Rozstania
Rozstania
Witam, chciałem się dowiedzieć jak wy przeżyliście rozstanie z tą " lepszą" połówką.
Moje pytanie wynika z tego że dziś moja dziewczyna ze mną zerwała, nie byliśmy ze sobą jakoś długo, ale bardzo mi na niej zależy i nie potrafię pogodzić się z tym.
Piszę to tutaj bo nie mam komu o tym powiedzieć, nie mam ani jednego przyjaciele czy nawet dobrego kolegi, z tatą nie porozmawiam ponieważ nie żyje, a mama uważa mnie za dzikusa i odmieńca.
Moje pytanie wynika z tego że dziś moja dziewczyna ze mną zerwała, nie byliśmy ze sobą jakoś długo, ale bardzo mi na niej zależy i nie potrafię pogodzić się z tym.
Piszę to tutaj bo nie mam komu o tym powiedzieć, nie mam ani jednego przyjaciele czy nawet dobrego kolegi, z tatą nie porozmawiam ponieważ nie żyje, a mama uważa mnie za dzikusa i odmieńca.
"Przystosowanie to ewolucja, ewolucja to siła, jednak siła to pułapka w którą wpadli przywódcy."
- eddard
- Stały bywalec
- Posty: 229
- Rejestracja: 02 lip 2016, 10:35
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: INFP
- Lokalizacja: Kraków
Re: Rozstania
Moja rada (z doświadczenia): napisz do niej milion żenujących wiadomości, sugerujących, że chcesz wszystko naprawić i do niej wrócić. Rób to tak długo, aż w końcu odpisze ci wyraźnie że nic z tego i że nie chce mieć z tobą już nic wspólnego, a przynajmniej – nic wspólnego w ten sposób. Gdy już dzięki temu przekonasz się, że nie pozostaje nic innego, tylko o niej zapomnieć i ułożyć sobie życie na nowo – zacznij to robić.
Re: Rozstania
Czemu zaraz milion? Myślę, że wystarczy jedna, może z prośbą żeby odpisała, bo już więcej nie będziesz pisać.eddard pisze:napisz do niej milion żenujących wiadomości, sugerujących, że chcesz wszystko naprawić i do niej wrócić.
Re: Rozstania
mam dokladnie ta sama sytuacje, moge Ci tylko wspolczuc. Jak absurdalnie brzmia rady kolegow wyzej to maja racje, jezeli nie potrafisz sie z tym pogodzic to jeszcze do niej napiszesz sto razy, az dojdziesz do smutnej autorefleksji. Zycze szczesciaGRyf pisze:Witam, chciałem się dowiedzieć jak wy przeżyliście rozstanie z tą " lepszą" połówką.
Moje pytanie wynika z tego że dziś moja dziewczyna ze mną zerwała, nie byliśmy ze sobą jakoś długo, ale bardzo mi na niej zależy i nie potrafię pogodzić się z tym.
Piszę to tutaj bo nie mam komu o tym powiedzieć, nie mam ani jednego przyjaciele czy nawet dobrego kolegi, z tatą nie porozmawiam ponieważ nie żyje, a mama uważa mnie za dzikusa i odmieńca.
- kafar
- Introrodek
- Posty: 22
- Rejestracja: 29 maja 2016, 0:22
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w6
- MBTI: ISFJ
Re: Rozstania
Absolutnie nie mają racji. Pisząc wiele wiadomości będzie męczył i siebie, i ją, a to jest bez sensu. Biczowanie swojego serca do niczego dobrego nie prowadzi. Sam jestem po rozstaniu i wiem jak to jest. Możesz do niej napisać raz czy dwa, że nadal Ci zależy, ale gdy ona ostatecznie powie "nie" to będzie to sygnał że trzeba się z tym pogodzić. Trzeba będzie pozwolić jej odejść, jeśli nie była w stanie dać tego samego co Ty dawałeś jej. Nie będzie to łatwe, ale towarzystwo podobnych do Ciebie ludzi na forum powinno w tym pomóc - mi pomogło.
