Tropiciel nieprawomyślności

Dyskusje dotyczące życia, społeczeństwa, polityki, filozofii itp.
Awatar użytkownika
tonerek
Rozkręcony intro
Posty: 300
Rejestracja: 17 mar 2019, 17:20
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
Lokalizacja: Kraków

Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: tonerek »

Chciałem założyć temat w którym ci którzy pragną podzielą się kontrowersyjnymi opiniami o świecie, życiu i ludziach.
Ze szczyptą nieprawymoślności i być może passe.

Może coś takiego nad którym zastanowi się jeszcze admin, ale nie da bana.

Jeżeli ktoś będzie wyszukiwał po postach to być może się zdziwi jakie niemądre, nieprawomyślne i ogólnie mało pozytywne są spostrzeżenia niektórych.

:ok: :brawo: :D
Awatar użytkownika
KierowcaInrzynier
Intronek
Posty: 43
Rejestracja: 27 gru 2022, 21:42
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP

Re: Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: KierowcaInrzynier »

Społeczeństwo jest zaprogramowane, aby zrobić z Ciebie niewolnika pozbawionego własnych zainteresowań. Powszechnym wśród pospólstwa jest wyśmiewanie wszystkich za ich ułomności. Co gorsza, jak skończą im się ludzie ułomni, z których mogli się pośmiać, zaczynają wyszydzać pozostałych, nie pasujących do foremki ludzi. Zostaniesz skreślony przez oglądanie bajek, budowanie z klocków lego, nie interesowanie się sportami, lub nie zachowywanie się w zgodzie ze stereotypami odnośnie płci.

Kobiety z kolei w większości są posłusznymi egzekutorami systemu zakuwającego w kajdany niezależnych ludzi. Statystycznie gorzej oceniają, są bardziej podatne na opinię społeczną. Zostałem naznaczony przez system za nieprawomyślność, to też od końca gimnazjum nie miałem żadnej koleżanki, a wszyscy moi bliscy koledzy są również w pewnym stopniu wykluczeni.
Awatar użytkownika
Fyapowah
Stały bywalec
Posty: 198
Rejestracja: 01 maja 2012, 23:24
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP
Kontakt:

Re: Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: Fyapowah »

Zacznijmy od tego, że będzie to trochę chaotyczny strumień świadomości bo mam dużo do powiedzenia, a rzadko mam okazję o tych rzeczach mówić.

Świat jest rządzony przez małą grupę satanistów w większości, choć nie w 100%, żydowskiego pochodzenia. W dalszej części posta będę nazywał ich globalistami.

Globaliści postawili sobie za cel urządzić świat przeciwnie do tego, jak Bóg przykazał. Bóg powiedział aby się rozmnażać i czynić sobie ziemię poddaną, a więc celem globalistów jest depopulacja i przekładanie środowiska nad dobro człowieka.
Stąd socjalizm, polityka klimatyczna, polityka zero growth, rewolucja seksualna, feminizm, szkoła frankfurcka, i inne ideologie. Wszystko po to, aby hamować dzietność i rozwój techniczny/gospodarczy.
Technologia i przemysł są formą podbijania ziemi i dostosowania środowiska pod potrzeby człowieka, a więc je również globaliści zwalczają. Jedynym wyjątkiem są technologie związanie z informatyką. Ponieważ znacznie ułatwiają one globalistom inwigilację i kontrolę nad społeczeństwem, pozwalają oni na rozwój IT. To dlatego IT i dziedziny pokrewne jako jedyne tworzą jeszcze coś innowacyjnego i dają dobre zarobki.

Ponieważ chrześcijaństwo najbardziej przyjęło się w cywilizacji białego człowieka, to tę właśnie cywilizację globaliści chcą wyludnić najbardziej. Ponieważ dalekowschodni Azjaci przyzwyczajeni do życia pod butem są średnio najbardziej uległą grupą etniczną, tam globaliści nie prowadzą aż tak zaciekłej wojny kulturowej.

Wrócę na chwilę do kwestii IT. Technologie informacyjne są świetnym narzędziem inwigilacji i kontroli gojów, ale mogą też służyć do anonimowej komunikacji i organizowaniu się przeciwko rządowi światowemu. Stąd bardzo ważne dla rządu światowego jest aby to globaliści kontrolowali ich działanie. Stąd wszechobecny trend smartfonizacji komputerów, wojna z szyfrowaniem, odbierania uprawnień administratora/roota, dystrybucji oprogramowania poprzez sklepy i centralne repozytoria. Chodzi o to, aby użytkownik mógł używać swojego komputera tylko w taki sposób w jaki pozwoli mu rząd światowy. Wszystko to jest uzasadniane bezpieczeństwem. Chcą, abyś mógł instalować tylko zatwierdzone przez nich programy (bo przecież inaczej ściągnąłbyś sobie wirusa), aby nie dało się modyfikować systemu operacyjnego w żaden sposób po stronie użytkownika (bo przecież haker mógłby ci go zmodyfikować i kraść twoje dane) oraz aby każdy komputer wymagał połączenia z internetem i aktywacji online po przywróceniu ustawień fabrycznych (bo inaczej ktoś mógłby ci ukraść komputer i nie dałoby się go zdalnie zablokować).
Każdy z tych punktów jednocześnie uniemożliwia wykorzystywanie komputerów do walki z rządem światowym. Nie zainstalujesz programu do szyfrowanej komunikacji peer-to-peer ani do organizowania protestów (być może na pewnym etapie zamachów), bo nie taki program nie zostanie zatwierdzony przez rząd światowy. Nie zmodyfikujesz systemu aby pozwalał na instalacje nieautoryzowanych programów, bo """bezpieczny rozruch""" nie pozwoli ci takiego systemu uruchomić. A nawet gdybyś go uruchomił, to funkcja zdalnej atestacji wykryje twoje modyfikacje i nie pozwoli połączyć się z internetem. A gdyby nawet udało ci się to jakoś obejść, to poprzez zabezpieczenia """antykradzieżowe""" zdalnie zablokują ci komputer.

Teraz coś, o czym nikt oprócz mnie nie mówi.
Klucze hardware'owe typu Yubikey oraz moduły bezpieczeństwa (TPM, Secure Enclave, Titan M itp.) są częścią wojny z szyfrowaniem. Tradycyjne podejście do szyfrowania np. dysku komputera polega na tym, że program generuje długi, skomplikowany, losowy klucz, następnie tym kluczem szyfruje pliki na dysku, a sam klucz szyfruje wybranym hasłem użytkownika i zapisuje zaszyfrowany klucz w nagłówku dysku.
Koszerni eksperci od cyberbezpieczeństwa przekonują nas, że zamiast zapisywać te klucze na dysku (gdzie mogą być bruteforce'owane) bezpieczniej przechowywać je w TEE (Trusted Execution Environment) takich jak TPM, gdzie następnie mogą być chronione PINem.
TPM to czip z oprogramowaniem niezależnym od oprogramowania naszego komputera. Nie posiada typowego pasywnego interfejsu do odczytu danych (jak np. pendrive czy dysk), lecz sam może zdecydować o tym by w pewnych okolicznościach ten klucz zwrócić (np. gdy poda się poprawny PIN). Jeśli wpisze się zły PIN zbyt wiele razy pod rząd, TPM może zablokować się, uniemożliwiając atak brute-force.
Jednak ci eksperci nie mówią nam, że klucze kryptograficzne przechowywane w TPM i innych tego typu rozwiązaniach nie są szyfrowane, są przechowywane jako plain text, a firmware modułu jedynie zawiera instrukcję warunkową sprawdzającą czy został wpisany poprawny PIN. Tak więc jedyne co chroni twoje klucze przed uzyskaniem dostępu przez złodzieja (albo służby które """legalnie""" zabiorą ci komputer), to sprzętowe zabezpieczenia danego modułu (jak np. ten brak interfejsu odczytu).
Problem w tym, że odpowiednio wyposażone służby są w stanie te dane wyciągnąć bez interfejsu. Moduły takie jak TPM można fizycznie otworzyć, zrobić zdjęcie pamięci flash przy pomocy mikroskopu elektronowego a potem wizualnie odczytać bit po bicie wszystkie zera i jedynki ze zdjęcia.
A tak na prawdę to eksperci od security nam o tym mówią tylko nie wprost. Zwróćcie uwagę, że kiedy mówią o przechowywaniu sekretów w urządzeniach typu TPM albo klucze FIDO2 zawsze mówią oni że nasze sekrety są chronione PINem, nigdy szyfrowane PINem. Niestety dziennikarze tych wszystkich niebezpieczników pe el i innych mają powiązania ze służbami (bodajże ABW).

Podejrzewam że po tym segmencie technicznym nie czyta już tego żadna kobieta, tak więc o nich porozmawiamy.
Nakręcanie wyścigu o kobiety jest na rękę globalistom. Mężczyźni mają naturalne potrzeby nie tylko seksu, ale i związku, bliskości i ciepła, a więc zawsze będą dążyć do znalezienia partnerki. Kobiety współcześnie pracują (zamiast mieć dzieci), przez co mężczyzna, aby kobietom zaimponować, musi pracować jeszcze ciężej, płacić podatki, kupić mieszkanie, samochód po zawyżonych cenach i skakać do gardeł innym dla zyskania pozycji. Metody to: feminizm, doprowadzenie do nadwyżki facetów, promowanie hipergamii i rozwiązłości, uczenie konkurowania o dziewczyny zamiast współpracy, seksualizacja, gaslighting, łączenie tradycyjnych przywilejów kobiet z tymi nowoczesnymi, redystrybucja bogactwa aby klasa średnia (i aspirujący do niej ludzie z niższej) nie zyskała przewagi nad patologią. To państwo (z podatków) zapewnia kobietom bezpieczeństwo finansowe w zamian za głos. Jest to nowoczesna broń psychologiczna, narzędzie kontroli umysłów.

