Ja jestem z dziada pradziada warszawiakiem we wszystkich liniach genealogicznych.
Moim przodkowie mieszkali w Syrenim Grodzie jeszcze za czasów I Rzeczpospolitej. Generalnie rodzina o wrażliwości lewicowej, zakorzenionej tak głęboko jak ona sama w naszym kraju, a zatem otwarta na przyjezdnych, którzy stanowią gro mieszkańców stolicy, pozytywnie nastawiona do wsi.
Choć jeśli chodzi o małżeństwa, to jak dotąd żadnego mezaliansu nie było. Sami tutejsi.
Co innego towarzysko. Tu może być każdy i każda.
Moje partnerki też prawie wszystkie były z tych rodzin głębiej osadzonych w historii naszego miasta .
Nie żeby to był jakiś świadomy wybór, bardziej kwestia przyciągania i właśnie tej wrażliwości, niewidzialnych nitek komunikacji.
Trudno byłoby mi związać się z osobą o tradycyjnych katolickich poglądach i tym samym z jej rodziną pochodzącą z prowincji.
Ja wiem, że młodzi teraz na to patrzą inaczej, ale w moim pokoleniu te różnice jednak były jeszcze bardzo wyraźne.
Ja natomiast bardzo lubię naturę i dokąd mogłem większość wolnego czasu spędzałem wśród niej. Mam też piękną działkę budowlaną usytuowaną na leśnej polanie, godzinę jazdy od Warszawy, gdzie dawniej spędzałem wiele czasu. Był tam mały drewniany domek. Można było mieszkać z czego korzystałem. Znałem wszystkich sąsiadów i tutejszych i przyjezdnych. Taka mała ojczyzna.
Planowałem tam osiąść na stałe, ale niepełnosprawność pokrzyżowała plany.
Teraz preferuję miasto, gdyż jest bardziej przyjazne niepełnosprawnym, a o dawnych marzeniach już prawie zapomniałem.
Co do anonimowości to u nas jej nie ma. W moim bloku wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą. Mam tu na myśli tych starych mieszkańców, którzy są tu od początku, ponad 50 lat. Jednak jest nas coraz mniej. Większość się już dawno wyprowadziła, a ci co zostali powoli wymierają.
Ludzie w moim wieku szukali szczęścia, gdzie indziej i cała młoda społeczność się rozpadła. A szkoda wielka, bo tylko z mojej podstawówkowej klasy, aż 8 osób tu mieszkało. Od lat zostałem tylko ja.
Być może za jakiś czas też zapanuje anonimowość, taka jak na wielu innych osiedlach, oby tak się nie stało.