Cytat z ostatniego odcinka 13 Posterunku.Zobaczysz, na początku będzie bolało, potem lekko kłuło, a na końcu pozostanie duma że postąpiłeś szlachetnie. Pamiętasz jak to załatwił Bogart w Casablance?
- nudny introwertyk
- Intro-wyjadacz
- Posty: 384
- Rejestracja: 28 kwie 2015, 7:19
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: ENFP
- Lokalizacja: Poznań
Re: Rozstania
Z tym milionem wiadomości to była raczej ironia, kafar
Co mogę poradzić od siebie ? Nie rób kompletnie nic. Jeśli to ona powiedziała "nie", to żadne przekonywanie i próby wywarcia takiego czy innego wpływu nie pomogą, a wręcz mogą zrazić tę drugą osobę. Daj jej czas, albo się odezwie albo nie, natomiast naciskając w ten czy inny sposób możesz być raczej pewien, że nigdy już tego nie zrobi. Ja doskonale wiem, że trudno w takiej sytuacji nie dać się emocjom, ale w takim momencie emocje to najgorszy wróg. Możesz jedynie taktownie napisać "rozumiem, to twoja decyzja, nie mam ci tego za złe". Potem, jeśli masz taką potrzebę, możesz drzeć włosy i wypłakiwać się w poduszkę, ale są takie kwestie, w których nie można dać się ponieść i warto zachować rozsądek - choćby było to cholernie ciężkie.
Co mogę poradzić od siebie ? Nie rób kompletnie nic. Jeśli to ona powiedziała "nie", to żadne przekonywanie i próby wywarcia takiego czy innego wpływu nie pomogą, a wręcz mogą zrazić tę drugą osobę. Daj jej czas, albo się odezwie albo nie, natomiast naciskając w ten czy inny sposób możesz być raczej pewien, że nigdy już tego nie zrobi. Ja doskonale wiem, że trudno w takiej sytuacji nie dać się emocjom, ale w takim momencie emocje to najgorszy wróg. Możesz jedynie taktownie napisać "rozumiem, to twoja decyzja, nie mam ci tego za złe". Potem, jeśli masz taką potrzebę, możesz drzeć włosy i wypłakiwać się w poduszkę, ale są takie kwestie, w których nie można dać się ponieść i warto zachować rozsądek - choćby było to cholernie ciężkie.
- eddard
- Stały bywalec
- Posty: 229
- Rejestracja: 02 lip 2016, 10:35
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: INFP
- Lokalizacja: Kraków
Re: Rozstania
Chodziło mi o to, żeby napisać minimalną ilość wiadomości, która przekona nas samych, że dalsze przeżywanie nie ma sensu i zrobiliśmy już wszystko co się dało. Proponuję coś takiego, bo napisałeś, że nie możesz się z tym pogodzić. Zatem żadne rady w stylu „nie rób kompletnie nic” nie pomogą. Właśnie inaczej: zrób jak najwięcej, wyrzuć z siebie wszystkie emocje, jak najszybciej wyczerp wszystkie możliwości, przekonaj się sam, że to już naprawdę koniec. Wtedy osiągniesz spokój.
- Faramuszka
- Stały bywalec
- Posty: 226
- Rejestracja: 26 paź 2012, 17:25
- Płeć: kobieta
Re: Rozstania
Wszystko w sumie zależy od tego co było przyczyną rozstania. Jeśli wina była wyraźna po jednej czy drugiej ze stron, myślę, że rozgrzebywanie sensu nie ma, bo to jak wbijanie sobie dodatkowej śruby do mózgownicy. Jeśli natomiast są jakieś niejasności co do przyczyn, to możesz coś tam próbować naprawić, ale bez jej chęci wiele się nie zmieni.
Inna sprawa, to to czy Ci za nią tęskno, bo była Twoją dziewczyną, czy dlatego, że teraz możesz czuć się bardziej samotny. Trzeba też to rozróżnić.
Inna sprawa, to to czy Ci za nią tęskno, bo była Twoją dziewczyną, czy dlatego, że teraz możesz czuć się bardziej samotny. Trzeba też to rozróżnić.
