Strona 7 z 16

Re: Wyżal się!

: 27 maja 2019, 1:20
autor: NoSenseAtAll
Próbuję nawiązać nową znajomość. Staram się w wyważony sposób wplatać w 'konwersację' co nieco o sobie, ale przede wszystkim pytam o drugą osobę. Zgaduję, że o to w tym wszystkim chodzi - żebyśmy się nazwajem poznali, prawda? W zamian otrzymuję tylko żale niemal od samego początku i brak nawet najmniejszego, maciupkiego zainteresowania moją osobą. Szczerze powiedziawszy te pierwsze by mi nawet nie przeszkadzały, gdyby nie to olbrzymie, rozwinięte do granic możliwości, zapatrzenie w siebie. Jeszcze jakby były ku temu obiektywne powody, poza rzuconym stwierdzeniem "dużo wiem". Ehh, parodia.

Re: Wyżal się!

: 29 maja 2019, 8:21
autor: Redoks
Nie radzę sobie z nauką.

Re: Wyżal się!

: 03 cze 2019, 23:30
autor: bartek93
Coś, chyba i ja w tym dziale coś po sobie zostawię. Ostatnio mam jakiegoś doła. Jestem wśród ludzi, a czuję się tak cholernie samotny. Wciąż ulegam innym, nie mogąc skupić się na tym, co dla mnie naprawdę ważne. Marzę o miłości, a wciąż nie mogę jej zaznać.

Re: Wyżal się!

: 04 cze 2019, 9:13
autor: Arsen
Ja od niedawna mam wrażenie jakbym zgubił ścieżkę którą idę i zauważył to dopiero będąc daleko od niej. Totalnie odleciałem i teraz jakoś nie chce mi się już wracać i szukać tego co było, chce czegoś nowego. To oznacza kilka kluczowych zmian które hmmm. Kto wie jak wypadną. Mega mnie drażni moje poczucie zagubienia...

Re: Wyżal się!

: 06 cze 2019, 22:09
autor: highwind
Upał, trzeba otwierać okna/balkon na noc. Ulga wątpliwa, bo co pół godziny zalatuje smrodem sąsiedzkich fajek. Palacze - zabijcie się.

Re: Wyżal się!

: 07 cze 2019, 18:40
autor: NerdNaSiłowni
W końcu znalazłem forum i wątek na którym mogę się po prostu WYŻALIĆ! :) Bardzo mnie to cieszy... A więc do rzeczy

Generalnie, jestem osobą, która bardzo ceni sobie relacje z ludźmi, którymi się otacza. W dzieciństwie nie dostawałem wystarczająco dużo uwagi i miłości, więc każdy nawet "kolega/koleżanka" jest dla mnie na wagę złota.
Obecnie mam 24 lata i kończę studia pierwszego stopnia. Studiowałem w obcym dla siebie mieście, gdzie przed przyjazdem nie znałem nikogo (no może oprócz dwóch osób z mojej rodzinnej wioski studiujących na innej uczelni).
Jako, że jestem osobą nieśmiałą nie udało mi się nawiązać relacji powyżej rangi "znajomego" z większością osób na roku. Z większością... Udało mi się złapać lepszy kontakt z dokładnie trzema osobami, a przynajmniej tak mi się wydawało... Na zajęciach siedzieliśmy obok siebie, rozmawialiśmy ze sobą, trzymaliśmy się razem, tak o, kolejna paczka znajomych. Niby spoko, jednakże...
Przez cały okres studiów, czułem się jak piąte koło u wozu, czułem jakoby owe osoby litowały się nade mną. Niby na uczelni rozmawialiśmy, robiliśmy razem projekty ale nic poza tym. Na piwko wychodziłem z nimi może raz na semestr, żeby oblać zaliczone egzaminy. Poza uczelnią nie mieliśmy kontaktu, nawet przed facebooka. A ja chciałem się z nimi spotykać jeszcze poza uczelnią. Dodam jeszcze, że osoby, o których mowa spotykały się czasami między sobą, oczywiście beze mnie, co było dla mnie przykre.
Przez cały czas myślałem, że moje odczucia są nieadekwatne i coś sobie wkręcam. Nie mówiłem im tego wprost, żeby nie pomyśleli, że jestem nienormalny i całkiem nie zerwali kontaktu. Pozwalało mi to jakkolwiek funkcjonować i nie być w depresji przez 99% czasu.
Niedawno zdaliśmy ostatni egzamin. Tego wieczora zobaczyłem jako moi znajomi świętują razem... Oczywiście beze mnie...
Zrobiło mi się strasznie smutno i nie wiem co mogę z tym zrobić...
To już nie jest pierwsza tego typu relacja, gdzie czuje się ignorowany przez pozostałe osoby. Siedzę, zastanawiam się co jest ze mną nie tak i czy kilkanaście tabletek z kofeiną wystarczy by zatrzymać moją akcję serca...
Ale w sumie czytając to co napisałem czuje się trochę lepiej, więc cel tego wątku chyba został osiągnięty :)

