Re: Wiele dróg i jedno życie
: 30 lip 2019, 19:26
Trochę chaotycznie ale się wypowiem, bo podobny problem rozkminiałem ostatnio i w sumie nie pierwszy raz.
W skrócie moja sytuacja, dla kontekstu tego co będzie dalej. W pracy dużo rzeczy szło w coraz gorszym kierunku, frustracja, niechęć i brak motywacji narastały. I tak po pól roku kminienia, stwierdziłem że ryzyko trzeba podjąć i akurat jutro mam ostatni dzień w pracy, a potem idę w wielkie nieznane.
Teraz z perspektywy czasu spędzonego na ustaleniu czy chcę to zrobić, z rozmów z ludźmi którzy mieli podobne przemyślenia i tego co mnie czeka, mogę powiedzieć tyle. Frustracja to bardzo dobry motywator do zmian. Życie póki technologia nas nie zaskoczy, jest jedno i do tego dosyć krótkie. O ile nie ma czegoś nie do pokonania, ale tak naprawdę, nie powinniśmy się godzić na utknięcie na etapie życia które nas nie zadowala. Zawsze trzeba mieć jakiś cel, który przynajmniej w wyobraźni będzie czymś lepszym.
Oczywiście zmiany w życiu to ryzyko, podróż w nieznane i straty finansowe czy emocjonalne, ale często po prostu trzeba to podjąć. Inaczej się nie da, cud się raczej nie zdarzy, nie przyjdzie ktoś i za nas tego nie zrobi, nie obarczając nas nawet minimalnym ryzykiem. Mi gdy w takich trudnych sytuacjach pomaga rozmowa z kimś, choćby i miał być jak gumowa kaczuszka. A gdy się zbierze już dość myśli, zadaję sobie pytania, by wszystkie te przemyślenia zebrać do kupy, uformować w jakąś logiczną całość i tak iteracyjnie, parę razy by wykuć coś zdatnego do użytku.
W tej sytuacji pytania pomocnicze:
W skrócie moja sytuacja, dla kontekstu tego co będzie dalej. W pracy dużo rzeczy szło w coraz gorszym kierunku, frustracja, niechęć i brak motywacji narastały. I tak po pól roku kminienia, stwierdziłem że ryzyko trzeba podjąć i akurat jutro mam ostatni dzień w pracy, a potem idę w wielkie nieznane.
Teraz z perspektywy czasu spędzonego na ustaleniu czy chcę to zrobić, z rozmów z ludźmi którzy mieli podobne przemyślenia i tego co mnie czeka, mogę powiedzieć tyle. Frustracja to bardzo dobry motywator do zmian. Życie póki technologia nas nie zaskoczy, jest jedno i do tego dosyć krótkie. O ile nie ma czegoś nie do pokonania, ale tak naprawdę, nie powinniśmy się godzić na utknięcie na etapie życia które nas nie zadowala. Zawsze trzeba mieć jakiś cel, który przynajmniej w wyobraźni będzie czymś lepszym.
Oczywiście zmiany w życiu to ryzyko, podróż w nieznane i straty finansowe czy emocjonalne, ale często po prostu trzeba to podjąć. Inaczej się nie da, cud się raczej nie zdarzy, nie przyjdzie ktoś i za nas tego nie zrobi, nie obarczając nas nawet minimalnym ryzykiem. Mi gdy w takich trudnych sytuacjach pomaga rozmowa z kimś, choćby i miał być jak gumowa kaczuszka. A gdy się zbierze już dość myśli, zadaję sobie pytania, by wszystkie te przemyślenia zebrać do kupy, uformować w jakąś logiczną całość i tak iteracyjnie, parę razy by wykuć coś zdatnego do użytku.
W tej sytuacji pytania pomocnicze:
- Co się stanie jeśli zmiana się nie uda? Czy w razie czego masz gdzie wrócić wylizać rany, mając dodatkowe doświadczenia na przyszłość?
Czy jest groźba by było znacznie gorzej?
- Jaki jest wariant neutralny, czy w najgorszym wypadku wracasz do punktu wyjścia po prostu cofając się po parę tygodni/miesięcy?
- A co jak się uda? Nawet minimalna zmiana na lepsze, jest często warta zachodu.