Spróbujemy rozwiązać ten problem hipergamii kobiet i rozbić go na czynniki pierwsze. Studiując incelizm, wiemy, że kobiety są samolubne, narcystyczne, a ich własny interes jest dla nich najważniejszy. Natura zaprogramowała je tak, aby aprobowały najlepszą pulę genetyczną, więc są podatne na hipergamię.
Z bardziej historycznego punktu widzenia, w czasach prymitywnych, kiedy istniał model "wolnej miłości", był optymalny czas dla kobiet, z najlepszą pulą genetyczną 20% czadów zadowoliło 80% kobiet, podczas gdy osoby beta czekały na swoją kolej, często na próżno. Ale do pewnego stopnia można to rozwiązać. Wraz z rewolucją neolityczną (zapomniany betauprising) powstała instytucja rodziny, a dzięki istnieniu własności prywatnej i korzyści majątkowych kobiety zawierały umowy małżeńskie, aby ubezpieczyć sobie życie w niebezpiecznych czasach. Samotna matka z dzieckiem samca alfa nie mogła nigdzie znaleźć pomocy, bo alfa, jak to alfa, nie jest przeznaczony do przebywania z jedną kobietą na stałe. Zaczęto preferować związki monogamiczne. Kobiety tamtych czasów coraz częściej wybierały dobrego Mariusza i zakładały z nim rodziny. Porzucili beztroskie romanse z alfiarzami w dużej liczbie.
Patrząc wstecz z mniej odległej przeszłości, w czasach nieuregulowanego kapitalizmu, kobiety były bardziej wierne niż dzisiaj, a wszystko to ze strachu przed rozwodem, utratą środków do życia i niepewnością. W tamtych czasach praktycznie każdy przeciętny mężczyzna miał szansę na związek. Dopiero w dobie interwencjonizmu państwowego czy socjalizmu zjawisko to powróciło do łask. Spowodowane jest to głównie zdejmowaniem odpowiedzialności z ramion kobiet, budowaniem państwa opiekuńczego, wszelkie dobro i świadczenia społeczne tłumią w kobiecie zjawisko niepewności. Dlatego dziś kobieta nie zadowoli się spokojnym, niepijącym, przeciętnie wyglądającym sąsiadem, woli spędzać czas z alfami, robić dziecko z nieznajomym bez patrzenia na konsekwencje, bo społeczeństwo i tak pomoże. Oprócz systemu matriarchalnego, katalizatorem hiperergamii są także portale społecznościowe, które budują ich uwagę i poczucie własnej wartości, wszelkiego rodzaju beta-mężczyźni, sojaki, którzy zgadzają się z nimi na każdym kroku, walczą o swoje "równe" prawa. Interwencjonizm państwowy zmienia charakter społeczeństwa, pozbywa się indywidualnych umiejętności, takich jak przedsiębiorczość, odpowiedzialność za własne życie, promuje postawy roszczeniowe "zasługuję na siebie" i oduczania typowych dla systemu libertariańskiego. Przez to zmienia się charakter społeczeństwa. Dlatego monogamiczne związki typowe dla wczesnego kapitalizmu zastępuje socjalistyczna "wolna miłość". Jak więc widzimy, spełniły się słowa Fryderyka Engelsa o konieczności zniszczenia instytucji rodziny.

Na szczęście we współczesnej kulturze przetrwały też szczątki Arejskości. Fight Club - przedstawia mężczyzn, którzy odkrywają arejskość w sobie, Taylor to oczywiście Ares. Kobiety nie rozumieją tego filmu i nie rozumieją czemu mężczyźni tworzą takie podziemne kręgi, bractwa rycerskie, kluby literackie, drużyny sportowe. nie jest im znane pojęcie przyjaźni, honoru i odwagi. Fight Club to marzenie współczesnego mężczyzny, który nie zapomniał jeszcze całkiem swojego przeznaczenia i buntuje się Zeusowi-globalistom, wpisując się w odwieczny trend, gdy sprawiedliwość wraca do tyranów, Uranos-Kronos-Zeus-Ares. Sprawiedliwość, ta oczywiście nie wraca sama z siebie, a jest wywalczoną w rewolucji rękami młodych mężczyzn.

Przechodzimy tak do innego ciekawego tematu. Przyjaźń jest kobiecie obca. One znają tylko miłość.
Zbyt długo tkwił w kobiecie niewolnik i tyran. Przeto nie dojrzała jeszcze kobieta do przyjaźni: zna ona tylko miłość.

Nie dojrzała jeszcze kobieta do przyjaźni. Kotem jest jeszcze kobieta i ptakiem. Lub w najlepszym razie krową.
Tak pisał o kobiecie Nietzsche.
Z kolei C. S. Lewis tłumaczył czym jest przyjaźń, w ten sposób, że kochankowie patrzą na siebie nawzajem, a przyjaciele patrzą w jednym kierunku. Kochanka jest więc dla ciebie przyczyną twoich wysiłków, jest w pewnym sensie marną istotką, dla której ryzykujesz, o którą dbasz (i wzajemnie, ona opiekuje się tobą). Przyjaciel to ten, z kim działasz, to twój towarzysz podróży, który podniesie cię gdy upadniesz, jednak jesteście tutaj równi i łączy was wspólny cel.
Widziałem kiedyś badania, które badały interakcje na wfie chłopców i dziewczyn. Chłopcy grali serię meczów z wieloma przeciwnikami, dziewczyny grały wiele meczów z jedną.
Dlatego, że kobiety są nastawione na intymne związki z jedną osobą i tylko to znają. Mężczyźni tworzą związki z wieloma osobami, z którymi dążą do wspólnego celu, ale też z nimi rywalizują. Gdy idziemy po mamuta działamy razem, ale każdy też rywalizuje, kto tego mamuta ugodzi jako pierwszy. Dlatego, żeby to działało, mamy również HONOR. Ten mechanizm rywalizacji w braterstwie, każe nam robić drużyny, w których kooperując zawładamy światem.
Współczesny świat zabiera nam tę możliwość, stajemy się korposzczurami, jednostkami zdziesiątkowanymi i słabymi. Ale przyjdzie kiedyś rewolucja, wojna, która przywróci dawną hierarchię.

Na razie to tyle bo się zmęczyłem.
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.
Awatar użytkownika
Coldman
Administrator
Posty: 2681
Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: Szajs
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: Coldman »

No nie podoba mi się ten temat, ale na razie go zostawię. Poznajcie łaskę Pana xD
Percy
Stały bywalec
Posty: 222
Rejestracja: 01 wrz 2019, 12:08
Płeć: mężczyzna

Re: Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: Percy »

Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 0:40 Teraz coś, o czym nikt oprócz mnie nie mówi.
Klucze hardware'owe typu Yubikey oraz moduły bezpieczeństwa (TPM, Secure Enclave, Titan M itp.) są częścią wojny z szyfrowaniem. Tradycyjne podejście do szyfrowania np. dysku komputera polega na tym, że program generuje długi, skomplikowany, losowy klucz, następnie tym kluczem szyfruje pliki na dysku, a sam klucz szyfruje wybranym hasłem użytkownika i zapisuje zaszyfrowany klucz w nagłówku dysku.
Koszerni eksperci od cyberbezpieczeństwa przekonują nas, że zamiast zapisywać te klucze na dysku (gdzie mogą być bruteforce'owane) bezpieczniej przechowywać je w TEE (Trusted Execution Environment) takich jak TPM, gdzie następnie mogą być chronione PINem.
TPM to czip z oprogramowaniem niezależnym od oprogramowania naszego komputera. Nie posiada typowego pasywnego interfejsu do odczytu danych (jak np. pendrive czy dysk), lecz sam może zdecydować o tym by w pewnych okolicznościach ten klucz zwrócić (np. gdy poda się poprawny PIN). Jeśli wpisze się zły PIN zbyt wiele razy pod rząd, TPM może zablokować się, uniemożliwiając atak brute-force.
Jednak ci eksperci nie mówią nam, że klucze kryptograficzne przechowywane w TPM i innych tego typu rozwiązaniach nie są szyfrowane, są przechowywane jako plain text, a firmware modułu jedynie zawiera instrukcję warunkową sprawdzającą czy został wpisany poprawny PIN. Tak więc jedyne co chroni twoje klucze przed uzyskaniem dostępu przez złodzieja (albo służby które """legalnie""" zabiorą ci komputer), to sprzętowe zabezpieczenia danego modułu (jak np. ten brak interfejsu odczytu).
Problem w tym, że odpowiednio wyposażone służby są w stanie te dane wyciągnąć bez interfejsu. Moduły takie jak TPM można fizycznie otworzyć, zrobić zdjęcie pamięci flash przy pomocy mikroskopu elektronowego a potem wizualnie odczytać bit po bicie wszystkie zera i jedynki ze zdjęcia.
A tak na prawdę to eksperci od security nam o tym mówią tylko nie wprost. Zwróćcie uwagę, że kiedy mówią o przechowywaniu sekretów w urządzeniach typu TPM albo klucze FIDO2 zawsze mówią oni że nasze sekrety są chronione PINem, nigdy szyfrowane PINem. Niestety dziennikarze tych wszystkich niebezpieczników pe el i innych mają powiązania ze służbami (bodajże ABW).
O matko bosko. Co za kosmiczne bzdury.
Awatar użytkownika
Fyapowah
Stały bywalec
Posty: 198
Rejestracja: 01 maja 2012, 23:24
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP
Kontakt:

Re: Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: Fyapowah »

Percy pisze: 11 lut 2023, 1:38O matko bosko. Co za kosmiczne bzdury.
To nie bzdury, polecam zainteresować się tematem decappingu.
https://www.youtube.com/watch?v=0Z4aF-qiziM
https://developers.yubico.com/ykneo-ope ... 04-14.html
https://security.stackexchange.com/ques ... r-with-tpm

O etyce, nieomylności i podejmowaniu dobrych decyzji.

