Inno pisze:Specjalnie nie chciałam zbyt precyzować, żeby nie zawężać tematu.
Ja podszedłem do sprawy z drugiej strony, tzn. na podstawie poszczególnych przypadków można próbować wyciągnąć ogólne wnioski. Oba podejścia są jak najbardziej poprawne
Inno pisze:W moim wypadku nieprzyjemna atmosfera powstała, kiedy przed listopadem wyraziłam niezadowolenie zbliżającym się wyjazdem na groby, wyraziłam (ach, jakże naiwnie ) życzenie pozostania w domu, po czym stwierdziłam, że dla mnie ta tradycja nie ma znaczenia i nie zamierzam jej kontynuować w dorosłym życiu.
No to ja mam w domu lepiej, bo mnie się
nikt za bardzo nie czepia, że nie chodzę na groby.
W ogóle to poruszyłaś zupełnie inny temat, a mianowicie - z jakiego punktu oceniać tę konkretną Tradycję ( chodzi o odwiedzanie grobów ) ? Jeśli weźmiemy pod uwagę " niemiłościwie " nam panującą religię katolicką, to oczywiście jest to Tradycja jedynie słuszna i bezdyskusyjna. Ale zauważ, że z
Biblijnego punktu wiedzenia ( tzn. w świetle Słów zapisanych w Biblii ) odwiedzanie grobów zmarłych jest rzeczą, no delikatnie mówiąc naganną, powtarzam delikatnie mówiąc, nie chcę urazić wielu osób. Myślę, że każdy kto ma dostęp do internetu może wiele poczytać na ten temat
Dodam z własnego doświadczenia, że spotykania " przy grobach " było m.in. sposobem na oglądanie siebie wzajemnie, aż mi ciarki przechodzą po plecach jak sobie przypomne to oczy utkwione we mnie i " pytanie " no to jak wyglądasz
Inno pisze: A przed Gwiazdką matka zareagowała bardzo emocjonalnie na moje oświadczenie, że Święta (dla mnie) to tylko zawracanie głowy i świetnie mogłabym się bez ich obchodzenia obejść.
Moja rodzina już się przyzwyczaiła, myślę, że i twoja też się przyzwyczai.
Ja mimo wyrażania mojego zdania odrębnego na temat tzw. świąt Bożego Narodzenia staram się w nich uczestniczyć " grając " swoją rolę. Ale po świętach muszę to " odchorować " .
Inno pisze:a to oczywiście znaczy, że nie dbam o ich uczucia i bla bla bla
Myślę, że jakby ekstrawertycy znależli się chociaż 1 dzień w naszym położeniu, zupełnie inaczej patrzyliby na nasze zachowania. Może im jest tak samo trudno zrozumieć nasz " punkt " widzenia na temat wspólnych spotkań, jak trudno mi zrozumieć ich punkt widzenia. Szczególnie, że te tzw. święta są spotykaniem ludzi, z którymi nie żyjemy na codzień. Nasze codzienne problemy ich nie dotykają.
inno pisze:Rodzice jeszcze tłumaczą tym, że tam spotykamy naszą rodzinę (a z rodziną przecież powinno sie utrzymywac kontakt, nawet z dalszą), ale mnie ona ani ziębi, ani grzeje, nawet nie pamietam kto jest kim.
Ja też tak mam, no niepamiętam kto jest kto, być może również z tego powodu, że tak na prawdę mnie to w ogóle nie interesuje
Chcieli mieć dziecko. A z byciem rodzicem właśnie takie czynności się wiążą.
Ekstrawertyczni rodzice często nie mogą pojąć, iż ich przebywanie z własnymi dziećmi jest sposobem na pozyskiwanie przez nich " energii " a dla nas było momentami męczące i frustrujące.
qb pisze:Dlaczego uważasz, ze tylko wśród introwertyków są osoby, które nie przepadają za kultywowaniem tradycji?
Nie uważam tak. Można być ekstrawertykiem i nie " lubić " Tradycji, a pomimo tego czerpać " energię " z kontaktów z innymi. Zwróciłem tylko uwagę, że w zasadzie Tradycja jest dla ekstrawertyków.
qb pisze:Moim zdaniem w tym wypadku to czy jesteś intro czy ekstra nie ma absolutnie znaczeni, może tylko w wypadkach kiedy dochodzi do jakichś zlotów rodzinnych, a właściwie tak jest tylko jeśli chodzi o Boże Narodzenie.
A czy ty znasz Tradycję ( pisząc z dużej litery mam na myśli religijna ), która byłaby po myśli intrawertyków ? Bo ja nie znam.
I teraz jedna zasadnicza uwaga - Tradycję oceniam z mojego subiektywnego punktu widzenia, tzn. przez swój introwertyzm. Co wcale nie oznacza, że swoje zachowania uważam za słuszne.
qb pisze:ale nie chce sprawiać przykrości moim rodzicom.
Ależ ja też nie chcę, dlatego gram swoją rolę.