Dziwię się, że biali nie stanowią w tym momencie mniejszości, której należy za wszelką cenę bronić przed hejtem.Ech, w Stanach wciąż obarcza się winą białych, rzekome białe uprzywilejowanie, a w szczególności białych mężczyzn i narzuca się poczucie wstydu za niewolnictwo czarnych, segregację rasową czy kolonializm, mimo, że tego już dawno nie ma, ale wciąż białych obciąża się winą za to i każe się nieustannie przepraszać, nawet jeśli dany biały jest potomkiem ludzi, którzy przeprowadzili się do USA w latach 70 i ani on ani ich przodkowie nie mieli z opisanymi zjawiskami nic wspólnego. A skoro już o tym mowa, to czemu tak wrzeszczące o walce z wszelką przemocą wobec kobiet feministki siedziały cicho jak mysz pod miotłą, kiedy niedawno Ewelina Lisowska została w social media zaatakowana przez hejterów zza oceanu, którzy wypisywali na jej temat naprawdę straszne rzeczy i to tylko z powodu charakteryzacji w programie telewizyjnym? Czyżby hejt w wykonaniu postępowców nie był hejtem?
Podejrzewam, że hejt dotyczy przede wszystkim osób, które mają konserwatywne poglądy. A co się stanie jeśli czyjś światopogląd nie zgadza się z obowiązującym prawem? Dla przykładu w Kanadzie istnieje prawo, które mówi o tym, że istnieje więcej niż dwie płci. A jeżeli ktoś ma inne zdanie na ten temat? Przecież nawet Youtube blokuje filmy, które nie zgadzają się z ogólnie przyjętym światopoglądem. Wolność słowa została zastąpiona przez polityczną poprawność. Jednym słowem; istnieje uprzywilejowana grupa mniejszości, i cała reszta, która musi im przytakiwać.
Na szczęście moje myśli należą do mnie. Tylko, że niestety to nie jest żart, ponieważ na świecie naprawdę żyją jednostki próbujące propagować dwójmyślenie. Pobyt w Korei Północnej byłby w takich przypadkach wielce wskazany.Jak śmiesz sugerować, że kobiecie się coś nie należy, szowinistyczny faszysto?
Nie sądzę by usuwanie ciąży z byle powodu było uzasadnione. Ale granice są otwarte, zawsze można się przenieść do kraju, który ma bardziej zliberalizowane prawo. A co do feministek; być może poczuły się dyskryminowane, bo same nic nie dostały? Albo uznały, że zapomoga od państwa jest poniżej godności matek? Tylko czy matki protestowały z tego powodu?Mam takie samo zdanie. Nawet jeśli założyć, że płód to tylko zlepek komórek, który przynajmniej do któregoś tygodnia nic nie czuje, to i tak ten zlepek po 9 miesiącach staje się człowiekiem. I my, każdy kogo znamy, każdy tu piszący był kiedyś takim zlepkiem i gdyby matka dokonała aborcji lub poroniła nie byłoby go tutaj. Przerywasz ciąże - przerywasz także późniejsze życie tej osoby, jakie mogłoby mieć, gdyby przyszło na świat. I dlatego tym bardziej nie rozumiem, dlaczego to w ogóle jest rozpatrywane w kategorii prawa kobiet a brak legalnej aborcji jest interpretowany jako przejaw zniewolenia. Owszem, zdaję sobie sprawę, że dziecko przynajmniej do czasu aż dorośnie i pójdzie na swoje albo i później jest ciężarem dla matki, tylko dlaczego kiedy obecna władza chciała ulżyć biednym matkom choćby poprzez to 500+ to feministki tak głośno krzyczały przeciwko temu pomysłowi i robiły wszystko by go ośmieszyć?