą drogę rozwojową, po której deweloperzy nie śmią kroczyć.
Mając jednak Bethesdę w "głębokim poważaniu", przejdę do czego innego. Uruchomiłem po siedmiu latach przerwy serię "Mass dEffect". Nie powiem, jedynka -pomimo całego nabytego do niej sentymentu- mocno mnie wkurzyła.
Uwielbiam dialogi z trzema opcjami, z których wszystkie prowadzą do tego samego zdania. Zbyt często widywałem tę lipę
. Niesamowicie pro-ludzka gra, w której brakuje podstawowej swobody, a której nie reguluje nawet pochodzenie postaci. Prowadzimy totalnego sztywniaka.
Świetna muzyka jest tutaj największą zaletą. Cała reszta stanowi jakiś dziwny nonsens. Niemniej poświęciłem te 30 godzin, żeby przejść gruntowanie wstęp i móc zainstalować część drugą, którą mam nadzieję ruszyć w niedługim czasie. Wiem już teraz, że "Andromedy" nie tknę nawet kijem. Totalny fejl, w którym nie można nawet wybrać innej rasy głównego bohatera. Universe my ass.