Czytałem. No i mam wrażenie (może ktoś to wcześniej napisał, ale nie chciało mi się wszystkiego dokładnie przeanalizować), że szczęścia nie da się złapać jak w klatkę i żeby ono było z nami cały czas, bo im więcej spotyka nas nieszczęść tym bardziej cieszymy się ze szczęścia czyli w tym przypadku braku nieszczęścia.kosmita pisze: Myślę, że ten kto czytał "451 stopni Fahrenheita" bądź "Nowy wspaniały świat", zrozumie o co mi chodzi. W obu książkach pokazane jest do czego społeczeństwo zostało doprowadzone przez rządzę szczęścia.
Np, po całym tygodniu chodzenia do gimbazy i bronienia swoich poglądów na dosyć hmm... niebezpieczne kwestie to te dwa dni weekendu to prawdziwe szczęście. Ale gdybym np. wagarował cały tydzień, to nie bym był szczęśliwy, bo ciągle chciałbym więcej i więcej, akurat tak to wyjaśniłem, bo nie lubię swojego gimnazjum.
A dlaczego nie?kosmita pisze:Czy Wy także dążycie do szczęścia? Dlaczego?