Re: Wyżal się!

: 18 cze 2019, 20:33
autor: Papaja
wrocilam zmeczona z urlopu i potrzebuje znowu gdzies wyjechac by odpoczac po urlopie

Re: Wyżal się!

: 25 cze 2019, 14:11
autor: Czerwonekredki
Introja pisze: 18 cze 2019, 21:50 Poleganie na mężczyznach jest trochę niefajne
Nie lubię gdy muszę kogoś z nich prosić o coś, a niestety bywa to nieuniknione. Z jednej strony chciałabym w ogóle nikogo z nich nie potrzebować, z drugiej czasami fajnie by było kogoś dobrego mieć. Choć przy tym obawy, że prędzej czy później i tak by mnie zostawił dla jakiejś brunetki. Ech, takie rozkminy xd
Dla brunetki? Przecież podobno blondynki są lepsze. :D

Mam trochę podobnie, z tym że ja chciałabym czasem nie potrzebować nikogo i móc sama sobie ze wszystkim radzić, a niestety jest to niemożliwe, a to czasem rodzi frustracje.

Re: Wyżal się!

: 26 cze 2019, 18:43
autor: Racter
Początek w nowej pracy wygląda fatalnie. Będę musiał brać robotę na weekend do domu, bo na przyszły wtorek wszystko musi śmigać, a jestem w ciemnym lesie. Inni robią swoje zadania równie naturalnie jak oddychają, a ja zatrzymuję się na pierdołach.

Co prawda miałem prawie rok przerwy. Mechanizmy pordzewiały, podzespoły pokrył kurz. Wiedziałem, że może być różnie. Nie sądziłem jednak, że znowu w myślach zacznie grać stara dobra piosenka pod tytułem "czy ja się w ogóle nadaję na programistę".

Nie. Nie nadaję się. Ale coś trzeba robić, z czegoś żyć, a póki nie dadzą kopa poniżej pleców, nadrabiać biorąc nieodpłatne nadgodziny...

Re: Wyżal się!

: 26 cze 2019, 21:08
autor: Nocnik
Kobiety i ich "znaki" by się domyśleć, zamiast powiedzieć wprost i zaoszczędzić sobie wzajemnie czasu i nerwów. Tak się składa, że czytanie w myślach jest mi obcą umiejętnością :)

Kobiety i ich niezdecydowanie. Czyli coś się odwidziało z dnia na dzień.

Ktoś to dobrze ujął w utworze:
"Bo z dziewczynami nigdy nie wie, oj nie wie się,
czy dobrze jest czy może jest, może jest już źle,
spokoju się spodziewać, czy też przejść,
czy szukać jej, czy jej z oczu zejść.
Bo z dziewczynami nigdy nie wie oj nie wie się,
czy dobrze jest, czy może jest, może jest już źle,
czy najważniejszy jesteś w życiu jej,
czy znaczysz już od kogoś mniej. "

Re: Wyżal się!

