Porady walentynkowe z książki Introwertyzm to Zaleta - Krytyka
: 23 lut 2019, 20:25
Porady zamieszczone w dziale "światopogląd" w temacie "walentynki/ walę tynki" w formie zdjęcia stron książki i tego linku:
https://imgur.com/a/FDIdwGG
Strona pierwsza:
"[...] Para składająca się z introwertyka i introwertyczki, która przyszła do mnie na psychoterapię, była ze sobą od siedmiu lat
i teraz partnerzy zaczynali się już nudzić. Pat stwierdziła:"Co wieczór to samo. [...]" Tony zgodził się z nią.[...]",
bo parafrazując: chciałby wyjść z kolegami, ale czuł się zmuszony do spędzania czasu z Pat.
Muszę przyznać, że strasznie dziwna sytuacja! Dlaczego znudzeni partnerzy idą na psychoterapię zamiast... cokolwiek... iść do nowej restauracji? Chociaż... psychoterapia też może być niezłą rozrywką. :lol:
Problemy tej pary mają niewiele wspólnego z byciem "intro". Oboje są po prostu zbyt UGODOWI, do tego stopnia, że boją się cokolwiek zaproponować, bo cytując:"czują się zmuszeni do spędzania razem każdego wieczoru". Dlaczego czują się zmuszeni? Bo nie chcą, nie potrafią ze sobą rozmawiać, bo nie mają w sobie dostatecznie rozwiniętej asertywności (a żadna skrajność nie wróży dobrze) by powiedzieć nawet, na co mają ochotę!
Asertywność-ugodowość to cecha nie przypisana do temperamentu w skali intro - ekstra.
"Jest to problem, który może się pojawić w każdym związku introwertyka z introwertyczką - obydwojgu brakuje zewnętrznej stymulacji i przyjaźni osób z zewnątrz. A żaden związek nie może dobrze funkcjonować pod niszczącym naciskiem nadmiernych potrzeb i oczekiwań."
Wszystko byłoby dobrze, jakby autorka zakończyła na: "[...] w każdym związku[...]. (KROPKA!)
Bo przecież nadmierne potrzeby i oczekiwania może mieć każdy, a już tym bardziej ekstrawertyk, który nie może pogodzić się z tym, że czasem chcesz zostać sam.
Druga kartka:
"Jeśli partnerzy zbyt długo przebywają głównie ze sobą i pojawia się silny czynnik stresujący, na przykład choroba [...] wszystko może
w jednej chwili runąć."
WTF? Dlaczego?! Skąd ten wniosek? Absurd.
Ostatni akapit z tej strony próbuje chyba wyjaśnić myśl autorki, ale... czemu to introwertycy mają mieć szczególny problem z ignorowaniem problemów w związku? Każdy związek, w którym mnożą się nierozwiązywane problemy rozpada się jak domek z kart, gdy pojawi się jeszcze większy problem. I dlaczego ma to mieć związek z długim przebywaniem głównie ze sobą? Zupełnie jakby autorka sugerowała, że lepiej omijać problemy. No bo jak z kimś za długo nie przebywasz, to możesz wyładować gdzieś indziej frustrację. Żona na mnie wrzeszczy w domu, to siedzę dłużej w pracy, bo tam mam spokój.
Może chodzi o to, że ludzie po pewnym czasie mają siebie dość? Ale to nie jest reguła. To płytkie spojrzenie na problem i ponownie nie dotyczy tylko introwertycznych związków.
"Plusy i minusy związku intro - intro"
Plusy się zgadzają.
2 pierwsze minusy... yyy... są plusami? :lol:
2 ostatnie minusy - nie zdarzyło mi się.
Strona z poradami o zerwaniu z rutyną...