Re: Rozstania
Tęskno mi bo była moją dziewczyną, z samotnością borykam się od kiedy pamiętam, nigdy nie miałem przyjaciela bo nie odczuwałem potrzeby mienia takowego
"Przystosowanie to ewolucja, ewolucja to siła, jednak siła to pułapka w którą wpadli przywódcy."
- Anthrax91
- Pobudzony intro
- Posty: 131
- Rejestracja: 14 maja 2016, 15:53
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Rozstania
Nie widzę sensu pisać żadnych wiadomość jak co niektórzy sugerują, najlepiej zerwać kontakt całkowicie i unikać wszelkich akcji typu "zostańmy przyjaciółmi"...to tworzy zbędne nadzieje i przedłuża tylko cierpienie.
Standardowo przy żalu po stracie człowiek przechodzi przez 5 punktów:
1. Zaprzeczenie - ponieważ prawda może być trudna do zniesienia, organizm zaczyna się bronić i nie przyjmuje informacji jako fakt dokonany, zresztą sam mówisz: "nie potrafię pogodzić się z tym"
2. Złość, gniew - kolejna obronna reakcja gdy coś nie idzie po naszej myśli i nie możemy nic z tym zrobić, nie należy złości tłumić to naturalne uczucie, ale nie należy jej też okazywać poprzez np agresję
3. Smutek, depresja - wiadomo, tak naprawdę towarzyszy od początku rozstania, ale wraz z upływającym czasem będzie miała tendencje spadkową
4. Targowanie się - zastanawianie się co by tu zrobić aby przewrócić związek
5. Akceptacja - i wreszcie ostateczne pogodzenie się z sytuacją, oczywiście to nie jest pstryk i już wszystko gra, takie uczucia jak smutek dalej mogą występować, ale pomału człowiek wraca do równowagi psychicznej i zaczyna dostrzegać "lepsze jutro"
Nie jest też tak że te wszystkie punkty idą w idealnej chronologii zazwyczaj przenikają się jeden w drugi. Tak mniej więcej wygląda model przeżywania żalu po stracie, nie sądzę żeby to komuś pomogło w trudnej chwili gdy widzi tylko bezsens i smutek, ale zamieszczam jako ciekawostkę.
Standardowo przy żalu po stracie człowiek przechodzi przez 5 punktów:
1. Zaprzeczenie - ponieważ prawda może być trudna do zniesienia, organizm zaczyna się bronić i nie przyjmuje informacji jako fakt dokonany, zresztą sam mówisz: "nie potrafię pogodzić się z tym"
2. Złość, gniew - kolejna obronna reakcja gdy coś nie idzie po naszej myśli i nie możemy nic z tym zrobić, nie należy złości tłumić to naturalne uczucie, ale nie należy jej też okazywać poprzez np agresję
3. Smutek, depresja - wiadomo, tak naprawdę towarzyszy od początku rozstania, ale wraz z upływającym czasem będzie miała tendencje spadkową
4. Targowanie się - zastanawianie się co by tu zrobić aby przewrócić związek
5. Akceptacja - i wreszcie ostateczne pogodzenie się z sytuacją, oczywiście to nie jest pstryk i już wszystko gra, takie uczucia jak smutek dalej mogą występować, ale pomału człowiek wraca do równowagi psychicznej i zaczyna dostrzegać "lepsze jutro"
Nie jest też tak że te wszystkie punkty idą w idealnej chronologii zazwyczaj przenikają się jeden w drugi. Tak mniej więcej wygląda model przeżywania żalu po stracie, nie sądzę żeby to komuś pomogło w trudnej chwili gdy widzi tylko bezsens i smutek, ale zamieszczam jako ciekawostkę.
Re: Rozstania
Ja jestem innego zdania. Jeśli nie wszystko jeszcze jest jasne (czyli autor ma jeszcze nadzieję) to tą wiadomość powinien wysłać, a jak dziewczyna odpisze to się wyjaśni. A jak już się wszystko wyjaśni to nie widzę problemu aby nie mogli zostać przyjaciółmi. W końcu już dobrze się znają i mogą na siebie polegać, czy wzajemnie doradzać. I nie ma tu żadnego cierpienia, bo przyjaciół fajnie jest miećAnthrax91 pisze:Nie widzę sensu pisać żadnych wiadomość jak co niektórzy sugerują, najlepiej zerwać kontakt całkowicie i unikać wszelkich akcji typu "zostańmy przyjaciółmi"...to tworzy zbędne nadzieje i przedłuża tylko cierpienie.
