jako że nie mogłem spać i rozmyślałem sobie nad różnymi rzeczami - naszła mnie myśl czy ktoś z Was rozmyślał o śmierci i co "będzie" po niej?
Od razu chciałem powiadomić, że nie mam myśli samobójczych. Nawet jeśli życie mnie przytłacza to wiem, że skoro jest się na dole to kiedyś się będzie na górze więc warto czekać na te lepsze chwile.
Wracając do sedna... jak Wam się to wszystko widzi? Wieczne błądzenie świadomości po pustce/ciemności?
A może raj z z 10'cioma dziewicami czy upragnione srebrne miasto lub może piekło?:D
Jest też podejście, że jesteśmy tylko kupką mięsa - co do mnie trochę przemawia.
Osobiście jednak wierzę w to, że pomimo tego iż możemy być nic nie znaczącym pyłem to jednak w jakimś sensie po śmierci powrócimy na "łono matki" czyli do kosmosu - co dodaje trochę otuchy.
Tutaj trochę polecę... ale kiedyś tak sobie pomyślałem, że byt który nazywa się BOGIEM mógłby utworzyć się na drodzę połączenia się dusz czy też świadomości istot które już umarły i w jakiś niewyjaśniony sposób niczym czarna dziura zasysa materię to i one zostały jakoś zebrane w jedno miejsce i wtedy tworzy się taki nadświadomy BYT.
- brzmi strasznie irracjonalnie nawet jak dla mnie kiedy to czytam
Chciałem też poruszyć kwestie duchów... sam mam ambiwalentny stosunek do tego. Z jednej strony uważam, że to nonsens jednak gdyby zaufać stwierdzeniu, że w naszym świecie istnieją nie tylko 3 wymiary przestrzenne + czas to może one właśnie tam egzystują.
Tam czyli w innym wymiarze, którego nie jesteśmy w stanie dostrzec, a zarazem koło nas
Dosyć często mnie nachodzą podobne myśli i rozkminy, ale nie widziałem nigdy zainteresowania u ludzi kiedy o tym mówiłem więc przestałem.
Może tu się wywiąże jakaś rozmowa. Pofilozofujmy!
Pozdrawiam ludziska!