Re: Za grzeczni...
: 28 sie 2011, 15:20
Cóż u mnie było niemal identycznie, w podstawówce moja mama przechodziła na drugą stronę ulicy, gdy tylko widziała moją wychowawczynię Jednak zmieniłam się i wyszło mi to na dobre. Jestem bardzo uprzejma, ale to nie wynika z czegoś wymuszonego, tylko z szacunku do drugiego człowieka i zauważania jego potrzeb, z empatii.Inno pisze:Wydaje mi się, że osoby, które mnie nie znają dobrze, uważają mnie za grzeczną, co mnie niezmiernie wkurza, bo w środku taka nie jestem. Ale wnętrza raczej nie pokazuję, więc tylko do siebie mogę mieć pretensje. Z drugiej strony mogą być z tego profity, więc trzeba korzystać.
Ale na wielu osobach mogę sprawiać wrażenie wyniosłej i nieprzystępnej co to „ma wszystkich w dupie”. To już byłoby bliższe prawdy.
A zmusić mnie do zrobienia czegoś, na co nie mam ochoty, nikomu nie pozwolę.
Ale to od gimnazjum zrobiłam się taka cicha i spokojna. A w podstawówce tłukłam się z chłopakami aż miło
Nie mam problemów z agresją, samo tłumienie agresji nie ma nic wspólnego z grzecznością i co więcej jest się swojego rodzaju tykającą bombą zegarową, która tyko czeka na iskrę. To tacy cisi ludzie chwytali za broń by strzelać do sąsiadów...
Jeszcze w gimnazjum nie radziłam sobie ze złymi emocjami, wszystko się we mnie kotłowało, zdarzyło się że wywróciłam ławkę na kolegów w niej siedzących bo mi dokuczali. Z czasem przyszło wyciszenie, w czym bardzo pomogła zmiana środowiska (wyprowadzenie się na studia).
Wybuchy mogą być bardzo destrukcyjne dla nas samych, jeśli słabo znacie daną osobę a widzicie taki "wybuch" to nie uznacie jej raczej za godną zaufania osobę - ot pieniacz jakiś co chce zrobić rozróbę.
Samo przyszło z dojrzałością wyjaśnianie innym tego co mnie gryzie, reagowanie gdy mówią coś co mi się nie podoba - ale nigdy agresywnie. Oczywiście, że nie wszystko tak pięknie działa, znacznie łatwiej podejmuję się konfrontacji z osobą którą choć trochę znam - niż zupełnie obcej.
Ta cała uprzejmość i wyciszenie są dla mnie bardzo korzystne, mimo że o nich nie myślę gdy jestem uprzejma to odnosząc się do przeszłości widzą jak wiele razy byłam traktowana inaczej (lepiej) ze względu na moje zachowanie. I nie chodzi tu o lizusostwo rodem z podstawówkowych grzecznych dziewczynek, tylko o np. powitania, nie przerywanie drugiej osobie czy swojego rodzaju życzliwość którą widzisz u drugiej osoby.
Nie da się ukryć, że trochę tracę tej grzeczności przy bliższym poznaniu, ale nie chodzi o chamstwo tylko o wyjaśnienie "co mnie gryzie" żeby ta relacja z drugim człowiekiem była lepsza, a nie po to by kogokolwiek obrazić.
Grzeczność jako taka - uważam że jest ogromną zaletą. To że nas uczono i innych młodych ludzi nadal się uczy "jesteś wspaniały", "masz prawo robić to co uważasz za słuszne", "słuchaj siebie" nie oznacza, że każdy może robić to co chce i nie ponosić z tego tytułu żadnych konsekwencji. W dorosłym życiu gdy konieczne są pewne ustępstwa, cham może i wespnie się po drabinie kariery, ale gdy będzie spadał (a każdemu zdarzają się potknięcia) nikt nie poda mu ręki. Nikt nie chce pracownika który psuje atmosferę w biurze, a jeśli by jednak zechciał to mu życie nieźle dokopie, bo wydajność poleci na łeb na szyję.
Na PLANETE wyświetlany jest film "Cham czyli gdzie się podziały dobre maniery", film ten bardzo dużo mówi o zagadnieniu poruszanym w tym wątku.
O wpływie uprzejmości na nasze życie opowiada książka, którą mogę szczerze polecić "Jak być lubianym, bądź sympatyczny i zrealizuj marzenia", nie zniechęcajcie się tytułem bo nie chodzi o to by kogokolwiek udawać, to ciekawa książka i myślę że naprawdę warto ją przeczytać.
Zauważyłam że sporo osób w tym wątku ma problemy z agresją. Nie mogę gwarantować, że któraś z tych dróg pomoże, ale chyba sami wiecie że kumulowana złość szkodzi więc... Zapodaję http://www.youtube.com/watch?v=5IAksdSq ... re=related http://www.gandalf.com.pl/b/toksyczni-ludzie/ tak naprawdę jest tyle opcji walki z tym nieprzyjemnym uczuciem w środku, że po prostu trzeba próbować.