Te punkty też są kiepskie, bo akceptacja powinna być po wyjaśnieniu.
Re: Rozstania
Również jestem za tym, aby sobie to wyjaśnić - o ile nie zostały podane jakieś konkretne powody.
W przeciwnym razie... dać sobie czas. Zająć się czymś innym, znaleźć sobie cel i go realizować. Jak dla mnie zawsze takie sytuacje były bardzo przygnębiające... ale i dające niesamowitego kopa do działania. Może i na złość tej osobie, aby gdzieś kiedyś zobaczyła "co traci"... sam nie wiem.. w każdym razie motywacja była, można było złość i smutek przekuwać w naukę tego czy owego, stawanie się lepszym w czymś. Poza tym, im dłuższy i bardziej "zacieśniony" związek, tym bardziej potem można poczuć oddech życia jako singiel.
W przeciwnym razie... dać sobie czas. Zająć się czymś innym, znaleźć sobie cel i go realizować. Jak dla mnie zawsze takie sytuacje były bardzo przygnębiające... ale i dające niesamowitego kopa do działania. Może i na złość tej osobie, aby gdzieś kiedyś zobaczyła "co traci"... sam nie wiem.. w każdym razie motywacja była, można było złość i smutek przekuwać w naukę tego czy owego, stawanie się lepszym w czymś. Poza tym, im dłuższy i bardziej "zacieśniony" związek, tym bardziej potem można poczuć oddech życia jako singiel.
- apohawk
- Rozkręcony intro
- Posty: 297
- Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Rozstania
Widząc, o czym jest wątek, też chciałem wrzucić tych pięć etapów, z tym że najczęściej spotykam tego opis w kolejności: 1. negacja, 2. gniew, 3. negocjacje, 4. depresja, 5. akceptacja. Sądzę, że przejście z nieudanych negocjacji do depresji jest naturalniejsze niż z depresji do negocjacji a potem do akceptacji.Anthrax91 pisze:Nie widzę sensu pisać żadnych wiadomość jak co niektórzy sugerują, najlepiej zerwać kontakt całkowicie i unikać wszelkich akcji typu "zostańmy przyjaciółmi"...to tworzy zbędne nadzieje i przedłuża tylko cierpienie.
Standardowo przy żalu po stracie człowiek przechodzi przez 5 punktów:
1. Zaprzeczenie - ponieważ prawda może być trudna do zniesienia, organizm zaczyna się bronić i nie przyjmuje informacji jako fakt dokonany, zresztą sam mówisz: "nie potrafię pogodzić się z tym"
2. Złość, gniew - kolejna obronna reakcja gdy coś nie idzie po naszej myśli i nie możemy nic z tym zrobić, nie należy złości tłumić to naturalne uczucie, ale nie należy jej też okazywać poprzez np agresję
3. Smutek, depresja - wiadomo, tak naprawdę towarzyszy od początku rozstania, ale wraz z upływającym czasem będzie miała tendencje spadkową
4. Targowanie się - zastanawianie się co by tu zrobić aby przewrócić związek
5. Akceptacja - i wreszcie ostateczne pogodzenie się z sytuacją, oczywiście to nie jest pstryk i już wszystko gra, takie uczucia jak smutek dalej mogą występować, ale pomału człowiek wraca do równowagi psychicznej i zaczyna dostrzegać "lepsze jutro"
Nie jest też tak że te wszystkie punkty idą w idealnej chronologii zazwyczaj przenikają się jeden w drugi. Tak mniej więcej wygląda model przeżywania żalu po stracie, nie sądzę żeby to komuś pomogło w trudnej chwili gdy widzi tylko bezsens i smutek, ale zamieszczam jako ciekawostkę.