Na wstępie chcę wyróżnić dwa rodzaje rozumowania.

Rozumowanie indukcyjne zachodzi wtedy kiedy na podstawie ograniczonej liczby przesłanek wyciągamy jakiś wniosek o istnieniu ogólnego prawa. Przewidujemy przyszłość na podstawie przeszłości. Czasami jest nazywane wnioskowaniem od szczegółu do ogółu. Na przykład: za każdym razem kiedy schłodziłem wodę do temperatury poniżej 0 stopni celsjusza, zmieniła się ona w ciało stałe (lód). Wniosek: woda w temperaturze poniżej 0 stopni zmienia się w lód.
Inny przykład: przez X lat życia codziennie zaobserwowałem, że rano wstało słońce. Wniosek: słońce wstaje codziennie rano, a więc i jutro też wstanie, i za 100 lat również.
Jeszcze inny przykład: przez X lat życia codziennie żyłem. Wczoraj żyłem, przedwczoraj też żyłem, tydzień temu też żyłem... Wniosek: będę żyć wiecznie
Kolejny: żaden człowiek, którego spotkałem, nie dożył więcej niż 130 lat, ale umarł. Wniosek: ludzie umierają. Ponieważ jestem człowiekiem, ja też kiedyś umrę.
Kolejny: wraz ze wzrostem ilości dwutlenku węgla w atmosferze, wzrastała średnia temperatura. Wniosek: jeśli nie przestaniemy emitować dwutlenku węgla, średnia temperatura będzie dalej rosnąć.
Na myśleniu indukcyjnym opiera się metoda naukowa w naukach empirycznych (np. Fizyka, Biologia).
Z rozumowaniem indukcyjnym wiąże się pewien problem. Logicznie nie ma ono żadnego uzasadnienia, a zastosowane do różnych obserwacji prowadzi do wykluczających się wniosków. Przez wiele wieków biali ludzie myśleli, że wszystkie łabędzie są białe, ponieważ wszystkie napotkane przez nich wtedy łabędzie były białe. Dopiero po odkryciu Australii odkryto tam czarne łabęzie.
Nie ma żadnego powodu żeby uważać, że ponieważ dany eksperyment powtórzony N razy dał zawsze taki sam wynik, to w przyszłości również da taki wynik. Oczywiście, myślenie indukcyjne historycznie się sprawdzało. Pomimo istnienia pomyłek, w większości wydawało się dawać dobre rezultaty. Wniosek: indukcja daje dobre rezultaty.
Ale tym argumentem nie można uzasadniać myślenia indukcyjnego, ponieważ sam ten argument zakłada słuszność myślenia indukcyjnego, a więc jest to argument błędnego koła. Uzasadnia indukcję indukcją.

Drugim typem o którym wspomnę jest myślenie dedukcyjne, czyli od ogółu do szczegółu. Polega ono na wyciąganiu wniosków z ogólnych przesłanek i lub. Przykładowo
Przesłanka 1: pole koła jest równe iloczynowi liczby π i kwadratu promienia tego koła
Przesłanka 2: przekrój walca ma kształt koła
Wniosek: pole przekróju walca jest równe iloczynowi liczby π i kwadratu promienia tego walca
Następnie możemy przyjąć ten wniosek jako przesłankę do kolejnego rozumowania
Przesłanka 1: pole przekróju walca jest równe iloczynowi liczby π i kwadratu promienia tego walca
Przesłanka 2: objętość graniastosłupa jest iloczynem pola podstawy oraz wysokości
Wniosek: Objętość walca jest równa iloczynowi jego wysokości, liczby π i kwadratu promienia tego walca
Oczywiście przyjąłem też wiele ukrytych założeń co do tego czym jest walec, bo nie chce mi się wszystkich wymieniać.
Myślenie dedukcyjne można też zastosować w etyce. Przykładowo
Przesłanka 1: kradzież jest niemoralna
Przesłanka 2: podatki to kradzież
Wniosek: podatki są niemoralne
Myślenie dedukcyjne jest powszechnie stosowane w naukach formalnych, jak matematyka i informatyka teoretyczna. Ma ono tę przewagę nad rozumowaniem indukcyjnym, że przeprowadzone prawidłowo, nigdy nie prowadzi do sprzecznych wniosków, a jeśli przesłanki są prawdziwe, to wnioski z nich wyciągnięte również są prawdziwe. Natomiast rozumowanie indukcyjne jest niedoskonałe i nawet jeśli przeprowadzi się je w pełni zgodnie z zasadami, nigdy nie można być pewnym swoich wniosków.

To był wstęp potrzebny aby zrozumieć mój argument. A argumentuję za następującym twierdzeniem: Cel nie uświęca środków. A przynajmniej trzeba tak uznać, aby móc mieć czyste sumienie.

Teorię według której cel uświęca środki nazywamy konsekwencjonalizmem. Zakłada on, że dobre czyny to takie czyny, które dają dobre konsekwencje. Istnieje większe i mniejsze zło. Większe i mniejsze dobro. Czasami trzeba popełnić zły czyn aby w przyszłości cieszyć się dobrymi konsekwencjami. Według konsekwencjonalistów należy dążyć do jak największej sumy dobra na świecie.

Przeciwieństwem jest deontologizm, według którego dobre czyny to takie, które są dobre same z siebie, a należy przede wszystkim unikać popełniania zła. Nie można popełnić zła w dobrym celu.

Podam przykład obrazujący różnice między tymi podejściami, jak i również mój argument.

Mamy Tomka i Adama. Etyka jest dla nich najważniejszą częścią życia, starają się zawsze postępować moralnie. Tomek jest deonotologiem. Adam jest konsekwencjonalistą.
Jednak obydwaj zgadzają się co do jednego aksjomatu: Nie wolno zabijać ludzi, którzy sami nikogo nie zabili. Byłoby to złe.

Teraz założmy hipotetycznie że Tomek i Adam w wyniku jakiegoś eksperymentu cofnęli się w czasie do grudnia 1878 roku i znaleźli nocleg w domu Wissariona Dżugaszwilego i Katarzyny Geładze - rodziców Józefa Stalina, którzy akurat opiekowali się noworodkiem.

Adam jako konsekwencjonalista znający dobrze historię wie kim w życiu zostanie syn tej pary i do ilu niewinnych śmierci najprawdopodobniej doprowadzi. Z punktu widzenia Adama jego obowiązkiem jest zabić młodego Józefa dopóki ten jeszcze nie doprowadził do niczyjej śmierci.

Tomek ma inne podejście. Biorąc pod uwagę, że Stalin którego spotkali jest jeszcze dzieckiem i nie doprowadził do niczyjej śmierci, nie wolno go zabijać ponieważ jest on jeszcze niewinny.

I teraz ja twierdzę: Adam nie ma żadnej pewności, że zabijając Stalina nie doprowadzi do jeszcze gorszych konsekwencji. A co jeśli w ten sposób sprawi, że do władzy w ZSRR dojdzie jeszcze gorszy morderca zamiast Stalina? A co jeśli trafił do innej linii czasowej w której Stalin sam z siebie zachowa się inaczej i nie ma nawet potrzeby go zabijać?
Adam jako konsekwencjonalista opiera swój system moralny na 2 rzeczach:
1. Systemie wartości (założenie a priori że nie wolno zabijać niewinnych ludzi)
2. Informacjach empirycznych o tym co w jego linii czasowej zrobił Stalin
A jak wykazano wcześniej, informacje empiryczne pochodzą z niedoskonałego rodzaju rozumowania i nie da się mieć 100% pewności co do ich prawdziwości. Dlatego Adam podczas podejmowania decyzji nie może mieć pewności, że postąpi właściwie zabijając Stalina i nie doprowadzi w ten sposób do większego zła.
Żaden konsekwencjonalista nie wie ze 100% pewnością jakie postępowanie w danej sytuacji przyniesie najlepsze konsekwencje. Dlatego nigdy nie może mieć czystego sumienia, zawsze może mieć wątpliwości czy nie mógł postąpić lepiej. Nie ma nawet pewności że decyzja którą podjął nie była najgorszą z możliwych!

Tomek jako deontolog opiera swój system moralny wyłącznie na dedukcji z aksjomatów. A więc w tej sytuacji obchodzi go tylko fakt, że w jego systemie wartości nie wolno zabijać niewinnych ludzi. Nie obchodzi go kim może zostać Stalin w przyszłości, bo liczy się tylko to co on sam robi tu i teraz. Nie liczy się suma dobra na świecie, liczy się to, aby samemu nie popełniać zła.