Szczególnie ostatnia mnie rozśmieszyła. No przecież... skoro taka dziewczyna wie co to jest Cordon Bleu, to chyba ten kursik byłby poniżej jej umiejętności... I tak, drażnij chłopaka książkami o Nepalu, skoro nie stać go na podróż. :lol:
Ogółem książka nie dotyka istoty problemów, za bardzo generalizuje, spłyca sprawy i jest trochę infantylna.
https://imgur.com/a/FDIdwGG
Strona pierwsza:
"[...] Para składająca się z introwertyka i introwertyczki, która przyszła do mnie na psychoterapię, była ze sobą od siedmiu lat
i teraz partnerzy zaczynali się już nudzić. Pat stwierdziła:"Co wieczór to samo. [...]" Tony zgodził się z nią.[...]",
bo parafrazując: chciałby wyjść z kolegami, ale czuł się zmuszony do spędzania czasu z Pat.
Muszę przyznać, że strasznie dziwna sytuacja! Dlaczego znudzeni partnerzy idą na psychoterapię zamiast... cokolwiek... iść do nowej restauracji? Chociaż... psychoterapia też może być niezłą rozrywką. :lol:
Problemy tej pary mają niewiele wspólnego z byciem "intro". Oboje są po prostu zbyt UGODOWI, do tego stopnia, że boją się cokolwiek zaproponować, bo cytując:"czują się zmuszeni do spędzania razem każdego wieczoru". Dlaczego czują się zmuszeni? Bo nie chcą, nie potrafią ze sobą rozmawiać, bo nie mają w sobie dostatecznie rozwiniętej asertywności (a żadna skrajność nie wróży dobrze) by powiedzieć nawet, na co mają ochotę!
Asertywność-ugodowość to cecha nie przypisana do temperamentu w skali intro - ekstra.
"Jest to problem, który może się pojawić w każdym związku introwertyka z introwertyczką - obydwojgu brakuje zewnętrznej stymulacji i przyjaźni osób z zewnątrz. A żaden związek nie może dobrze funkcjonować pod niszczącym naciskiem nadmiernych potrzeb i oczekiwań."
Wszystko byłoby dobrze, jakby autorka zakończyła na: "[...] w każdym związku[...]. (KROPKA!)
Bo przecież nadmierne potrzeby i oczekiwania może mieć każdy, a już tym bardziej ekstrawertyk, który nie może pogodzić się z tym, że czasem chcesz zostać sam.
Druga kartka:
"Jeśli partnerzy zbyt długo przebywają głównie ze sobą i pojawia się silny czynnik stresujący, na przykład choroba [...] wszystko może
w jednej chwili runąć."
WTF? Dlaczego?! Skąd ten wniosek? Absurd.
Ostatni akapit z tej strony próbuje chyba wyjaśnić myśl autorki, ale... czemu to introwertycy mają mieć szczególny problem z ignorowaniem problemów w związku? Każdy związek, w którym mnożą się nierozwiązywane problemy rozpada się jak domek z kart, gdy pojawi się jeszcze większy problem. I dlaczego ma to mieć związek z długim przebywaniem głównie ze sobą? Zupełnie jakby autorka sugerowała, że lepiej omijać problemy. No bo jak z kimś za długo nie przebywasz, to możesz wyładować gdzieś indziej frustrację. Żona na mnie wrzeszczy w domu, to siedzę dłużej w pracy, bo tam mam spokój.
Może chodzi o to, że ludzie po pewnym czasie mają siebie dość? Ale to nie jest reguła. To płytkie spojrzenie na problem i ponownie nie dotyczy tylko introwertycznych związków.
"Plusy i minusy związku intro - intro"
Plusy się zgadzają.
2 pierwsze minusy... yyy... są plusami? :lol:
2 ostatnie minusy - nie zdarzyło mi się.
Strona z poradami o zerwaniu z rutyną...
Szczególnie ostatnia mnie rozśmieszyła. No przecież... skoro taka dziewczyna wie co to jest Cordon Bleu, to chyba ten kursik byłby poniżej jej umiejętności... I tak, drażnij chłopaka książkami o Nepalu, skoro nie stać go na podróż. :lol:
Ogółem książka nie dotyka istoty problemów, za bardzo generalizuje, spłyca sprawy i jest trochę infantylna.