@GRyf: To, co radzą tutaj niektórzy, to przejście do etapu negocjacji (co doprowadzi do etapu depresji i akceptacji), chociaż wygląda na to, że jesteś na etapie negacji i masz jeszcze przed sobą etap gniewu. Chociaż może wtedy gniew wejdzie pomiędzy negocjacje i depresję?
No good deed goes unpunished.
-
- Rozkręcony intro
- Posty: 280
- Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
- Płeć: mężczyzna
Re: Rozstania
Rozstanie to coś, co zawsze powoduje negatywne emocje i myślę, że rozstań bez tego całego syfu jest bardzo mało. Pozostaje tylko pytanie, co z tymi emocjami zrobić. Wyjścia są dwa: wyrzucenie ich na zewnątrz (byłego partnera) lub przeżycie ich wewnątrz siebie. Z doświadczenia wiem już, że wyrzucanie powoduje tylko negatywne konsekwencje, ponieważ kiedy wyrzucasz w czyjąś stronę negatywne emocje, ta strona raczej nie odpowie Ci inaczej niż takim samym syfem co kończy się spiralą nienawiści. Nawet jeśli wina leży po stronie innej niż Twoja, obwinianie, wyrzuty, pokazywanie swojego cierpienia etc. nic nie da i jest tą samą złą opcją, która pogłębia konflikt.
Krótko mówiąc jest to sytuacja bez wyjścia, każde wyjście spowoduje, że jest się nieszczęśliwym. Zresztą czego tu oczekiwać od rozstania? Pozytywnych emocji? A kiedy ciężarówka przejedzie Ci matkę, to też znajdziesz jakieś sposoby na przeżycie tego w pozytywny sposób? Złe rzeczy się niestety zdarzają i są po prostu złe - w tym rozstania. Jeśli satysfakcjonuje Cię droga dalszej egzystencji to trzeba to przeżyć, po jakimś czasie te emocje opadną i ulegną zmianie, wtedy można związek "domknąć", czyli każda strona bierze odpowiedzialność za swoje błędy, życzycie sobie dobrze i albo utrzymujecie kontakt, albo nie. Ale etapu emocjonalnego syfu nie da się ominąć. To jest po prostu mechanizm żałoby - im tragiczniej i gorzej przeżyjemy go zaraz po negatywnym zajściu tym lepiej. Kiedyś to było normalne, że po czyjejś śmierci, lub właśnie rozstaniu, można było być nieszczęśliwym pełną parą przez jakiś czas, w przypadku rozstań nazywane to było "chorobą z miłości" i taka chorująca jednostka miała pełne przyzwolenie na cierpienie. Dzisiaj trzeba następnego dnia iść do pracy i udawać uśmiechniętego i to jest cały problem. Moim zdaniem.
Krótko mówiąc jest to sytuacja bez wyjścia, każde wyjście spowoduje, że jest się nieszczęśliwym. Zresztą czego tu oczekiwać od rozstania? Pozytywnych emocji? A kiedy ciężarówka przejedzie Ci matkę, to też znajdziesz jakieś sposoby na przeżycie tego w pozytywny sposób? Złe rzeczy się niestety zdarzają i są po prostu złe - w tym rozstania. Jeśli satysfakcjonuje Cię droga dalszej egzystencji to trzeba to przeżyć, po jakimś czasie te emocje opadną i ulegną zmianie, wtedy można związek "domknąć", czyli każda strona bierze odpowiedzialność za swoje błędy, życzycie sobie dobrze i albo utrzymujecie kontakt, albo nie. Ale etapu emocjonalnego syfu nie da się ominąć. To jest po prostu mechanizm żałoby - im tragiczniej i gorzej przeżyjemy go zaraz po negatywnym zajściu tym lepiej. Kiedyś to było normalne, że po czyjejś śmierci, lub właśnie rozstaniu, można było być nieszczęśliwym pełną parą przez jakiś czas, w przypadku rozstań nazywane to było "chorobą z miłości" i taka chorująca jednostka miała pełne przyzwolenie na cierpienie. Dzisiaj trzeba następnego dnia iść do pracy i udawać uśmiechniętego i to jest cały problem. Moim zdaniem.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Wystygł.
Wynik:
Cynik.