W skrócie aby móc w dobrym celu poświęcać środki trzeba umieć wnioskować o przyszłości na podstawie przeszłości. Ponieważ tak się nie da, tylko uznając, że cel nie uświęca środków, jesteśmy w stanie zawsze postępować zgodnie z przyjętym przez siebie systemem moralnym.
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.
Zamar
Wtajemniczony
Posty: 7
Rejestracja: 12 gru 2020, 23:57
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Białystok

Re: Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: Zamar »

Przeuroczy temat.
Moralność to taki sam wymysł jak bóstwa. Czyli zaczęło się od prób nazywania pewnych zjawisk, przeszło przez serię uproszczeń i skończyło na wrogim przejęciu i użyciu do masowej indoktrynacji.
Ludzie dzielą się na tych, którzy wiedzą, czego chcą i na tych, którzy tego nie wiedzą. Ci, którzy wiedzą, działają w celu realizacji swoich interesów. Ci, którzy nie wiedzą albo usilnie próbują się zastanawiać nad tym czego chcą, albo pytają innych, albo zanim sobie zdadzą sprawę, że nie wiedzą, to są zasypani gradem poleceń i oczekiwań i je realizują.
"Dobre" jest to, co skutkuje realizacją celu. Ale nie absolutnie, a względnie - według Ciebie.
Historia weryfikuje, czy to, co dobre według Ciebie okazało się dobre dla Ciebie. Czyli ostatecznym sądem jest sukces ewolucyjny. pozdrawiam idiotów ograniczających interpretację poprzedniego zdania do zwierzęcej reprodukcji.
A teraz ciut metafizyki.
Oczywiście, że każdy umrze, więc ograniczanie się do moralności, dobra lub sukcesu osobistego jest dla ograniczonych egoistów.
Szczytem jest transcendencja i utożsamienie się z tym, co trwałe w przeciwieństwie do tymczasowego ego. Wiara w zbawienie po śmierci to taki sam błąd jak maksymalizacja własnego szczęścia za życia.
"Co niby jest trwałe?" Masz oczy? Dostrzeż. Nie masz? There's nothing to see here. Move along.

PS. :klaniam: O rany, o rany! Konsekwencjonalizm pany! :klaniam:
Awatar użytkownika
Fairytaled
Rozkręcony intro
Posty: 250
Rejestracja: 01 lip 2019, 17:55
Płeć: mężczyzna
MBTI: INFP

Re: Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: Fairytaled »

Oczywiście, że każdy umrze, więc ograniczanie się do moralności, dobra lub sukcesu osobistego jest dla ograniczonych egoistów.
Szczytem jest transcendencja i utożsamienie się z tym, co trwałe w przeciwieństwie do tymczasowego ego. Wiara w zbawienie po śmierci to taki sam błąd jak maksymalizacja własnego szczęścia za życia.
"Co niby jest trwałe?" Masz oczy? Dostrzeż. Nie masz? There's nothing to see here. Move along.
A czym jest ta transcendencja? Czy nie dokonuje się przypadkiem w wyniku dążenia do dobra i sukcesu osobistego? Dążenie do celu jest rozwojem? Czy tylko sami próbujemy siebie oszukiwać, żeby zapomnieć o panującej w tym wszechświecie zasadzie entropii? Wyobraź sobie, że nie istnieją ludzie, którzy zajmują się światem materii - występuje brak przedsiębiorstw i jakichkolwiek dążeń, niechęć do bycia lepszym, zajmowania wyższej pozycji. Jeśli całe społeczeństwo myślałoby w taki sposób, to kto nakarmiłby tych wszystkich transcendentalistów? Co nie jest błędem w takim wypadku? Co nim jest? Skąd możesz to wiedzieć? Nie jesteś w stanie przewidzieć wszystkich konsekwencji swoich działań. A najlepsze jest to, że jednostkom zdarza się myśleć, że wiedzą, rozumieją, mają to szczęście, które innym wskazują, i mówią; właśnie tam! Tu, ono jest, widzisz? znalazłem! Tymczasem dla innych szczęście może być zupełnie gdzie indziej, w innych się zawierać ramach, i stąd to niezrozumienie. Jakie zabawne, niskie i wzniosłe; czasami tragiczne w skutkach; i pomyśleć, że próbuje się nas wszystkich sprowadzać do wspólnego mianownika.
Patrycjusz
Rozkręcony intro
Posty: 280
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: Patrycjusz »

Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 2:56Z rozumowaniem indukcyjnym wiąże się pewien problem. Logicznie nie ma ono żadnego uzasadnienia, a zastosowane do różnych obserwacji prowadzi do wykluczających się wniosków. Przez wiele wieków biali ludzie myśleli, że wszystkie łabędzie są białe, ponieważ wszystkie napotkane przez nich wtedy łabędzie były białe. Dopiero po odkryciu Australii odkryto tam czarne łabęzie.
Nie ma żadnego powodu żeby uważać, że ponieważ dany eksperyment powtórzony N razy dał zawsze taki sam wynik, to w przyszłości również da taki wynik.
Ma. Sam później uzasadniłeś, dlaczego. Powód jest prosty: bo się sprawdza. Czy zawsze? Owszem, nie. Czy zazwyczaj/w większości/statystycznie? Tak. Czy mamy coś lepszego, co naprawdę by działało? Rozumowania aprioryczne? Odpada, to filozofia i nie daje odpowiedzi na żadne pytania, a tylko prowokuje do zadawania nowych. Jasne, jest to potrzebne, bywa świetną zabawą, ale nie można na tym polegać w praktyce. Chyba, że ktoś lubi cobybyłogdybizm, ale ja wtedy odpadam.

Statystyka to idealny przykład rozumowania indukcyjnego. Znam retorykę jej przeciwników i zawsze koniec końców źle obserwuje się ich działania oparte na intuicji, na "bo tak mi się wydaje". Czasem trafiają, ale zazwyczaj także i nie.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 2:56Oczywiście, myślenie indukcyjne historycznie się sprawdzało. Pomimo istnienia pomyłek, w większości wydawało się dawać dobre rezultaty. Wniosek: indukcja daje dobre rezultaty.
Ale tym argumentem nie można uzasadniać myślenia indukcyjnego, ponieważ sam ten argument zakłada słuszność myślenia indukcyjnego, a więc jest to argument błędnego koła. Uzasadnia indukcję indukcją.
Zastosowałeś teraz rozumowanie dedukcyjne do indukcji, a nie indukcyjne. Wyprowadziłeś wniosek z przesłanek. Przez to jest to błędne koło.
Inna sprawa, że narzędziem do mierzenia efektywności rozumowania indukcyjnego jest ono samo, czyli statystyka. Czyli: sprawdźmy, czy coś jest statystycznie prawidłowe. Jak to sprawdzić? Wykonać obserwacje i wywnioskować kolejne właściwości statystyczne. Tu wszystko rozbija się o uwzględniane czynniki. Jeśli gdzieś tkwi błąd w tej metodzie, to jest to błąd ludzki, a nie matematyczny/logiczny. Trzeba odpowiednio dobrać czynniki i badane zjawisko. A to robi się nie będąc pewnym poprawności tego doboru, czyli apriorycznie. Nie da się porządnie czegoś zbadać stosując tylko jeden typ rozumowania lub tylko drugi, one się oba uzupełniają. Poleganie tylko na rozumowaniu indukcyjnym to tak naprawdę zwykły, chłopski rozum. Widzę - wiem. Nie widzę - nie ma, nie wiem. No litości. Ale poleganie tylko na rozumowaniu dedukcyjnym to bujanie w obłokach i doprowadza np. do takich kwiatków, jak dowód ontologiczny, który ora zwykły czajniczek Russella.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 2:56Myślenie dedukcyjne można też zastosować w etyce. Przykładowo
Przesłanka 1: kradzież jest niemoralna
Przesłanka 2: podatki to kradzież
Wniosek: podatki są niemoralne
Albo:
Przesłanka 1: kradzież jest karalna
Przesłanka 2: podatki to kradzież
Wniosek: podatki są karalne
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 2:56Myślenie dedukcyjne jest powszechnie stosowane w naukach formalnych, jak matematyka i informatyka teoretyczna.
To zupełnie tak, jak myślenie indukcyjne.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 2:56Ma ono tę przewagę nad rozumowaniem indukcyjnym, że przeprowadzone prawidłowo, nigdy nie prowadzi do sprzecznych wniosków, a jeśli przesłanki są prawdziwe, to wnioski z nich wyciągnięte również są prawdziwe. Natomiast rozumowanie indukcyjne jest niedoskonałe i nawet jeśli przeprowadzi się je w pełni zgodnie z zasadami, nigdy nie można być pewnym swoich wniosków.
Wychodzi na to, że w rozumowaniu dedukcyjnym też nigdy nie można być pewnym swoich wniosków, a to dlatego, że właśnie spełniony musi być warunek prawdziwości przesłanek. Skąd wziąć pewność, że są one prawdziwe?
Analogicznie, rozumowanie indukcyjne przeprowadzone zgodnie z zasadami, jest zawsze prawidłowe, pod warunkiem, że czynniki zostaną dobrane prawidłowo.

Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 2:56Cel nie uświęca środków.
Tak uważa większość ludzi i taki jest ogólny stan prawny.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 2:56Teorię według której cel uświęca środki nazywamy konsekwencjonalizmem. Zakłada on, że dobre czyny to takie czyny, które dają dobre konsekwencje. Istnieje większe i mniejsze zło. Większe i mniejsze dobro. Czasami trzeba popełnić zły czyn aby w przyszłości cieszyć się dobrymi konsekwencjami. Według konsekwencjonalistów należy dążyć do jak największej sumy dobra na świecie.

