Jak dla mnie to udowodniłeś, że jak człowiek złamie pewne ograniczenia to one go już nie obowiązują. No niby słusznie ale do tego nie potrzeba chyba tak skomplikowanych rozważańCzy człowiek rządzi życiem, czy życie człowiekiem? Jak wam się wydaje?
Przeprowadźmy mały eksperyment myślowy :
Jak dla mnie, życie ma pewne reguły, którymi się rządzi, a najważniejszą z tych reguł jest śmierć. Wyobraźmy sobie człowieka, który nie może umrzeć, bo poznał sposób na bycie nieśmiertelnym. Czy taki człowiek żyje? Czy nadal jest ograniczony przez sens życia?
Idąc dalej tym tropem, można przyjąć, że człowiek ten był też genialnym fizykiem i udało mu się oddzielić swoje istnienie od czasu i tym samym zapanować nad nim. Czy taki człowiek żyje? Czy nadal jest ograniczony przez sens życia?
Zostaje albo i nie Trzeba by to jakoś uargumentować. Hmm nie wiem jakby to można było uargumentować, jedyne co mi przychodzi do głowy to sprawdzenie w praktyceJedyne co wciąż zostaje to nasza samoświadomość.
Dlatego moim zdaniem, to co robimy w życiu nie jest stricte jego sensem. Życie nadaje tylko rytm naszej samoświadomości i można je od niej oddzielić. Samoświadomość może istnieć bez życia, ba nawet bez czasu. Dlatego powinniśmy się raczej zastanawiać nad tym dlaczego myślimy i dlaczego jesteśmy samoświadomi, wtedy bez problemu zrozumiemy nasze życie.
Skoro twierdzisz, że życie nadaje rytm świadomości no to to jest chyba jego sensem i wtedy rozwiązujesz problem już w trakcie jego formułowania. Przy czym jest tu taki kłopot, że zgodnie z ta tezą, życie bez świadomości nie miałoby sensu. Glonom na ogół świadomości się nie przypisuje a jednak ich życie jest dość przydatne w przyrodzie.
No chyba, że jednak źle to rozumiem i życie można oddzielić od świadomości, są to dwie niezależny rzeczy a człowiekowi ot przytrafiło się jedno i drugie. Tylko w takim przypadku jak zrozumieć życie studiując świadomość skoro jedno ma się do drugiego jak pieść do oka
Nie żeby sam problem mnie jakoś mocno intrygował ale prosiłeś o uświadomieni;)