Krótko, bo nie mam czasu a nieelegancko zostawiać posty bez odpowiedzi.
nietota pisze: ↑15 lis 2019, 21:09
1. To, że prędzej czy później ktoś komuś wybije zęby, paternalistyczny paniczu.
Prawdę cenię bardziej niż zęby. Te, wypadną mi same wraz z postępującym wiekiem a wam, kobietom, wraz z kolejnymi ciążami.
A co do ogólnego wydźwięku tego hasła to owszem zdaję sobie sprawę, że były sytuacje gdy szło się wprost - na noże. Myślę tutaj o Republice Weimarskiej i czasach strzelających do siebie nawzajem freikorpsów, czasach wcale nie tak odległych i nie niemożliwych do powtórzenia.
Wszak rewolucja kołem się toczy.
nietota pisze: ↑15 lis 2019, 21:09
2. Trzymajmy się może bardziej faktów niż idei, co? Sądzisz, że dużo jest takich przypadków, kiedy pozostająca w dobrej relacji z mężczyzną kobieta wbrew jego woli chce przerwać narastanie ich wspólnego dziecka?
Fakty są następujące: w Polsce funkcjonuje kompromis aborcyjny, rozwiązanie w skali europejskiej unikatowe ale nie niepowtarzalne, bo w Wielkiej Brytanii okazuje się, że funkcjonują podobne obwarowania (God save the Queen, now and at all times). Aborcji dokonuje się nie pod wpływem uczuć kobiety do ojca dziecka (to nigdy nie powinno przesądzać o przebiegu ciąży) ale pod warunkiem spełnienia któregoś z poniższych punktów:
1) czyn zabroniony (gwałt lub kazirodztwo);
2) ciąża zagraża życiu kobiety;
3) badania prenatalne wskazują na upośledzenie lub chorobę płodu.
To były fakty a fakty podlegają interpretacji, przejdźmy więc do idei.
Wyszczególniamy trzy podejścia do kwestii aborcji w Polsce:
a) liberalną (moja macica - moja decyzja),
b) zachowawczą (kompromis może nienajlepszy, ale niech tak zostanie),
c) fundamentalną katolicką (co Bóg dał, niech człowiek nie przerywa).
Zwolennicy wszystkich tych trzech światopoglądów wywierają presję opiniotwórczą w społeczeństwie. Wywierają presję zarówno przy użyciu argumentów logicznych jak i kłamstw. Takim kłamstwem jest rzekoma wysoka liczba nielegalnych przerwań ciąż, przy czym jest to retoryka podejmowana przez obie strony (abp Hoser grzmi o wysokiej liczbie aborcji a swego czasu Wisłocka wywierała presję na PZPR podając zawyżone dane). Liczbę aborcji nielegalnych jesteśmy w stanie oszacować na podstawie ogólnodostępnych danych z roczników statystycznych zarówno z czasów PRL jak i obecnie z państw w których aborcja jest w pełni legalna.
Całkowita liczba aborcji - nasze 3 przypadki = mniej więcej 10% rocznika.
Przy roczniku z 2018 - 390tyś urodzeń mamy mniej więcej 39tyś nielegalnych aborcji.
Istnieje również podejście d). Podejście to zakłada rozszerzenie kompromisu aborcyjnego na sytuację w której ciąża jest zagrożona z powodów ekonomicznych (wzorem Wielkiej Brytanii). Poprzez to określenie rozumie się sytuację w której rodzice nie są w stanie zagwarantować bytu dziecku (bo są zbyt ubodzy, bo mają kilkoro wcześniejszych). Podejście d) również zakłada dopuszczenie do obrotu środków wczesnoporonnych działających na do tygodnia od zapłodnienia (w Polsce obecnie zakazane).
Osobiście jestem zwolennikiem b).
nietota pisze: ↑15 lis 2019, 21:09
A jeśli już musimy na poziomie ogólników - ciąża nie dotyczy mężczyzn, wobec czego nie mogą (siłą rzeczy, nie wnikając w przekonania i poglądy) w równym stopniu decydować o jej przebiegu.
Niestety, ale tak.
Trzeba wymazać z oczu swą hardą przeszłość i nauczyć się wyginać usta w szczerym uśmiechu, nauczyć nadstawiać uszu na szept, nauczyć trudnej sztuki dyplomacji.
nietota pisze: ↑15 lis 2019, 21:09
Co zapewne mocno bodzie przyzwyczajonych do decydowania o wszystkim mężczyzn
Powiem tak.
Pomimo obdarcia nas z czci i wiary, wyśmiania na wszelkie możliwe sposoby, i zgodnego określenia mianem zabobonu. Pomimo tego, że załoga się wykruszyła a biskupi nieustannie od tysiąca lat podkopują nam w akcie autosabotażu fundamenty.
Twierdza konserwatyzm stoi nadal i będzie wciąż rzucała cień na okoliczne szlaki handlowe.