Przeciwieństwem jest deontologizm, według którego dobre czyny to takie, które są dobre same z siebie, a należy przede wszystkim unikać popełniania zła. Nie można popełnić zła w dobrym celu.
I konsekwencjonalizm, i deontologizm (intencjonalizm) dążą do tego samego - największej sumy dobra na świecie. Minimalizując zło, siłą rzeczy zwiększamy dobro. Nie jako stan na +, ale jednak zwiększając ten sumaryczny wynik obydwu. Więc akurat pod tym względem wychodzi na to samo. I intencjonalizm wcale nie jest taki skupiony na minimalizacji zła, tym zajmuje się negatywny utylitaryzm, który nie analizuje podejścia intencje/konsekwencje, a działa czysto matematycznie. Czyli pomija ten czynnik psychologiczny (intencje), uznając zarówno konsekwencjonalizm, jak i intencjonalizm za prawidłowe, o tyle, o ile zmniejszają sumę zła. Moim zdaniem to jest odpowiednie podejście.

Mało obiektywnie, ale muszę - z doświadczenia, każdy kto uznawał, że ma dobre intencje, ale popełniał złe czyny, nigdy do tych dobrych skutków nie doprowadzał. Kiedy ja popełniałem złe czyny, miałem złe intencje i tyle w temacie, brałem za to odpowiedzialność. Uzasadnianie złego czynu dobrymi skutkami to zwykła racjonalizacja. Zracjonalizować można wszystko, zwłaszcza jak jest się dobrym w uzasadnianiu, w ten sposób można być okropnym gnojem, ale ludzie i tak to zauważą, i tych uzasadnień słuchać nie będą.
I obserwując działanie ludzkiej psychiki, zauważyłem, że jednak liczy się tu i teraz, a nie jakaś wydumana perspektywa. Rodzice myśląc "przyszłościowo" podczas wychowania itd. nie myślą w ogóle, tylko uzasadniają tym swoje aktualne działania.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 2:56Podam przykład obrazujący różnice między tymi podejściami, jak i również mój argument
Jest ciekawy, ale przydałby się inny, dlatego że w wymienionej przez Ciebie hierarchii wartości znajdują się też poglądy polityczne. Co jeśli którykolwiek z nich byłby socjalistą? Wtedy niezależnie od poglądów etycznych nie zabiłby dziecka, chyba że uznałby, że skoro akurat ten zbrodniarz poniósł ostatecznie klęskę, warto zaryzykować wybranie innego, który być może odniósłby zwycięstwo.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 2:56W skrócie aby móc w dobrym celu poświęcać środki trzeba umieć wnioskować o przyszłości na podstawie przeszłości. Ponieważ tak się nie da, tylko uznając, że cel nie uświęca środków, jesteśmy w stanie zawsze postępować zgodnie z przyjętym przez siebie systemem moralnym.

W Twoim przykładzie jest inaczej - obaj cofają się do przeszłości, więc ciężko mówić tu o takim zwykłym wnioskowaniu o przyszłości na podstawie przeszłości. Raczej znajdując się w przeszłości, wnioskują o niej z przyszłości. To jest akurat banalne do zrobienia. Jest to przykład tzw. "a nie mówiłem", czyli uzasadnianie jakichś tam predykcji dopiero wtedy, kiedy poznajemy ostateczny wynik.

Dlaczego wnioskować o przyszłości na podstawie przeszłości się nie da? W takim razie, dlaczego ludzie próbują robić to cały czas i bez tego nie dałoby się w ogóle funkcjonować?
Z matematycznego punktu widzenia, im więcej obserwacji z przeszłości, tym pewniejsza predykcja. Mając ich bardzo dużo albo tak dużo, że dąży to do nieskończoności, można przewidzieć coś ze 100%-ową pewnością. I to dosłownie. Tylko brak danych jest ograniczeniem, czyli sprawa rozbija się o ułomność ludzkiego poznania, a nie o narzędzia matematyczne.
Zamar pisze: 11 lut 2023, 3:55Ludzie dzielą się na tych, którzy wiedzą, czego chcą i na tych, którzy tego nie wiedzą.
A co z tymi, którzy trochę wiedzą, a trochę nie wiedzą? Nie pasuje do czarno-białej wizji świata?
Zamar pisze: 11 lut 2023, 3:55Ci, którzy wiedzą, działają w celu realizacji swoich interesów.
To zupełnie tak, jak ci, którzy nie wiedzą. Tyle, że ci, którzy wiedzą, mają iluzję, że nie działają jednocześnie w celu realizacji czyichś interesów. Np. pracując i płacąc podatki.
Zamar pisze: 11 lut 2023, 3:55Ci, którzy nie wiedzą albo usilnie próbują się zastanawiać nad tym czego chcą, albo pytają innych, albo zanim sobie zdadzą sprawę, że nie wiedzą, to są zasypani gradem poleceń i oczekiwań i je realizują.
To zupełnie tak, jak ci, którzy wiedzą, z tym, że nie próbują nazywać tego "swoimi własnymi" poleceniami i oczekiwaniami. Podaj jakikolwiek cel, który nie zawiera odniesienia do innych ludzi oprócz podstawowych potrzeb fizjologicznych.
Zamar pisze: 11 lut 2023, 3:55"Dobre" jest to, co skutkuje realizacją celu. Ale nie absolutnie, a względnie - według Ciebie.
Tylko z jednej z wielu perspektyw, czyli tej zakładającej etyczny egoizm. Czy mógłbyś proszę wybrać jakąś inną, bo średnio to brzmi?
Zamar pisze: 11 lut 2023, 3:55Historia weryfikuje, czy to, co dobre według Ciebie okazało się dobre dla Ciebie. Czyli ostatecznym sądem jest sukces ewolucyjny. pozdrawiam idiotów ograniczających interpretację poprzedniego zdania do zwierzęcej reprodukcji.
Cholera, przyjmuję pozdrowienie, bo sukces ewolucyjny nie sprowadza się do niczego innego, jak do dłuższego przetrwania organizmu i jak najliczniejszego rozmnożenia się. Według mnie dobre dla mnie (egoistycznie!) jest nieposiadanie dzieci i zejście przed pełną chorób starością. I co teraz?
Zamar pisze: 11 lut 2023, 3:55Szczytem jest transcendencja i utożsamienie się z tym, co trwałe w przeciwieństwie do tymczasowego ego.
Transcendencja to pojęcie religijne, co w tym wypadku ma począć ateista?
Z tego, co udało mi się zorientować, "trwałe" to są tylko prawa fizyki. Nie muszę się z nimi utożsamiać, żeby im podlegać. Czy już osiągnąłem transcendencję?
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Awatar użytkownika
Fyapowah
Stały bywalec
Posty: 198
Rejestracja: 01 maja 2012, 23:24
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP
Kontakt:

Re: Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: Fyapowah »

Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Ma. Sam później uzasadniłeś, dlaczego. Powód jest prosty: bo się sprawdza. Czy zawsze? Owszem, nie. Czy zazwyczaj/w większości/statystycznie? Tak.
(...)
Zastosowałeś teraz rozumowanie dedukcyjne do indukcji, a nie indukcyjne. Wyprowadziłeś wniosek z przesłanek.
Nie, wyprowadziłem go z obserwacji.
"Zaobserwowałem że wnioskowanie o przyszłości na podstawie przeszłości do tej pory działało, więc wnioskuję z tego, że wnioskowane o przyszłości na podstawie przeszłości działa" - to jest właśnie przykład wnioskowania o przyszłości na podstawie przeszłości, a więc błędne koło.
Dedukcja byłaby wtedy, gdybym przyjął a priori że wnioskowanie o przyszłości na podstawie przeszłości zawsze działa, i stąd wywnioskował, że np. skoro zawsze to i w przeszłości musiało działać. Czyli dedukcja jest w drugą stronę.
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Statystyka to idealny przykład rozumowania indukcyjnego. Znam retorykę jej przeciwników i zawsze koniec końców źle obserwuje się ich działania oparte na intuicji, na "bo tak mi się wydaje". Czasem trafiają, ale zazwyczaj także i nie.
Nie jestem przeciwnikiem rozumowania indukcyjnego, tylko kimś świadomym jego ograniczeń, i tam gdzie to możliwe zastępuje je myśleniem dedukcyjnym.
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Inna sprawa, że narzędziem do mierzenia efektywności rozumowania indukcyjnego jest ono samo, czyli statystyka
Jeśli metoda uzasadnia sama siebie, to jest to właśnie błędne koło.
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Albo:
Przesłanka 1: kradzież jest karalna
Przesłanka 2: podatki to kradzież
Wniosek: podatki są karalne
Dla tych przesłanek dedukcja jest przeprowadzona prawidłowo. Niestety nie każda kradzież jest karalna.
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 To zupełnie tak, jak myślenie indukcyjne [jest powszechnie stosowane w naukach formalnych, jak matematyka i informatyka teoretyczna]
Nie jest. Nauki formalne stosują co najwyżej indukcję zupełną, czyli wtedy, kiedy mają dostęp do wszystkich możliwych przypadków i wnioskują o prawie na podstawie wszystkich jego wystąpieniach. To jest indukcja tylko z nazwy i jest uznawana za formę dedukcji.
Gdyby matematyka stosowała indukcję niezupełną to hipoteza Goldbacha nie byłaby tylko hipotezą, bo rozumowanie indukcyjne nakazuje ją uznać za prawdę
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Wychodzi na to, że w rozumowaniu dedukcyjnym też nigdy nie można być pewnym swoich wniosków, a to dlatego, że właśnie spełniony musi być warunek prawdziwości przesłanek. Skąd wziąć pewność, że są one prawdziwe?
Analogicznie, rozumowanie indukcyjne przeprowadzone zgodnie z zasadami, jest zawsze prawidłowe, pod warunkiem, że czynniki zostaną dobrane prawidłowo.
Od końca: Inaczej, rozumowanie indukcyjne jest zawsze prawidłowe pod warunkiem, że zostaną dobrane wszystkie czynniki. Ale w tematach empirycznych nigdy nie mamy dostępu do wszystkich czynników, tych jest praktycznie nieskończenie wiele. Nie możesz choćby przeprowadzić eksperymentu w każdym możliwym czasie i miejscu.

