Strona 2 z 4

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 03 sty 2017, 22:58
autor: Dant3s
highwind pisze: Kiedyś w kolejce u fryzjera przepuściłem pewną panią. Po kilku tygodniach robiłem zakupy w jakimś spożywczaku. Paczę, na kasie tamta pani. Pamiętała o moim uczynku i dała mi gratis Grześka w czekoladzie. Wnioski wyciągnijcie sami :P
To niestety nie jest przykład działania karmy bo to ona Ci się odwdzięczyła :)

Karma zakłada, że jeśli zrobiłeś coś dobrego to coś dobrego się stanie tobie, wzajemna pomoc międzyludzka to nie karma.

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 03 sty 2017, 23:28
autor: highwind
Eee, twoja wypowiedź jest wewnętrznie sprzeczna. Przemyśl ją, bo wynika z niej że wzajemna międzyludzka pomoc to nic dobrego.

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 03 sty 2017, 23:41
autor: Dant3s
highwind pisze:Eee, twoja wypowiedź jest wewnętrznie sprzeczna. Przemyśl ją, bo wynika z niej że wzajemna międzyludzka pomoc to nic dobrego.
Miałem na myśli dobro "zwrócone przez los" a nie przez ludzi którzy chcą Ci się odwdzięczyć.
@edit: Może inaczej, pomagając komuś możesz liczyć na 2 rodzaje "dobra zwrotnego", pierwszy to rewanż osoby której pomogłeś, a drugi to coś dobrego nie związanego z tą osobą, czyli pomoc międzyludzka(1) i karma(2)

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 03 sty 2017, 23:59
autor: highwind
Dobra, a na podstawie czego tak stwierdzasz? Wydaje mi się to naciągane, bo rozumiem że twierdzisz, że gdybym dostał tego Grześka już w sklepie obok, bez powodu, bo jakaś obca ekspedientka miałaby dobry dzień, to wtedy już byłaby to karma? Ja tam nie słyszałem o takich ograniczeniach. Teraz przejrzałem na szybko artykuły z wiki i też nie natknąłem się na podobne wzmianki.
Dant3s pisze:Miałem na myśli dobro "zwrócone przez los"
A to nie wystarczające zrządzenie losu, że akurat wlazłem do tego sklepu, gdzie akurat o tej godzinie pracowała akurat tamta kobieta którą akurat kiedyś przepuściłem w kolejce?

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 04 sty 2017, 0:13
autor: Dant3s
highwind pisze:Dobra, a na podstawie czego tak stwierdzasz? Wydaje mi się to naciągane, bo rozumiem że twierdzisz, że gdybym dostał tego Grześka już w sklepie obok, bez powodu, bo jakaś obca ekspedientka miałaby dobry dzień, to wtedy już byłaby to karma? Ja tam nie słyszałem o takich ograniczeniach. Teraz przejrzałem na szybko artykuły z wiki i też nie natknąłem się na podobne wzmianki.
Może mam złą definicję karmy :P
highwind pisze: A to nie wystarczające zrządzenie losu, że akurat wlazłem do tego sklepu, gdzie akurat o tej godzinie pracowała akurat tamta kobieta którą akurat kiedyś przepuściłem w kolejce?
To zależy jak często chodzisz do tego sklepu :P
W ten sposób wszystko można podciągnąć pod karmę. Każdy zbieg okoliczności i wszelkie dobre i złe wydarzenia.

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 04 sty 2017, 0:16
autor: highwind
No do tego mniej więcej dążę - zdawało mi się że karma to koncept raczej religijny i oznacza mniej-więcej tyle, że jeśli spotkało cię coś dobrego/złego, to na to zasłużyłeś w tym lub poprzednim życiu. Ale co, jak, gdzie, kiedy, od kogo, dlaczego - jakiegoś regulaminu nie widziałem :P

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 04 sty 2017, 18:02
autor: Arti
Kiriot_Onky pisze:Jak Waszym zdaniem jest z tą karmą ? Czy rzeczywiście czyniąc coś dobrego, na przykład dając panu menelowi parę groszy na bułkę możemy liczyć na zwrot naszej dobroci w przyszłości ? Osobiście wierzę, że tak ale nigdy tego nie doświadczyłem, no chyba że to przyszło z kilkumiesięcznym opóźnieniem i już o tym zapomniałem :lol:
Pozdrawiam
To tak nie działa. Intencje powinny być czyste, bezinteresowne. Tzn. dajesz zeta menelowi, ale nie z myślą, że "inwestycja" ma się zwrócić.

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 04 sty 2017, 18:55
autor: Nestor
To tak nie działa. Intencje powinny być czyste, bezinteresowne. Tzn. dajesz zeta menelowi, ale nie z myślą, że "inwestycja" ma się zwrócić.
Niezupełnie. Ma się z tego satysfakcję. :)

Dobrze, że nie ma dużo takich ludzi. Ilu by było frajerów do dojenia. Albo już wydojono i sami zaczęli doić. >:)

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 14 lut 2017, 16:33
autor: Kolor Tęczy
Chrześcijanie nie wierzą w karmę, więc trudno mi się wypowiadać w tym temacie.
Ale gdy się zastanawiałam nad tym , to gdy ktoś w to wierzy - to pewnie zauważy, że karam wraca.