: 26 cze 2019, 21:09
autor: Alphekka
Właścicielka wynajmowanego przeze mnie pokoju mieszka na parterze tego samego budynku. Ma za domem wielki ogród, a obok domu... Wielki trawnik odziedziczony po chorej na raka ciotce. Co tydzień, od ku... lutego kosi trawę przez minimum pół soboty. Czasem się nie wyrobi, więc dokańcza w niedzielę. A ma taką starą kosiarkę, spalinową. Potem, jak już myślisz, że na dzisiaj koniec, to bierze karchera i czyści nim bardzo dokładnie cały taras. Przez tydzień. Pomimo tego, że taras ma raptem 15m2. Następnie pierze dywany z całego budynku. Też tym karcherem. A ma tymi dywanami wyłożoną caaaałą klatkę schodową! No i w każdym pokoju obowiązkowo, stary, turecki dywan. Ewentualnie, jak już jej się te dywany skończą, to zrobi sobie remont w domu! Najlepiej taki, żeby trzeba było używać dużo wiertarki.
Do wyboru, a jakże, ma jeszcze piłowanie drzew wielką, elektryczną piłą i inne bliżej nie określone, głośne atrakcje.
Codziennie od około 19 do 22 drze się w niebogłosy jakiś dzieciak z sąsiedztwa. Brzmi jakby go ze skóry obdzierali, ale podejrzewam, że ktoś zabiera mu tablet i karze iść spać czy coś w ten deseń. I to zupełnie serio. Słyszę go przez okno przez trzy godziny codziennie od jakiegoś miesiąca. Jakbym wiedziała, z którego to domu, to poszłabym sprawdzić czy tam wszystko w porządku... Chociaż już po głosie rozpoznaje, że to 2-4 latek ryczy ze złości.
Współlokatorka z umiłowaniem trzaska drzwiami i wali wszystkimi przedmiotami gdy gotuje lub sprząta. Ma też wyjątkowy talent - potrafi tak puszczać wodę z prysznica, żeby rury piszczały. Przez długi czas nie wiedzieliśmy jak to robi.
Ach, i pralka od jakiegoś roku dogorywa. Bęben się obluzował i podczas wirowania słychać ją nawet na parterze. Ale właścicielka wymieni ją dopiero jak eksploduje. XD

Re: Wyżal się!

: 26 cze 2019, 21:50
autor: nietota
Alphekka, tak bardzo Cię rozumiem, moi urządzili w ogródku domowe przedszkole dla jakimś cudem skoligaconych dzieci (2-4 lata właśnie) z całego osiedla (nie mogę zliczyć), takie na wypasie, z basenami, szczeniętami i przerwami na posiłki co minutę ("a macie ochotę na..?" "taaaaaaak!"). Inni zaś grillują i nagle mają setki znajomych, którzy nie wiadomo z czego bezustannie się śmieją. I nie wiem, co to karcher, ale brzmi jak inna moja sąsiadka, która w sobotę o 8:00 myła taras myjką ciśnieniową. Dźwięk to był taki, że mnie wyrzuciło z łóżka i tyle jeszcze miałam impetu, że przez kwadrans się turlałam po podłodze (choć mam bardzo małe mieszkanie). A w pracy codziennie przez 8 godzin ryczy wiatrak. I tak jest skwarno, ale on ryczy zawzięcie i nie poddaje się. Na koniec zaś zostawiam sobie te niebiańskie stworzenia na "ko".

Re: Wyżal się!

: 28 cze 2019, 10:33
autor: Redoks
Głupota straszna, az wstyd mi to pisać.

Żale się na moj charakter. A konkretnie na to ze jestem zbyt miła. To brzmi strasznie nieskromnie, może się mylę i wcale nie jestem. Ale!
Już nie pierwsza sytuacja, gdy byłam dla kogoś płci przeciwnej zwyczajnie uprzejma, a ten ktoś się zauroczyl i nagle zdziwienie, że ja nie czuje nic. Przy czym od samego startu zaznaczam, ze mam problem z relacjami damsko meskimi i wcale nie chce chłopaka. Nie, jak grochem o ścianę. Ja chce dobrze, słucham, staram się być empatyczna i pomagać, bo czasem nikt inny nie chce tej osoby wesprzeć. Staram się słuchać, nie oceniam. Wiem, ze bywam trochę sassy momentami i to uważam za moją winę po całości, ale z drugiej strony zawsze zaznaczam ze dobrze mi solo i koniec kropka. A potem i tak zawsze przychodzi taki moment... "Jak to nie chcesz iść ze mną na randkę?". Pretensje ze wychodzę z kolegą na miasto, pretensje ze nie odpisuje z buziaczkami, pretensje ze smiem pisać z innymi osobnikami płci męskiej. Jezus Maria, no ocipieć można. Ktos inny by moze olal bo przeciez to nie mój problem, nie jestem odpowiedzialna za emocje innych ludzi. No ale ja od razu się martwie o te osobę, ze sobie coś zrobi, czuje się winna, ze może bylam zbyt otwarta, ze może normalni ludzie nie rozmawiają tak o emocjach. Od razu czuje się jak najgorsza baba na świecie. I cały dzień zepsuty.
No i tak, wiem ze winy pewnie też w tym dużo mojej. Nie powinnam tak mocno wspoldzielic emocji z kimś, pewnie moje poczucie humoru też bywa temu winne (Ale u mnie w rodzinie i wsrod przyjaciol takie bezpośrednio nawiązujące do intymności żarciki to norma, więc też inaczej nie umiem). Doszło do tego ze jedyne osoby z którymi wychodzę i spędzam czas, to dziewczyny i jeden kolega który jest w związku, więc nie czuje z jego strony żadnego podrywu ani nic. A do reszty chłopców po prostu boję się odzywac, bo a nuz ktoś sobie coś pomyśli. I nie jest to sytuacja jednorazowa. Łącznie było już takich 4. Scenariusz zawsze podobny. U psychologa tez to przepracowywałam, ale niewiele pomogło. Niszczy mnie to od środka.
Ahgg głupia baba jestem i w ogole. Lepiej się skupię na studiach, a nie na innych ludziach.