Odnośnie prawdziwości przesłanek: są sytuacje kiedy można być ich pewnym, jeśli na świecie może istnieć jakakolwiek pewność.
Przykład 1: aksjomaty których prawdziwość jest konieczna aby możliwa była jakakolwiek wiedza. Na przykład zdanie "prawda nie jest fałszem". Jeśli uznać je za fałszywe, nie będzie możliwe wyciąganie jakichkolwiek wniosków z czegokolwiek, wliczając w to ten wniosek. Uznanie tego zdania za prawdziwe jest więc konieczne jeśli na świecie ma istnieć jakakolwiek prawda.
Przykład 2: twierdzenia etyczne, ponieważ ich prawdziwość zależy od naszej decyzji lub stworzonej definicji. Podatki to kradzież ponieważ tak wynika z definicji kradzieży i z definicji podatków. Kradzież jest zła ponieważ jest naruszeniem prawa własności drugiej osoby. Każdy człowiek posiada niezbywalne prawo własności ponieważ ja tak postanowiłem uznać na potrzeby mojego życia.
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Tak uważa większość ludzi i taki jest ogólny stan prawny.
Na szczęście w większości tak jest, ale jednak istnieje też w prawie stan wyższej konieczności.
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 I konsekwencjonalizm, i deontologizm (intencjonalizm) dążą do tego samego - największej sumy dobra na świecie. Minimalizując zło, siłą rzeczy zwiększamy dobro.
Nie, deontologizm skupia się na niepopełnianiu zła samemu. Jednak są sytuacje w których np. popełniając samemu zło, możemy powstrzymać kogoś innego przed popełnieniem jeszcze większego zła. W tej sytuacji deontologiczne powstrzymanie się przed popełnieniem zła samemu nie prowadzi do większej sumy dobra na świecie.
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Jest ciekawy, ale przydałby się inny, dlatego że w wymienionej przez Ciebie hierarchii wartości znajdują się też poglądy polityczne.
W tym przykładzie chodzi o doprowadzenie przez Stalina do ludobójstwa, nie o sam socjalizm, ale możesz sobie podmienić Stalina na dowolnego masowego mordercę i przykład będzie działać tak samo.
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 W Twoim przykładzie jest inaczej - obaj cofają się do przeszłości, więc ciężko mówić tu o takim zwykłym wnioskowaniu o przyszłości na podstawie przeszłości. Raczej znajdując się w przeszłości, wnioskują o niej z przyszłości.
Nie wiedzą jak działają podróże w czasie i nie wiedzą czy historia potoczy się tak samo. Ich znajomość przyszłości dotyczy też tylko jednej wersji wydarzeń. Nie wiedzą jak potoczy się historia jeśli Stalin umrze jako dziecko.
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Dlaczego wnioskować o przyszłości na podstawie przeszłości się nie da? W takim razie, dlaczego ludzie próbują robić to cały czas i bez tego nie dałoby się w ogóle funkcjonować?
Da się ale nigdy ze 100% pewnością. Co więcej, nie da się nawet stwierdzić z jaką pewnością. Równie dobrze każde wnioskowane o przyszłości może mieć mniej niż 1% prawdopodobieństwa.
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Z matematycznego punktu widzenia, im więcej obserwacji z przeszłości, tym pewniejsza predykcja. Mając ich bardzo dużo albo tak dużo, że dąży to do nieskończoności, można przewidzieć coś ze 100%-ową pewnością. I to dosłownie. Tylko brak danych jest ograniczeniem, czyli sprawa rozbija się o ułomność ludzkiego poznania, a nie o narzędzia matematyczne.
Tak, 100% byłoby wtedy gdybyśmy mieli dostęp do wszystkich możliwych danych. Wtedy byłaby to indukcja zupełna, czyli forma dedukcji. Ale w tematach empirycznych nigdy nie mamy dostępu do wszystkich możliwych danych. Nie wiemy nawet do jakiego % możliwych danych mamy dostęp.

Nie mówię żeby wyrzucić indukcję zupełne, bo to uniemożliwiłoby życie. Choćby rozmawiając z matką zakładasz że jest to ta sama matka z którą rozmawiałeś ostatnio, a nie, że to jakiś jej sobowtór, chociaż nie możesz tego udowodnić ze 100% pewnością.

Ale tam gdzie się da, postuluję stosowanie samego myślenia dedukcyjnego. Wyrzucenie kierowania się konsekwencjami w etyce pozwala podejmować decyzje na podstawie systemu wartości, bez uzupełniania go przewidywaniami o przyszłości, a więc daje o wiele większą pewność, że postępujemy słusznie.

Kolejna nieprawomyślność:

W psychologii nauki istnieje pojęcie intuicji naukowej jako sumy uprzednich, nieuświadomionych doświadczeń. I tym właśnie jest chłopski rozum, podświadomie analizujesz podobne sytuacje, w jakich byłeś lub o których czytałeś i odnosisz je do obecnie analizowanej rzeczy.
Np. widzisz idącego z naprzeciwka cygana i wiesz, że będzie smród, choć oczywiście się nad tym racjonalnie nie zastanawiałeś.
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.
Patrycjusz
Rozkręcony intro
Posty: 280
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: Patrycjusz »

Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 11:00
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Ma. Sam później uzasadniłeś, dlaczego. Powód jest prosty: bo się sprawdza. Czy zawsze? Owszem, nie. Czy zazwyczaj/w większości/statystycznie? Tak.
(...)
Zastosowałeś teraz rozumowanie dedukcyjne do indukcji, a nie indukcyjne. Wyprowadziłeś wniosek z przesłanek.
Nie, wyprowadziłem go z obserwacji.
"Zaobserwowałem że wnioskowanie o przyszłości na podstawie przeszłości do tej pory działało, więc wnioskuję z tego, że wnioskowane o przyszłości na podstawie przeszłości działa" - to jest właśnie przykład wnioskowania o przyszłości na podstawie przeszłości, a więc błędne koło.
Nie jest to jeszcze samo wnioskowanie o przyszłości na podstawie przeszłości. Jest to uznanie działania tego prawa, że można wnioskować o przyszłości na podstawie przeszłości. Trudno, żeby jakieś prawo zostało uznane w inny sposób, niż przez zaobserwowanie jego działania. Nie widzę tu błędnego koła. A to, że dalsze działanie jest tym samym, co obserwacja, no cóż - zawsze to tak działa. Wykonujemy jakieś działanie, dlatego że wcześniej dawało nam pożądane skutki.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 11:00Dedukcja byłaby wtedy, gdybym przyjął a priori że wnioskowanie o przyszłości na podstawie przeszłości zawsze działa, i stąd wywnioskował, że np. skoro zawsze to i w przeszłości musiało działać. Czyli dedukcja jest w drugą stronę.
A czy nie jest czasem tak, że można z tego również wywnioskować, że działało w przeszłości, działa teraz, i będzie działało w przyszłości? Skoro jest to ogólne, aprioryczne założenie, skąd jego zastosowanie tylko do czasu przeszłego?
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 11:00
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Statystyka to idealny przykład rozumowania indukcyjnego. Znam retorykę jej przeciwników i zawsze koniec końców źle obserwuje się ich działania oparte na intuicji, na "bo tak mi się wydaje". Czasem trafiają, ale zazwyczaj także i nie.
Nie jestem przeciwnikiem rozumowania indukcyjnego, tylko kimś świadomym jego ograniczeń, i tam gdzie to możliwe zastępuje je myśleniem dedukcyjnym.
Rozumiem. Wydaje mi się, że to i tak domyślny tryb. Skoro indukcja jest "chłopskim rozumem" (który ma każdy), to i tak przy zbyt małej liczbie obserwacji ludzie są zmuszeni do przyjmowania założeń. Można też oczywiście poczekać i nie przyjmować żadnych założeń, wstrzymując osąd i działania do momentu, kiedy będzie można wywieść z obserwacji jakieś wnioski. Tylko wtedy ludzie nic by nie zakładali, nierealistycznie cierpliwie czekając na dane. Za tym idzie to, że nie byłoby czegoś takiego, jak nastawienie, oczekiwania, systemy wierzeń itd. A to właśnie te ostatnie nas między sobą różnicują. Z danymi mało kto się kłóci. Z założeniami przy ich braku praktycznie każdy. Na tym polega światopogląd - na założeniach. Raz spotkałem typa, z którym dało się rozmawiać tylko o twardych danych. Był dla mnie jak marionetka na dane statystyczne, a jednocześnie ta obiektywność była piekielnie skuteczna. Takie nieludzkie to trochę.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 11:00
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Albo:
Przesłanka 1: kradzież jest karalna
Przesłanka 2: podatki to kradzież
Wniosek: podatki są karalne
Dla tych przesłanek dedukcja jest przeprowadzona prawidłowo. Niestety nie każda kradzież jest karalna.
Nie każda kradzież jest karana. Karalna jest każda, mniej lub bardziej. Prędzej napisałbym, że podatki nie są karalne, taki jest stan faktyczny. A jeśli kradzież jest karalna, to najwidoczniej podatki to nie kradzież. Tyle, że ze statusu quo nie można wnioskować, jak powinno być, dziękujemy, panie Davidzie Hume.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 11:00
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 To zupełnie tak, jak myślenie indukcyjne [jest powszechnie stosowane w naukach formalnych, jak matematyka i informatyka teoretyczna]
Nie jest. Nauki formalne stosują co najwyżej indukcję zupełną, czyli wtedy, kiedy mają dostęp do wszystkich możliwych przypadków i wnioskują o prawie na podstawie wszystkich jego wystąpieniach. To jest indukcja tylko z nazwy i jest uznawana za formę dedukcji.
Gdyby matematyka stosowała indukcję niezupełną to hipoteza Goldbacha nie byłaby tylko hipotezą, bo rozumowanie indukcyjne nakazuje ją uznać za prawdę
Ok, racja. W teorii nie polega się na konkretnych danych. Tyle, że teoria niepotwierdzona konkretnymi danymi nie do końca jest teorią, a bardziej właśnie hipotezą. Ale tu akurat w ogóle nie mogę napisać niczego pewnego ze swojej strony.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 11:00
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Wychodzi na to, że w rozumowaniu dedukcyjnym też nigdy nie można być pewnym swoich wniosków, a to dlatego, że właśnie spełniony musi być warunek prawdziwości przesłanek. Skąd wziąć pewność, że są one prawdziwe?
Analogicznie, rozumowanie indukcyjne przeprowadzone zgodnie z zasadami, jest zawsze prawidłowe, pod warunkiem, że czynniki zostaną dobrane prawidłowo.
Od końca: Inaczej, rozumowanie indukcyjne jest zawsze prawidłowe pod warunkiem, że zostaną dobrane wszystkie czynniki. Ale w tematach empirycznych nigdy nie mamy dostępu do wszystkich czynników, tych jest praktycznie nieskończenie wiele. Nie możesz choćby przeprowadzić eksperymentu w każdym możliwym czasie i miejscu.
Prawda. Dlatego są ogromne rozbieżności między dziedzinami i np. w fizyce (poza szczególnymi przypadkami) w dowolnym czasie i miejscu odkryte prawo zadziała, a w takiej psychologii będzie to bardzo labilne, i będą występowały problemy z replikacją wyników.
Tyle, że równie dobrze można powiedzieć, że przesłanek jako zdań, których można użyć do wyprowadzenia wniosku też jest praktycznie nieskończenie wiele. I że nie można przeprowadzić wszystkich możliwych rozumowań opartych na tych przesłankach. Współcześnie się to automatyzuje i robią to komputery, ale i tak sprawdzić musi to człowiek.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 11:00Odnośnie prawdziwości przesłanek: są sytuacje kiedy można być ich pewnym, jeśli na świecie może istnieć jakakolwiek pewność.
Przykład 1: aksjomaty których prawdziwość jest konieczna aby możliwa była jakakolwiek wiedza. Na przykład zdanie "prawda nie jest fałszem". Jeśli uznać je za fałszywe, nie będzie możliwe wyciąganie jakichkolwiek wniosków z czegokolwiek, wliczając w to ten wniosek. Uznanie tego zdania za prawdziwe jest więc konieczne jeśli na świecie ma istnieć jakakolwiek prawda.
Z jednej strony tak. Z drugiej strony jedyne możliwe zdania tego typu to po prostu tautologie. "p nie jest nie p" nie niesie generalnie żadnej wartości poznawczej, jak to tautologia. Inaczej nazywana błędnym kołem, a jeśli te mają być podstawą wiedzy o świecie, to wygląda to trochę słabo.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 11:00Przykład 2: twierdzenia etyczne, ponieważ ich prawdziwość zależy od naszej decyzji lub stworzonej definicji. Podatki to kradzież ponieważ tak wynika z definicji kradzieży i z definicji podatków. Kradzież jest zła ponieważ jest naruszeniem prawa własności drugiej osoby. Każdy człowiek posiada niezbywalne prawo własności ponieważ ja tak postanowiłem uznać na potrzeby mojego życia.
To jest totalnie sprzeczne. Albo pewność wynika z obiektywności, albo nią nie jest. Subiektywne, różniące się od osoby do osoby "prawa", to żadne prawa.
Prawo własności jest dzisiaj tak intuicyjne i oczywiste, że ludzie mylą to z tym, jak jest naprawdę. Prawdę w temacie obrazuje zaobserwowana przeze mnie niedawno sytuacja w metrze, gdzie ktoś szybko podbiegł do ofiary kradzieży, wyrwał jej telefon i tyle go było widać. Czy ten telefon nadal należy do tej osoby? Na papierze tak, w rzeczywistości nie.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 11:00
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Jest ciekawy, ale przydałby się inny, dlatego że w wymienionej przez Ciebie hierarchii wartości znajdują się też poglądy polityczne.
W tym przykładzie chodzi o doprowadzenie przez Stalina do ludobójstwa, nie o sam socjalizm, ale możesz sobie podmienić Stalina na dowolnego masowego mordercę i przykład będzie działać tak samo.
I tak, i nie. Masowe morderstwa nie są popełniane bez podbudowy ideologicznej, a takie active shootingi na kilkadziesiąt osób raczej się do masowych nie zaliczają. Jeśli przyjąć totalną neutralność poglądów tamtej dwójki bohaterów, to nie ma problemu, ale pytanie, czy taka w ogóle w rzeczywistości istnieje.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 11:00
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Dlaczego wnioskować o przyszłości na podstawie przeszłości się nie da? W takim razie, dlaczego ludzie próbują robić to cały czas i bez tego nie dałoby się w ogóle funkcjonować?
Da się ale nigdy ze 100% pewnością. Co więcej, nie da się nawet stwierdzić z jaką pewnością. Równie dobrze każde wnioskowane o przyszłości może mieć mniej niż 1% prawdopodobieństwa.
Gdyby tak było, ten mechanizm poznawczy w ogóle by nie istniał, bo nie byłby korzystny (opłacalny) ewolucyjnie. Jesteśmy w stanie mniej więcej ocenić to prawdopodobieństwo, nazywa się to heurystykami myślenia. Bywają mylne, są nieostre i ten rozstrzał w % może być duży, ale to zawsze coś.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 11:00
Patrycjusz pisze: 11 lut 2023, 9:23 Z matematycznego punktu widzenia, im więcej obserwacji z przeszłości, tym pewniejsza predykcja. Mając ich bardzo dużo albo tak dużo, że dąży to do nieskończoności, można przewidzieć coś ze 100%-ową pewnością. I to dosłownie. Tylko brak danych jest ograniczeniem, czyli sprawa rozbija się o ułomność ludzkiego poznania, a nie o narzędzia matematyczne.
Tak, 100% byłoby wtedy gdybyśmy mieli dostęp do wszystkich możliwych danych. Wtedy byłaby to indukcja zupełna, czyli forma dedukcji. Ale w tematach empirycznych nigdy nie mamy dostępu do wszystkich możliwych danych. Nie wiemy nawet do jakiego % możliwych danych mamy dostęp.
Po jakimś czasie wiemy. Najpierw mamy 10 kruków czarnych i 1 białego. Wiemy już, że nie wszystkie są czarne, ale wstrzymujemy się z wnioskiem, że proporcje to 10:1. Po wielu następnych obserwacjach okazuje się, że czarnych kruków jest 100, a białych 5. Proporcje zmieniają się na 100:5, czyli 20:1. Później mamy np 1000:60. Im większe liczby, tym mniejsze zmiany, np. 10000:603. Później nie ma sensu zmieniać tych proporcji, bo zawsze będą podobne. Więc nigdy nie jest to 100%, ale np. 95%+.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 11:00Ale tam gdzie się da, postuluję stosowanie samego myślenia dedukcyjnego. Wyrzucenie kierowania się konsekwencjami w etyce pozwala podejmować decyzje na podstawie systemu wartości, bez uzupełniania go przewidywaniami o przyszłości, a więc daje o wiele większą pewność, że postępujemy słusznie.
Słusznie - według siebie. Po jakimś czasie może okazać się, że te dobre, subiektywne intencje przyniosły negatywne skutki. Warto chociażby przemieszać te dwa podejścia, podobnie jak tamte dwa rozumowania. Kto powiedział, że oba mają wykluczać się nawzajem? I tak każdy ma jakąś hierarchię wartości, czy tego chce, czy nie. I według niej działa. Warto czasem zweryfikować, czy nie jest ona zła dla otoczenia i dla samego siebie.
Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 11:00W psychologii nauki istnieje pojęcie intuicji naukowej jako sumy uprzednich, nieuświadomionych doświadczeń. I tym właśnie jest chłopski rozum, podświadomie analizujesz podobne sytuacje, w jakich byłeś lub o których czytałeś i odnosisz je do obecnie analizowanej rzeczy.
Intuicja naukowa a chłopski rozum to tak dalekie od siebie wg mnie pojęcia, że nie ma sensu tego w ten sposób analizować. A co do psychologii nauki, to nie mówię, że ona nie istnieje (bo widzę, że jest), ale o nauce znacznie efektywniej rozmawia się stosując filozofię nauki. Jej psychologia, jak to zazwyczaj ta dziedzina, dąży pewnie do tego, żeby sprowadzić ją do roli subiektywnych opinii. A gdyby to czarni odkryli prawa fizyki, byłyby inne.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 409
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: intbrun »

Ja powiem tak - na tym forum połowa tematów światopoglądowych jest 'skażona' takimi nieprawomyślnymi "myślami". Więc założenie jeszcze bardziej umyślnego tematu, żeby mogły się w nim wywnętrzać cały czas te same osoby w podobny sposób tylko bardziej służy... niczemu? Chyba temu, żeby tych, którzy są nieco bardziej osadzeni w realu zniechęcić do końca do uczestnictwa w tym forum.