Mimo wszystko miło, gdy jednak robimy coś bezinteresownie - choć mówi się, że zawsze jest jakaś interesowność, chociażby zaspokojenie swojego sumienia...

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 16 lut 2017, 21:19
autor: hermilion
Po wielu latach zauwazylem w zyciu ludzi w dluzszym okresie zjawisko ktore mozna nazwac zarowno karma jak i dobre uczynki a jego przyczyne upatruje w zwyczajnej miedzyludzkiej interakcji. Otoz zauwazylem ze ludzie nieegoistyczni po kilku razach bycia zrobionym w balona odrzucaja ze swojego kregu znajomych egoistow ... a tymze egoistom zostaje tylko towarzystwo innych egoistow (ktorych chyba tez lepiej rozumieja a wiec toleruja). W efekcie ludzie pelnia dobre uczynki wobec znajomych ktorzy podobnie im sie odwdzieczaja a egoisci robia sie w balona w wlasnym towarzystwie

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 19 lut 2017, 18:02
autor: Coldman
W sumie masz rację. Dobre spojrzenie na temat, spodobało mi się.

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 19 mar 2017, 10:28
autor: wydra
Im mniej ludzi czyni dobro, tym wolniej ono wraca. Ja jestem pesymistką jeśli chodzi o liczbę takich osób, więc zupełnie nie przejmuję się czy do mnie wróci, czy też nie, bardziej staram się zatrzymać "falę zła". Szczególnie teraz miałam taki okres, że za każdym razem, kiedy ktoś mnie skrzywdził albo po prostu zepsuł humor, w odpowiedzi na to czułam dużą potrzebę zrobienia czegoś miłego dla moich bliskich.

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 20 mar 2017, 23:56
autor: Krata_Browara
Nie sądzę, żeby czynione dobro do nas wracało, niestety. Znam ludzi, którzy są dobrzy a życie nie układa im się zbyt fajnie, jest też na odwrót, znam ludzi, którzy postępując źle potrafią przejść przez życie bez większych przeszkód.

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 31 mar 2017, 19:35
autor: borek921
Nie wierze w takie rzeczy, niestety ale raczej jestem cynikiem. Nie wierzę ani w boga, ani w karmę, ani w życie po śmierci i inne takie podniosłe przekonania. Nie mowie, ze wierzyc w cos takiego jest zle, wiara w takie rzeczy moze odnosic polowicznie efekt placebo, i mysle ze wlasnie stad sie takie rzeczy biora. Czlowiek wymysla a to boga a to karme, zeby czuc sie lepiej z samym soba, zeby nadac sens swojemu zyciu i aby wierzyc, ze po cos to wszystko jest. Na cos pracuje przez te swoje kilkadziesiat lat zycia, i nie chodzi mi tu bynajmniej emeryture.

Ja jestem innego zdania, o wiele bardziej pesymistycznego i ponurego. Wg mnie jestesmy po prostu biologiczną papką, ktora w grobie zgnije a z "duszy" nic nie pozostanie. Jestesmy mutacja genetyczna, efektem ewolucji, a nasze zycie jest niczym innym jak po prostu biletem na ten swiat na jakis czas, aby przezyc je tak jak bedziemy chcieli, az dobiegnie owego zycia koniec. Nie sadze zeby zycie kogokolwiek mialo jakiekolwiek znaczenie i zeby w jakikolwiek sposob bylo weryfikatorem tego, jak bądź gdzie skonczymy po smierci.

Moj ojciec byl bardzo dobrym, uczynnym i zyczliwym czlowiekiem, a dostal jakiegos guza na kregoslupie, lekarz spaprał robote i go przykuł do łóżka na 22 lata a dwa lata temu zmarł mając dwie dziury w dupie wielkości kokosa (odleżyny, ktorych efektem bylo gnicie tkanki).

Ponure, wiem, wiem, ale po prostu ja tak widze swiat :D to czy komus sie zyje dobrze czy nie to po prostu laczona kwestia tego co sami robimy, farta, i wielu zmiennych na ktore nie mamy zadnego wplywu, tyle ode mnie :P

Re: Czy czynione dobro rzeczywiście wraca ?

: 31 mar 2017, 20:04
autor: Patrycjusz
borek921 pisze:Moj ojciec byl bardzo dobrym, uczynnym i zyczliwym czlowiekiem, a dostal jakiegos guza na kregoslupie, lekarz spaprał robote i go przykuł do łóżka na 22 lata a dwa lata temu zmarł mając dwie dziury w dupie wielkości kokosa (odleżyny, ktorych efektem bylo gnicie tkanki).
Ale widzisz, najpierw musiałeś sam się przekonać, żeby zawrzeć taką opinię w tym temacie. A może nie tyle sam, co nie musiałeś daleko szukać. Dlatego w tej kwestii podział jest na zaczarowanych i odczarowanych. Odczarowanych jest zdecydowanie mniej i nie ma co nikomu życzyć, żeby czar prysnął. W każdym razie jest to kwestia, którą można tylko przeżyć i nic nie da tu przekonywanie (pod tym względem ludzie są jak dzieci, które nawet widząc zdjęcia oparzonych żelazkiem, same muszą się oparzyć bo zdjęciu nie dają wiary).