Samo życie. I mimo, że jestem ekstrawertyczką, wiesz, że świetnie Cię rozumiem. Takie historie, jak z tą budową, też burzą i mrożą mi krew w żyłach.Niemiła38 pisze: ↑03 mar 2018, 19:08 Serio bywa ciężko...jedych moźna obarczyc o dziecinne zachowanie bo widzą problemy i wady więc mowią związkowi nie. Innym moźma zarzucić glupotę i masochizm bo tkwią w toksycznych związkach i nie myślą co z nimi potem. Np. Moja siostra jest w toksycznym związku z mężem i nie wytrzymuję psychicznie gdy slyszę że ona chce się z nim budować. Dzizas... jak to nazwać? No jak nie głupotą czystą. Dzieci pójdą na swoje a oni jak chcą źyć gdy mało się nie zabijają juz teraz. Im większa świadomość siebie tym chyba człowiekowi trudniej z kimś być. Im człowiek płytszy i mniej skomplikowany w sobie tym mniej zwraca uwagę i mu mniej przeszkadza. Tak mi się wydaje.
Ale wiele osób wybiera ten wariant, że każdy musi swój krzyż nieść. Nie ma to bezpośredniego związku z wiarą / religijnością. Po prostu, skoro tyle już zainwestowaliśmy... Do ludzi nie dociera, że jest tylko jedno życie, innego nie będzie. Liczy się tu i teraz, choć warto czasem myśleć (nie: planować) o przyszłości. A przyszłość, a nawet teraźniejszość z człowiekiem, którego się nie kocha, to piekło na ziemi na własne życzenie. Może dlatego prościej jest żyć bezrefleksyjnie.