Drimlajner pisze: ↑28 wrz 2019, 20:32
Tymczasem mamy zasłonięcie myśli Pani Holland poprzez sprowadzenie sprawy do absurdu. Niezbyt to eleganckie.
Mam rozumieć, że skoro słowa Pani Holland to taki performance (postać jakby nie było łączona ze środowiskiem właśnie Gazety Wyborczej i odłamów frakcyjnych wiązanych z szeroko pojętą światopoglądową lewicą, to na prawdę nie pierwszy raz jak zabiera głos) to należy wyłączyć z dyskursu politycznego cały szereg rozwiązań prawnych lobbowanych przez to środowisko?
Dyskusja poszła trochę w złą stronę. Pomysł pani Holland nie ma szans na realizację, przynajmniej na razie. I nie chodziło mi o rozważanie tego pomysłu, bo to absurd nawet dla środowiska "Wyborczej". Chodziło mi raczej o pokazanie tego, jak feministki postrzegają mężczyzn, a ściślej mówiąc - zwyczajnie nimi gardzą, uważają za gorszych a nawet niebezpiecznych bo zły patriarchat wciąż ciemięży kobiety, które bez parytetów sobie nie poradzą z niczym. Kobiecość jest utożsamiana z tym co dobre - delikatność, wrażliwość, siła, rozsądek, mądrość życiowa, a męskość z tym co złe - agresja, despotyzm, toksyczność, przemoc, zło. Stąd prosty wniosek, że kobieta jest istotą lepszą od mężczyzny i gdyby nie mężczyźni to rządziłyby światem i urządziłyby go lepszym niż jest obecnie. Więc mężczyźni powinni uznać władzę kobiet i o to się teraz rozchodzi.
Ale dodam, że powyższe poglądy występują we współczesnej kulturze zachodniej nie tylko u feministek, lecz również u osób nie związanych z polityką a nawet deklarujących się jako prawicowcy. Jasne, że nie wszystkim marzy się dyktatura kobiet a nawet byliby przeciwni temu pomysłowi, ale w praktyce pielęgnują ten stereotyp i mniej lub bardziej świadomie uważają kobiety za lepsze. Ile było choćby tutaj postów utożsamiających kobiecość z jakąś wrażliwą energią, troską i wszystkim co dobre. A ja już trochę żyję na tym świecie i widzę, że ten obraz kompletnie rozmija się z rzeczywistością. Są dobre kobiety ale także i takie, które stosują przemoc fizyczną i psychiczną wobec innych osób, wbijają innym noże w plecy i zachowują się gorzej niż stereotypowi faceci. Przemoc nie ma płci, ale stereotyp szlachetnej niewiasty wciąż ma się dobrze i wiele kobiet z niego korzysta. Ot choćby w sprawach rozwodowych i o opiekę na dzieckiem.
uważam, że potrzebny jest "zdrowy" feminizm.
Ale to już było...
Nazywało się to sufrażyzm i w kulturze zachodniej zasadniczo od połowy XX wieku spełniło swoje postulaty i płcie zostały zrównane w prawach. Kobiety zostają prezydentami, premierami, ministrami, stają na czele wielkich korporacji ale feministki wciąż widzą problemy. Co wynika głównie z tego, że nie rozumieją pojęcia równość. Równość to równe szanse ale nie przywileje. Jeśli jakaś grupa ludności dostaje 30% ważnych stanowisk tylko dlatego, że przynależy do jakieś grupy to nie jest to równość, a uprzywilejowanie.
A zresztą, nawet jak był ten rzekomy patriarchat, to np. taka Katarzyna II zamiast płakać nad tym, że mamy patriarchat, to brała sprawy w swoje ręce i doszła do władzy w czasach, gdzie nikt nie myślał o prawach kobiet. Celowo napisałem, że ten patriarchat był rzekomy, bo gdyby był, to wspomniana Katarzyna nic by nie osiągnęła, a ilu królom, cesarzom, sułtanom małżonki w zaciszu pałaców dyktowały co mają robić, tego się nigdy do końca nie dowiemy.
To dobry ustrój jeśli jakaś grupa społeczna chciała by sprawnie osiągnąć wyznaczony cel.
Takie pomysły nigdy nie są dobre. Faworyzowanie pewnej grupy kosztem innej zawsze prowadzi do konfliktów i buntu grup pozbawionych dostępu do władzy. Najlepszym ustrojem jest ustrój w którym ludzie mają równe szanse dojścia do władzy bez względu na narodowość, rasę czy płeć. Natomiast ograniczenie władzy jakiejś grupie tylko dlatego, że urodziła się w takiej a nie innej, to prosta droga do rewolucji, która może źle się kończyć dla warstwy panującej i dla całego społeczeństwa.
Ja widzę tutaj wówczas pole do działania dla ruchu na rzecz pokrzywdzonych mężczyzn. Irracjonalna sytuacja.
Każda akcja rodzi reakcję.
Takie ruchy mniej lub bardziej radykalne zaczynają powstawać i im bardziej absurdalne są wypowiedzi i postulaty feministek, tym silniejsze one będą. A jak już coś się rozkręci to trudno tu zatrzymać. Jeśli kiedyś zostanie wprowadzona dyktatura mężczyzn i kobiety stracą obecne prawa, to będą mogły za to podziękować wyłącznie współczesnym feministkom.