Cliodne pisze:samotne podróże mogą hmm.. 'rozwinąć duchowo' ale smutku nie zlikwidują.
Ja tam nie chcę się odcinać od ludzi, z innymi też chętnie wyskoczę. Ale samotna podróż raz na kilka lat chyba każdemu by dobrze zrobiła. Ustalać sobie plan podróży bez żadnej ingerencji. Brak dylematów w stylu miasto czy przyroda, morze czy góry. Masz ochotę po prostu położyć się na łące i tak leżeć patrząc na chmury? Proszę bardzo. A w grupie tego nie ma.
Erato pisze:Ale mam taki plan, będę się wpraszać na bezczelnego z moimi znajomymi do ich znajomych
hehe, tylko nie żałuj kiedy już zaczną Cię wszędzie zapraszać, a Tobie nie będzie się chciało
No co Wy, cynamonowa ma racje to ludzie dają poczucie szczęścia, samotne podróże mogą hmm.. 'rozwinąć duchowo' ale smutku nie zlikwidują.
Oj, gdybym była na tyle odważna to również wybrałabym się samotnie w podróż, może nie dookoła świata, ale dookoła Polski na pewno Samotność daje dużo możliwości odnalezienia własnego "ja", natomiast wśród ludzi można zabłysnąć naszym "ja" . Chociaż gdybym nie miała takich znajomych, którzy najzwyczajniej w świecie wyciągają mnie na siłę z domu, "kisłabym" całymi dniami w czterech ścianach.
Masz ochotę po prostu położyć się na łące i tak leżeć patrząc na chmury? Proszę bardzo. A w grupie tego nie ma.
A to w kilka osób już nie można poleżeć na łące ? : )
Wakacje będą dla mnie próbą. Bardzo chciałbym w tym roku podjąć się jakiejś pracy na miesiąc lub dwa i właśnie to jest duży problem, że się muszę przełamać... już mi się źle robi jak o tym myślę. A pieniądze mi są potrzebne do realizacji marzeń.
W wakacje siedze w domu przed komputerem. Czasem tez siedze w domu przed komputerem. W wolnym czasie, siedze tez w domu przed komputerem.
Kiedys nienawidzilem wakacji, jedne naprawde zle przezylem, kiedy przez cale 2 miesiace nie odezwalem sie na zywo do nikogo w moim wieku. Bolesny czas, mialem duzo za duzo czasu na przemyslenia dotyczace dokonanych w przeszlosci bledow. Teraz przywyklem, kontakt z ludzmi wydaje mi sie zbyt abstrakcyjna rzecza aby za nia tesknic.
Najzabawniejsze ze przed kazdymi wakacjami mam tyle planow, popracowac, pojezdzic duzo na rowerze, pospacerowac po miescie i porobic zdjecia. Kiedy musialem sie uczyc do matury, koniecznosc siedzenia w domu strasznie na mnie ciazyla, w mozgu obijala mi sie mysl "jak to sie skonczy, ide na rower". Skonczylo sie i co ? I nic, a to pogoda nie ta, a to duzo za pozno wstalem...
No i jak wam wakacje minęły? Strasznie pesymistycznie pisaliście o ewentualnych planach. Jak to się w końcu potoczyło?
Przyznam, że trochę mnie zdziwiliście. Ja uwielbiam spędzać czas sama. W te wakacje odcięłam sie prawie od świata na 3 miesiące i czytałam, czytałam, czytałam... Mrau, było cudownie Tylko po takich akcjach trudno mi potem wrócić do zapełnionej ludźmi codzienności.
Też bym chciała więcej podróżować i też mam problem z towarzystwem. Grupowe, zorganizowane wycieczki to nie dla mnie. Najchętniej podróżowałabym z jedną lub dwoma osobami (najlepiej introwertycznymi :wink: ) to tu, to tam, powłóczyła się po świecie. Bo samej to tak trochę wydaje mi się niebezpiecznie.
Jak wyżej. Byłam sama i było bosko. Jak miałam kaprys się z kimś zobaczyć, to zawsze znalazła się para do picia, oglądania filmów i picia, siedzenia w lesie i picia, tudzież wyskoczenia na rower po picie.
Przeczytałam chyba z 20 książek, przy okazji zaprzyjaźniając się z paniami z biblioteki, które pozwoliły mi przetrzymywać książki bez płacenia kar.
Połowę wakacji przespałam.
Plany na ferie zimowe to nawiedzić Szczecin i wyciągnąć z domów na spotkanie moich starych przyjaciół ze szkoły.
Wiadomo, po co.
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Miałem podobnie - z prawdziwą przyjemnością odciąłem się od świata i pogrążyłem w książkach. Gdy po takim "odosobnieniu" człowiek wraca do szarej rzeczywistości - hałasu, tłumów, pośpiechu itp., to jakby dostał pięścią w twarz.
Porządne, choć bardzo zwyczajne wakacje. Odpocząłem na nich, również - w przeciwieństwie do Akolity - od większego picia (bo zapowiada się ciężki semestr ). Ciekawsze wakacje może za rok. Oby.
Ja po swoich prawie półrocznych wakacjach jestem zawiedziony i znudzony ;]
Zdecydowanie za dużo się leniłem, nie robiłem nic konkretnego, umysł mi totalnie stępiał. Planowałem nawet zacząć uczyć się grać na gitarze i na razie nic z tego nie wyszło. Ogólnie nuda i nuda i nuda. Książki/gry/muzyka, raz na dwa tygodnie wypad ze znajomymi ;p ... chociaż ja lubię nudę ;D Ale bez przesady, 5 miesięcy nic nie robienia potrafi zrobić z człowieka warzywo.
Za tydzień wracam do akcji i już na samą myśl pojawia mi się banan na twarzy ;p
Mi wakacje minęły bardzo spokojnie i miło. Naczytałam się książek (35 pozycji), odkryłam wielu ciekawych artystów muzycznych, odwiedzałam rodzinkę itd. Miałam na to 4,5 miesiąca
Nie wiem jak można narzekać na wakacje.
Ja wakacje miałem. Najpierw 2 miesiące na Brytyjskiej wyspie Jersey w obozie pracy :lol: , a później było na prawdę fajnie. Wróciłem do domu i w tym samym dniu przyleciała rodzina zza granicy. Spędzili 3 tygodnie z Polsce i w sumie fajnie było. Później trochę spotkać ze znajomymi, trochę tylko, ale nie dlatego, ze nie chciałem tylko po prostu ludzie zostali tam gdzie studiują, a ja jako, że studiuję zaocznie większość czasu spędzam sam w domu. No i od tamtej pory szukam pracy z mizernym skutkiem, wstyd mi z tego powodu, niedługo dojdzie do tego, ze rodzice będą musieli za, mnie zapłacić czesne bo nie mam już prawie pieniędzy :/
Trust yourself, no matter what anyone else thinks.