patha pisze: ↑03 kwie 2020, 7:12
Wydaje mi się, że rząd powoli wpada w panikę bojąc się, że służba zdrowia się rozpadnie. Rząd w panice to bardzo niebezpieczna sprawa, zwłaszcza gdy to jest rząd neosanacyjny.
Nasza służba zdrowia w zasadzie to już jest na krawędzi upadku
A wszystkim polecam przeczytać ten artykuł jak wygląda teraz walka z wirusem u nas:
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onec ... ie/lj94r6x
Ale trzeba przyznać że podobne podejście czyli przejście od lekceważenia czy minimalnej ostrożności do przerażenia i zakazywania wszystkiego to nie tylko cecha naszego rządu ale większości europejskich w tym tych teraz dotkniętych a mających przed epidemią lepszą służbę zdrowia niż Polska jak Hiszpania czy Włochy. Ta pierwsza prawdopodobnie wskoczy zaraz na drugie miejsce jeśli chodzi o liczbę zakażonych na świecie oczywiście jeśli mowa o zdiagnozowanych przypadkach. A swoją drogą to kiedy w Hiszpanii było już kilkaset przypadków to tamtejsza minister zdrowia poszła 8 marca na demonstrację w Madrycie na której był transparent "patriarchat zabija więcej ludzi niż koronawirus". Ciekawe czy powtórzyłaby to teraz. Jak tylko ta epidemia się skończy to WHO powinna dopisać feminizm do listy chorób psychicznych. A właśnie Madryt jest jednym z najbardziej dotkniętych koronawirusem regionów Hiszpanii.
Obawiam się kolejnych restrykcyjnych ograniczeń oderwanych od realiów codziennego funkcjonowania i przerzucania odpowiedzialności administracji na obywateli. Granica pomiędzy opresją ,a dbaniem o bezpieczeństwo ogółu jest cieńka, ale bardzo ostra - przebiega tam, gdzie ludzie czują, że restrykcje mają realny sens i że wyrzeczenia nie szkodzą bezpieczeństwu ich samych. Jeżeli obostrzenia są upierdliwe, ale w żaden sposób logicznie nieuzasadnione, jak to o 2m odstępu między domownikami, albo wręcz szkodliwe, jak to o niewychodzeniu bez opiekuna do 18 rż. (co teraz rząd k** powie nastolatkom opiekującym się dziadkami ? ) ,to będzie to wzbudzało w ludziach poczucie skrzywdzenia i resentymenty,
A ostatnie przepisy o "wyjściu jedynie za pierwszą potrzebą" są w istocie nieegzekwowalne i tworzą możliwość nadużyć policji i arbitralnego decydowania o tym co jest Twoją pierwszą potrzebą, a co nie.
Nie zdziwię się jak przed Wielkanocą wprowadzą np. zakaz wyjeżdżania poza swoją miejscowość, zawieszą pociągi i komunikację miejską, zamkną więcej zakładów pracy, zabronią jazdy samochodem więcej niż jednej osobie. Oczywiście przed 10 maja zostanie to zniesione bo wybory.
Bareizmów w tych nowych przepisach jest cała masa. Np. odgórnie zawieszono rowery miejskie ale parkomaty już mogą działać i opłaty za parkowanie nie zniesione. A zdalna nauka to już w ogóle czarna komedia i to nie tylko jeśli chodzi o te lekcje w TVP ale samą organizację tego. Teraz np. wydaje się pieniądze na komputery i tablety dla rodzin które ich nie mają ale za miesiąc przestaną być im potrzebne podczas gdy biznesy padają i tam lepiej przydadzą się te pieniądze. Wyobrażam sobie co listonosze mówią o pomyśle wyborów korespondencyjnych. Na granicy też wściekłość bo zamknięto mały ruch graniczny przez co ci co pracowali po drugiej stronie zostali de facto pozbawieni możliwości pracy, tak samo rolnicy mający ziemię w Niemczech i Czechach nie mogli jej uprawiać (chociaż podobno mają im pozwolić). I można by tak długo wyliczać.
A paradoksalnie w takich nadużyciach jest metoda bo kto wie czy właśnie nie chodzi o to by posypało się jak najwięcej mandatów by jakoś posklejać budżet.
I też dlatego tak prą do tego by albo zrobić wybory tego 10 maja albo przełożyć je jak najpóźniej by zrobić je zanim ludzie w pełni odczują skutki kryzysu albo on już minie a pewne rzeczy zostaną zapomniane a odbicie gospodarcze (jeśli nastąpi) przypisać swojej polityce. Kampania na jesieni czy na wiosnę przyszłego roku to raczej zwycięstwo opozycji ponieważ lekarze będą mieli czas by opowiedzieć jak służba zdrowia była nieprzygotowana na kryzys, jaki bałagan tam panuje, zaczną bankrutować firmy, wzrośnie bezrobocie, dodajmy że część osób złapie mandaty za przepisy rodem z filmów Barei a w kampanii wszyscy to wykorzystają. Zresztą sam PiS paradoksalnie powiększa ten kryzys przez upieranie się przy 10 maja i dorzucaniem co chwila absurdalnych pomysłów na ich przeprowadzenie.
I szkoda że opozycja i opozycyjne media nie mówią więcej o skutkach tej epidemii tylko wciąż głównym tematem są wybory.
Tymczasem rząd zastosował odpowiedzialność zbiorową pozbawiając społeczeństwo najbezpieczniejszego o wentylu; dotyczy to w sumie głównie miast, bo ktoś ze wsi może iść na spacer do lasu.
No i już od dziś do lasu też wyjść nie wolno. Wprawdzie mimo wszystko mieszkaniec wsi ma większe szanse spaceru po lesie i uniknięcia mandatu niż mieszczuch w parku ale nie wolno. Ciekawe co jeśli ktoś mieszka pod lasem i akurat wracając z zakupów trafi na patrol leśników lub terytorialsów. Bo mogą zacząć wlepiać mandaty nawet takim osobom. A jeszcze jak zamykano restauracje i puby minister mówił ludziom żeby chodzili na spacery dla zdrowia i potem zdziwił się że go słuchali.
A np. w Korei parki są czynne tylko że prawie wszyscy noszą maseczki. Teraz dopiero WHO zaczyna sugerować że noszenie masek jednak coś daje. Tą drogą idą Czechy i wygląda na to, że wyjdą na tym lepiej niż my. Myślę, że i u nas by wprowadzili takie regulacje gdyby nie to że ledwo dają radę zaopatrzyć szpitale w maski a co dopiero resztę kraju.