Tak teraz myślę, że to co napiszę to w zasadzie pasuje do tego tematu ;-) Czyli potropię sobie trochę nieprawomyślnie.
Widzę na forum dwie duże "grupy wpływów" (no ok, duże na miarę możliwości forum). Jedna to właśnie tacy tropiciele nieprawomyślności. Tropią na różnym poziomie abstrakcji, ocierając się jednak nie rzadko o absurdy. Druga to psycholodzy oraz ich potencjalni pacjenci - jedni we wszystkim dopatrują się chorób, inni otwarcie twierdzą że szukają tutaj terapii. Nie można wykluczyć, że obie grupy nakładają się na siebie, czyli mamy egzemplarze pogibanych umysłowo tropicieli nieprawomyślności (raczej niebezpieczna mieszanka). Co z kolei każe jakby co najmniej powątpiewać w ich 'odkrycia' i 'mądrości'. Co to wszystko powyższe ma wspólnego z byciem introwertykiem, to nawet forumowi psychiatrzy nie potrafią dokładnie wyjaśnić. Bo fakt, że ktoś siedzi w norze i zamiast wyjść na zewnątrz realizuje się nad teoriami, które podsuwa mu wyobraźnia lub czeluście internetu, dalej nie implikują, że dana osoba jest introwertykiem, a nie zwykłym odrzutkiem społeczności z zaburzeniami naprawdę nadającymi się do leczenia.

Ale to co mi w tym wszystkim nie pasuje najbardziej - otwieram to forum, cały czas z nadzieją, że wśród bełkotu i śmieciowych treści uda się wyłapać jakieś ciekawostki, lub przez chwilę pogadać z kimś sensownie. Otwieram to forum i pierwsze co widzę to baner z napisem: "Miejsce spotkań ludzi takich jak Ty!".
I nabieram coraz większego przekonania, że nie.
Patrycjusz
Rozkręcony intro
Posty: 280
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: Patrycjusz »

intbrun pisze: 11 lut 2023, 15:45 Ja powiem tak - na tym forum połowa tematów światopoglądowych jest 'skażona' takimi nieprawomyślnymi "myślami". Więc założenie jeszcze bardziej umyślnego tematu, żeby mogły się w nim wywnętrzać cały czas te same osoby w podobny sposób tylko bardziej służy... niczemu? Chyba temu, żeby tych, którzy są nieco bardziej osadzeni w realu zniechęcić do końca do uczestnictwa w tym forum.
Służy, jak to opisujesz, tym samym osobom.
Osoby nieco bardziej osadzone w realu nie wchodzą już na fora internetowe, a zwłaszcza nie na takie, więc może czas się ewakuować ;)
intbrun pisze: 11 lut 2023, 15:45Co to wszystko powyższe ma wspólnego z byciem introwertykiem, to nawet forumowi psychiatrzy nie potrafią dokładnie wyjaśnić. Bo fakt, że ktoś siedzi w norze i zamiast wyjść na zewnątrz realizuje się nad teoriami, które podsuwa mu wyobraźnia lub czeluście internetu, dalej nie implikują, że dana osoba jest introwertykiem, a nie zwykłym odrzutkiem społeczności z zaburzeniami naprawdę nadającymi się do leczenia.
No to ja Ci powiem, że praca badawcza na uczelni wygląda dokładnie tak samo, tylko że trzeba podpierać się artykułami naukowymi, ale reszta zostaje. Czy tacy pracownicy są odrzutkami społeczności z zaburzeniami nadającymi się do leczenia? Oprócz tego, że zazwyczaj tak?

intbrun pisze: 11 lut 2023, 15:45Ale to co mi w tym wszystkim nie pasuje najbardziej - otwieram to forum, cały czas z nadzieją, że wśród bełkotu i śmieciowych treści uda się wyłapać jakieś ciekawostki, lub przez chwilę pogadać z kimś sensownie. Otwieram to forum i pierwsze co widzę to baner z napisem: "Miejsce spotkań ludzi takich jak Ty!".
I nabieram coraz większego przekonania, że nie.
Też to otwieram dokładnie tak samo jak Ty, raz na jakiś czas i oto udaje mi się sensownie pogadać z kimś o wnioskowaniu, mimo że nasze wnioskowanie doprowadza nas do różnych wniosków. Dla każdego coś miłego.

Co do baneru, miałem to samo zderzenie X lat temu, po jakimś roku korzystania z forum. Introwersja to zbyt szeroka kategoria, żeby móc dosłownie wierzyć w taki slogan. To 30-50% społeczeństwa. To po prostu zwiększa szanse na dogadanie się w trybie introwertycznym, cokolwiek to znaczy.

No i jeśli nabierasz tego swojego przekonania, i stwierdzasz, że jesteś bardziej osadzony w realu, to serio, ale forum, na którym zostają same leśne dziady nie jest dobrym pomysłem :D
Tak wygląda teraz wszystko, reddit, wykop itd.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Awatar użytkownika
Fyapowah
Stały bywalec
Posty: 198
Rejestracja: 01 maja 2012, 23:24
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP
Kontakt:

Re: Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: Fyapowah »

Nie chce mi się pisać ścian tekstu w odpowiedzi na ściany tekstu.

Zamiast tego napiszę kolejną nieprawomyślność.

Według mnie Polska jest jednym z najlepszych krajów do życia, zwłaszcza w porównaniu z europą zachodnią, zwłaszcza w porównaniu z niemcami.
Ze wszystkich krajów na świecie w sumie tylko USA mi się podoba bardziej niż Polska.
Dlaczego tak myślę:
1. Polska oferuje dobre zarobki, właściwie na poziomie zachodnim, przy wschodnich cenach, pod warunkiem, że wykonuje się najlepszy zawód na świecie czyli programowanie komputerowe. W tej branży finansowo nie opłaca się wyjeżdżać. No a nawet gdyby ktoś hipotetycznie mieszkał poza Polską, to i tak nie widzę sensu pracy w jakimkolwiek innym zawodzie, więc nawet nie uwzględniam zarobków poza IT.
2. Przy zatrudnianiu nikt nie patrzy na bezwartościowy papierek zwany dyplomem uczelni wyższej. Powodzenia w znalezieniu pracy jako programista ze średnim wykształceniem w niemczech. W Polsce liczą się umiejętności.
3. Polacy to mądry zawód wyznający tradycyjne wartości. Wolę mieć takich sąsiadów.
4. Drogi są w miarę przyjazne samochodom. Jasne, to nie USA i nie wszystko jest jeszcze dostosowane do potrzeb kierowców, ale przynajmniej nie ma takiej rowerozy jak w zachodniej europie i dostosowywania wszystkiego pod pieszych kosztem kierowców. Można też legalnie wjechać samochodem do centrum dużego miasta.
5. Jednolitość etniczna i brak konfliktów na tle rasowym.
6. Co prawda mamy niby wysokie podatki, ale istnieje wiele sposobów na ich omijanie. Ulgi za pracę kreatywną, spółki komandytowo-akcyjne, IP Box itp. Systemy podatkowe w krajach tak zwanego zachodu są bardziej uszczelnione.
7. Ta tak zwana smykałka Polaków do kombinowania. Nawet jak jakieś rozwiązanie (prawne, techniczne) jest nieprzyjazne człowiekowi, to ktoś znajduje sposób na obejście tego. W innych językach nie istnieje nawet tłumaczenie słowa kombinowanie.
8. Komfortowe i tanie budownictwo z PRL oferujące zieleń i przestrzeń między blokami.
9. Łatwy i anonimowy dostęp do broni czarnoprochowej. Można kupić ją legalnie bez pozwolenia, a na rynku wtórnym nawet bez okazywania żadnego dokumentu tożsamości. Czarny proch można legalnie dostać w prezencie od kogoś kto go kupił oficjalnie na swoje dane. Jest to ważne w kontekście walki z rządem światowym, o czym pisałem w pierwszym poście w tym temacie.
10. W Polsce liczy się duch prawa, nie litera prawa. Nikt mnie tu nie ścigał za nienoszenie maseczki w latach 2020-2022, w przeciwieństwie do tego jak traktowani byli obywatele krajów europy zachodniej. Tak samo nikt nie ma pretensji gdy przekroczy się prędkość w miejscu, gdzie dane ograniczenie prędkości jest bez sensu. Nikt nie ściga też pojedynczych ludzi za ściąganie i udostępnianie w internecie treści objętych prawem autorskim. Polacy nie są takimi legalistami jak niemcy.
11. Wolność Tomku w swoim domku, czyli brak np. zakazów spuszczania wody w toalecie po określonej godzinie.
12. Dobre, tradycyjne jedzenie typu niedzielny rosół i schabowy.

Co mi się w Polsce nie podoba:
1. Właściwie tylko rynek matrymonialny, co dokładniej opisałem w pierwszym poście.
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.
Awatar użytkownika
Coldman
Administrator
Posty: 2681
Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: Szajs
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Tropiciel nieprawomyślności

Post autor: Coldman »

Fyapowah pisze: 11 lut 2023, 16:35 Nie chce mi się pisać ścian tekstu w odpowiedzi na ściany tekstu.


XD Typowy płaskoziemca
ODPOWIEDZ