Hazaks pisze: ↑05 mar 2018, 19:18
@Polan
Nie sądzę, że kiedyś ludzkość zamknie się w symulacji. Czy naprawdę chcemy zatrzymać się w pewnym stadium technologicznym i więcej się nie rozwijać? To jest jak wspinanie się na górę i w pewnym momencie położenie się na ziemi i powiedzenie "dalej nie idę". Jesteśmy w stanie zasymulować rzeczywistość jedynie uproszczoną, ponieważ jesteśmy ograniczeni naszym rozumieniem jej. Te uproszczenia nie pozwolą nam dalej badać wszechświata, a obserwacja naszej rzeczywistości z poziomu symulacji jest chyba trochę bez sensu.
W jaki sposób byłoby to zatrzymanie technologiczne? Według mnie byłoby to raczej skupienie myśli na pewnym zestawie technologii i odrzuceniu tego co niepotrzebne. Bo spójrz na to tak - teraz człowiek rozwija medycynę, zwalcza chorobę i... dany fragment medycyny umiera, bo staje się niepotrzebny. To taka stagnacja, ale czy zła? W końcu problem który miała rozwiązać został rozwiązany, więc cel skutecznie osiągnięty.
Zresztą uproszczenia symulacji wręcz pomogłyby zrozumienie świata. Dlaczego? Pomyśl, teraz np. zderzacze hadronów etc. pomagają, tylko ich problemem jest ogromny koszt i skomplikowanie. Z drugiej strony w wirtualnym świecie, możesz zasymulować swoje teorie, jeśli wynik nie będzie się zgadzał z tym jak wygląda świat rzeczywisty, robisz inaczej i tyle. Nie musisz schodzić obserwacji cząstek elementarnych, jeśli twoja symulacja je udaje. Bo różnice wyjdą na wyższych warstwach, które łatwiej zaobserwować.
Zresztą tak się teraz pogodę przewiduje. Jest jakiś model obliczany przez superkomputery, potem porównywany z światem rzeczywistym na podstawie danych zebranych z rozsianych po świecie stacji. Gdy się nie będzie zgadzał, bada się powody różnic, wprowadza poprawki i poprawia uzyskaną symulację. Wobec takiej wizji-wirtualnej, główną różnicą byłaby skala zastosowania. Człowiek w środku, o ile nie chciałby żyć w świecie anime (chyba że realistycznym!) miałby te motywację, by poprawić swoje otoczenie.
Zresztą większość ludzi już teraz się położyła i powiedziała "Dalej nie idę" a za cały postęp odpowiedzialna jest garstka ciekawskich.
Uciekinierka pisze: ↑05 mar 2018, 19:48
Bardzo celna uwaga. Dodałabym jeszcze, że gdyby jakiś czynnik zewnętrzny zagroził działaniu całego systemu, to w takiej sytuacji ludzkość byłaby wobec niego bezbronna. Może to jest jedna z motywacji do zachowywania kontaktu z rzeczywistością, choćby nawet nie miało się tego świadomie na myśli.
Sęk w tym, że tak naprawdę taka ludzkość była by odporniejsza na czynniki zewnętrzne. Obecnie problemem dla ludzkości jest pewne magiczne prawo fizyki, o podróżach przekraczającą prędkość światła. Człowiek żyjąc te 80-90 lat (w porywach i sprzyjających warunkach) nie jest w stanie kolonizować wszechświata. Jesteśmy zamknięci w naszym układzie, o ile nie zastosujemy statków pokoleniowych (uwielbiam ten koncept, mikro-społeczeństwo wysłane w kosmos na setki lat

) do kolonizacji. No i pozostaje ta nasza wada biologiczna, że jak nam się stanie poważne kuku, to często koniec zabawy. W takiej ogromnym problemem jest po prostu upływ czasu.
Wirtualnie robisz kopie zapasową i wsio. Jak gość ma lecieć 1000 lat na inną planetę, to go nie symulujesz, przylatuje, i jest na miejscu w jego odczuciu po paru sek. To nawet jakbyśmy optowali za fizycznymi robocimi-ciałami, to wtedy przesłanie dysku jest prostsze od ciała, bo robota można na miejscu sklecić. I czas przestaje być po prawdzie problemem. Przy ograniczeniach prędkości, i tak nie będzie kontaktu z pierwotną planetą, a jeden człowiek będzie mógł pozwiedzać na przestrzeni dziesiatek tysięcy lat wszechświat teoretycznie. Co zaowocuje w tym że ludzkość znacznie łatwiej może się "rozwodnić" po świecie, więc pojedyńczy wypadek, w stylu wybuch jakiejś supernowej nie wytrze nas z kart historii.
A co do kontaktu z rzeczywistością, jaki masz dowód że nie jesteś teraz po prostu wyjątkowo udaną symulacją, która myśli że jej symulacja to jej rzeczywistość? Jeśli nawet masz dowód, ale całe "życie" spędzasz w symulacji, to czy to nie jest twoja rzeczywistość?