Strona 2 z 2

Re: Opowiadanie związane z forum

: 03 gru 2019, 16:21
autor: highwind
Czerwonekredki pisze:I dlaczego przeniesienie do gier?
Bo to gra/zabawa społeczna, a dział się nazywa "Gry i zabawy społeczne". No i z szacunku dla literatury ;)

Re: Opowiadanie związane z forum

: 31 gru 2019, 12:53
autor: Czerwonekredki
Panna Red niespokojnie przestępowała z nogi na nogę. Dziś miała mieć swoje wielkie wyjście, ale wcale nie chciało jej się nigdzie wychodzić. Najchętniej przytuliła by się do Nathasa i zasnęła. Niech to szlag - zaklęła, choć zdarzało sie jej się to niezmiernie rzadko. - Niepotrzebnie dałam się namówić Izoldzie. Chyba mam za miękkie serce - westchnęła zmęczona i po raz kolejny spojrzała w lustro. To co widziała nie do końca ją zadowolało, ale czego oczekiwać po niemal nieprzespanej nocy. Musiała wybrać jakąś kieckę, ale w swojej szafie nie widziała nic co byłoby szałowe. Z drugiej strony, może iść nawet w dresie. Nikomu to nie zrobi różnicy. Oprócz Izoldy, która od kiedy zaczęła nosić spódniczki ciągle namawia ją do tego samego. Red uśmiechnęła się kwaśno. Nie przepadała za spódniczkami, a już na pewno nie za tym, aby ktoś mówił jej co ma robić. Wyciągnęła z szafy uniwersalną mała czarna. - Jak myślisz, może być? - zwróciła się do Nathasa, który ocierał się właśnie o jej nogi. Nathas popatrzył w górę i miałknął. Można to było interpretować dowolnie. -Ok, w takim razie będzie ta - nachyliła się do kota i podrapała go za uchem.

Re: Opowiadanie związane z forum

: 05 cze 2020, 0:27
autor: Rene
Ślad po Redoks prysł, a wraz z jej tajemniczym zniknięciem życie w Introlandii wróciło na dawne tory, to jest – nieomal zatrzymało się.

Kot Nathas wyglądał tęsknie przez okno opustoszałego mieszkania. Pod nieobecność Redoks schudł nieco, przerzuciwszy się z kociej karmy na karaluchy. Czas spędzał wbijając wygłodniały wzrok w leniwca, który zagnieździł się na okolicznym drzewie i dyndał kusząco z gałęzi, poruszany podmuchami wiatru. Leniwiec też widział Nathasa i ziewał do niego przyjaźnie, na co kot odpowiadał mu głodnym miauczeniem, a echa tych rozmów całymi dniami odbijały się od okolicznych budynków.

Na plaży nad rzeczką leżały dwie postaci. Dawniej zaciekli wrogowie, dziś starzy dobrzy znajomi. Raczyli się pizzą hawajską i popijali ją zimnym piwem, wspominając burzliwą młodość i swoje dawne niesnaski. Z przenośnego głośnika, który im przygrywał, sączyły się ponadczasowe dźwięki utworu „No woman no cry”.

W krainie introwertyków zagościł stoicki spokój, przerywany sporadycznie miauczeniem kota i ziewaniem leniwca. Na chmurce, daleko ponad wzrokiem maluczkich, majestatyczny highwind spoglądał z uśmiechem na dzieło swojego stworzenia. Było ciche. I po tym poznał, że było ono dobre.

THE END.
Or is it...