Re: Wyżal się!

: 28 cze 2019, 10:46
autor: Czerwonekredki
Redoks pisze: 28 cze 2019, 10:33 Głupota straszna, az wstyd mi to pisać.

Żale się na moj charakter. A konkretnie na to ze jestem zbyt miła. To brzmi strasznie nieskromnie, może się mylę i wcale nie jestem. Ale!
Już nie pierwsza sytuacja, gdy byłam dla kogoś płci przeciwnej zwyczajnie uprzejma, a ten ktoś się zauroczyl i nagle zdziwienie, że ja nie czuje nic. Przy czym od samego startu zaznaczam, ze mam problem z relacjami damsko meskimi i wcale nie chce chłopaka. Nie, jak grochem o ścianę. Ja chce dobrze, słucham, staram się być empatyczna i pomagać, bo czasem nikt inny nie chce tej osoby wesprzeć. Staram się słuchać, nie oceniam. Wiem, ze bywam trochę sassy momentami i to uważam za moją winę po całości, ale z drugiej strony zawsze zaznaczam ze dobrze mi solo i koniec kropka. A potem i tak zawsze przychodzi taki moment... "Jak to nie chcesz iść ze mną na randkę?". Pretensje ze wychodzę z kolegą na miasto, pretensje ze nie odpisuje z buziaczkami, pretensje ze smiem pisać z innymi osobnikami płci męskiej. Jezus Maria, no ocipieć można. Ktos inny by moze olal bo przeciez to nie mój problem, nie jestem odpowiedzialna za emocje innych ludzi. No ale ja od razu się martwie o te osobę, ze sobie coś zrobi, czuje się winna, ze może bylam zbyt otwarta, ze może normalni ludzie nie rozmawiają tak o emocjach. Od razu czuje się jak najgorsza baba na świecie. I cały dzień zepsuty.
No i tak, wiem ze winy pewnie też w tym dużo mojej. Nie powinnam tak mocno wspoldzielic emocji z kimś, pewnie moje poczucie humoru też bywa temu winne (Ale u mnie w rodzinie i wsrod przyjaciol takie bezpośrednio nawiązujące do intymności żarciki to norma, więc też inaczej nie umiem). Doszło do tego ze jedyne osoby z którymi wychodzę i spędzam czas, to dziewczyny i jeden kolega który jest w związku, więc nie czuje z jego strony żadnego podrywu ani nic. A do reszty chłopców po prostu boję się odzywac, bo a nuz ktoś sobie coś pomyśli. I nie jest to sytuacja jednorazowa. Łącznie było już takich 4. Scenariusz zawsze podobny. U psychologa tez to przepracowywałam, ale niewiele pomogło. Niszczy mnie to od środka.
Ahgg głupia baba jestem i w ogole. Lepiej się skupię na studiach, a nie na innych ludziach.
Niektórym niewiele wystarczy, by się zauroczyć. Słuchasz tej osoby, angażujesz się w problemy to pewnie Ci zależy. Tylko, że może to być tylko jako koleżeństwo. Ale czasami się jak bardzo się czegoś chce to widzi się znaki tam gdzie ich nie ma, albo wyolbrzymia to co już jest. Nie zawsze zaznaczenie na początku, że nie jest się zainteresowanym związkiem wystarcza. Bo druga osoba może pomyśleć, a nuż to zmienię? Na pewno da się to obejść, skoro tak dobrze nam się rozmawia.

