bartek93 pisze: ↑09 mar 2023, 10:41
nie rozróżniasz konstruktywnej krytyki od destruktywnej.
Rozróżniam, ale to niczego nie zmienia, bo czy coś jest konstruktywne, czy nie decyduje adresat krytyki. A co w jego głowie siedzi i jak on Twoje słowa odczuje, tego się nie dowiesz. Dla niego może być destruktywne to co dla Ciebie jest konstruktywne. I bardzo często tak bywa.
a wyrażenie swojej niepochlebnej opinii na temat jakiegoś zachowania, działania itp. z uzasadnieniem, dlaczego tak myślimy i zaproponowaniem rozwiązania.
Wystarczy zaproponować rozwiązanie (bez krytyki), ale tylko wtedy, gdy ktoś o to poprosi. Dawanie rad osobom dorosłym jest oznaką braku wychowania z wyłączeniem sytuacji kiedy się tego domagają werbalnie lub domyślnie. Z tym domyślnie to jednak trzeba uważać.
to dlaczego miałbym nie wyrazić opinii na temat jego postępowania, nawet jeśli byłyby to gorzkie słowa? Co zrobi z tą krytyką, to już jego sprawa, ale może zatrzyma się i przemyśli to, co napisałem?
Naprawdę myślisz jeszcze, że ktoś może się zmienić pod wpływem Twoich słów?
Zawdzieczam to też zdolności autorefleksji nad samym sobą, czego chyba niektórym brakuje.
Myślę, że znacznie bardziej dzięki temu niż krytyce.
Przykładowo napisałem gdzieś, że kiedyś miałem sporo pieniędzy, ale mimo to robiłem z siebie skąpego dziada, kupując najtańszy szajs, żeby tylko wydać jak najmniej. Okazało się, że ktoś odebrał to jako szydzenie z osób zarabiających najniższą i mniej i poczuł się obrażony.
No niestety tak to czasem bywa, ale gwarantuję Ci, że poprzez krytykę kilkadziesiąt razy częściej kogoś obrazisz niż mówiąc o sobie. To są raczej już tylko takie bardzo przewrażliwione osoby, które w taki sposób czują się dotknięte.
A to według ciebie, jeśli bliska nam osoba przykładowo nadużywa alkoholu albo źle traktuje innych ludzi, to mamy się nie odzywać.
Przecież ta osoba sama to świetnie wie, że nadużywa. Nie należy pouczać dorosłych osób, bo to narusza zasady dobrego wychowania. Lepiej milczeć. Brak słów też dużo mówi.
twoja postawa to trochę wspieranie obojętności wobec drugiego człowieka.
Co do obojętności to jak najbardziej się zgodzę.
W imię czego?
W imię zasady traktowania większości ludzi obojętnie. A to już dużo.
Owszem są tacy, których lubię i cenię, ale to tylko kilka osób.
Praktykuję stoicyzm. Nieraz już o tym pisałem, iż generalnie ludzie są mi indyferentni. Długo nad tym pracowałem.
Nie wiesz że ISTP to roboty, które nie mają uczuć?
Ale tak na serio.
Ludziom pomaga się zupełnie inaczej. Nie przez krytykę. Tego jestem pewien.
Trochę o tym pisałem w temacie wolontariat.
https://www.introwertyzm.pl/viewtopic.p ... 7&start=15