Hammerheart to płyta która (na przemian oczywiście) ciągle towarzyszy mi w drodze na uczelnię, zakochałem się w niej tak bardzo, że dostałem koszulkę od koleżanki, którą mam teraz na sobie. Przyznam, że w przypadku Twilight of the Gods miałem z początku pewne opory, dzisiaj jednak miło mi się z nią zasymilowało.Jat pisze:Bathory nadal wielbię. Takie płyty jak Blood Fire Death, Twilight of the Gods, Hammerheart i Blood on Ice nie wychodzą często.
Quorthon wiedział co robić i robił to doskonale.
A skoro o BM mowa, odbiję w jego depresyjną odmianę:
Gris - Il Etait Une Forêt