Chociaż nie wiem jak to dokładnie wygląda. Masz rację, że najlepiej byłoby się nie przejmować uczuciami drugiej osoby, bo nie za wszystkie jesteś odpowiedzialna, ale to trudne.

Chce się mieć zwykłą znajomość a wychodzi z tego jakaś gówno drama. :?

Re: Wyżal się!

: 28 cze 2019, 17:24
autor: Coldman
Redoks pisze: 28 cze 2019, 10:33 Głupota straszna, az wstyd mi to pisać.

Żale się na moj charakter. A konkretnie na to ze jestem zbyt miła. To brzmi strasznie nieskromnie, może się mylę i wcale nie jestem. Ale!
Już nie pierwsza sytuacja, gdy byłam dla kogoś płci przeciwnej zwyczajnie uprzejma, a ten ktoś się zauroczyl i nagle zdziwienie, że ja nie czuje nic. Przy czym od samego startu zaznaczam, ze mam problem z relacjami damsko meskimi i wcale nie chce chłopaka. Nie, jak grochem o ścianę. Ja chce dobrze, słucham, staram się być empatyczna i pomagać, bo czasem nikt inny nie chce tej osoby wesprzeć. Staram się słuchać, nie oceniam. Wiem, ze bywam trochę sassy momentami i to uważam za moją winę po całości, ale z drugiej strony zawsze zaznaczam ze dobrze mi solo i koniec kropka. A potem i tak zawsze przychodzi taki moment... "Jak to nie chcesz iść ze mną na randkę?". Pretensje ze wychodzę z kolegą na miasto, pretensje ze nie odpisuje z buziaczkami, pretensje ze smiem pisać z innymi osobnikami płci męskiej. Jezus Maria, no ocipieć można. Ktos inny by moze olal bo przeciez to nie mój problem, nie jestem odpowiedzialna za emocje innych ludzi. No ale ja od razu się martwie o te osobę, ze sobie coś zrobi, czuje się winna, ze może bylam zbyt otwarta, ze może normalni ludzie nie rozmawiają tak o emocjach. Od razu czuje się jak najgorsza baba na świecie. I cały dzień zepsuty.
No i tak, wiem ze winy pewnie też w tym dużo mojej. Nie powinnam tak mocno wspoldzielic emocji z kimś, pewnie moje poczucie humoru też bywa temu winne (Ale u mnie w rodzinie i wsrod przyjaciol takie bezpośrednio nawiązujące do intymności żarciki to norma, więc też inaczej nie umiem). Doszło do tego ze jedyne osoby z którymi wychodzę i spędzam czas, to dziewczyny i jeden kolega który jest w związku, więc nie czuje z jego strony żadnego podrywu ani nic. A do reszty chłopców po prostu boję się odzywac, bo a nuz ktoś sobie coś pomyśli. I nie jest to sytuacja jednorazowa. Łącznie było już takich 4. Scenariusz zawsze podobny. U psychologa tez to przepracowywałam, ale niewiele pomogło. Niszczy mnie to od środka.
Ahgg głupia baba jestem i w ogole. Lepiej się skupię na studiach, a nie na innych ludziach.

Twój charakter nie jest w całości źródłem problemu. Masz problem z negatywnymi bodźcami w stosunku do Twojej osoby. Co ciekawe osoby, które szybko znajdują zauroczenie w sympatycznym traktowaniu, same są osobami o niskim poczuciu wartości, braku pewności siebie, problemami z odnalezieniem się w społeczności płci przeciwnej. Tym gorzej, że jak sama mówisz zdarzają się przypadki, które reaguje złością, gdy zostaną odrzucone, więc tutaj nie może być mowy o tolerancji. Jeśli ktoś ma jasno powiedziane, że randka odpada, no to musi odpuścić dalsze swoje pochopne wyobrażenia. Szkoda, że to ty na tym cierpisz. Więcej niż Twoja pani psycholog Ci nie powiem, ale życzę ci żeby Tobie dopamina poszła w górę, a serotonina w dół <3 To była dobra terapia życiowa, która dostarczyła by ci świadomości, oraz pomogła przeorganizować myślenie w tym temacie.