Androgynia

Tutaj rozmawiamy o ogólnych kwestiach osobowości, typologiach osobowości, temperamentu; zamieszczamy testy osobowości.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2121
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Androgynia

Post autor: Drim »

Ciekawe dlaczego gejom i kobietom dobrze się dogaduje.
Sztucznie wykreowany pogląd. W latach 90 XX w. w Stanach była ogromna hossa, $$ po prostu leżały na ulicy i wystarczyło się schylić. Nie mniej gałęzie przemysłu związane z szeroko pojętym rozpasaniem erotycznym u społeczeństwa żyły biednie.

No ale od czego jest marketing. Nie ma popytu ? To się popyt wykreuje.

http://images1.fanpop.com/images/photos ... 24-768.jpg

Legenda głosi że pomiędzy podprogowymi reklamami była jakaś fabuła. Tylko kto tam panie wierzy w legendy. W każdym razie serial miał na celu zwiększyć sprzedaż czasopisma Cosmopolitan a samo czasopismo miało na celu zwiększyć sprzedaż art.erotycznych i obroty klubów dla "wyuzdanej klienteli".

Przy okazji urodziły się takie teorie jak "gej najlepszym przyjacielem kobiety" czy "penis <20cm to nie penis" lub "bez wibratora kobieta nie jest w stanie doznać orgazmu".
Jesteś pewien?
Tak, błędy na chromosomie płciowym to naprawdę szerokie zagadnienie. Może przecież być tak że mamy w pełni sił osobę Xy ale chromosom y jest pozbawiony małego fragmentu odpowiadającego za identyfikację i w wyniku tego mamy mentalnego obojnaka w ciele zdrowego mężczyzny.

Właśnie tutaj dalej już nie wiem, jednak baza czyli chromosom płciowy X odpowiada za płeć żeńską, czyli powinno być tak że mając zestaw normalny X i błędny y... powinna być mentalna kobieta w ciele mężczyzny. Do końca tego nie wiem. Oznaczenie XXy też funkcjonuje dla mężczyzn w ciałach kobiety.

XY którego użyłeś to z tego co pamiętam z LO oznaczenie błędu nad-męskości.

W ostatniej książce dr.Depko było naprawdę sporo o LGTB. Szczerze polecam, nie będziesz zwiedzony. Znajdziesz też tam odpowiedzi na inne nurtujące cię pytania.
OK, z innej strony - ale to mężczyżni prowadzili wojny.
Na pierwszej linii, oczywiście. Wynika to z prostej biologicznej różnicy. Kobiety mogą rodzić dzieci. Są zatem bardziej potrzebne na zapleczu gdzie mogą zostać, przez mężczyzn którzy na front nie poszli (np.starców), zapłodnione i stworzyć nowe zasoby ludzkie. Mężczyzna jest po prostu mniej ważny w starożytnej hierarchii społecznej od kobiety, a wojny bez nowoczesnych systemów opieki medycznej bywały krwawe, a śmiertelność i bez wojen wysoka. Normalne że kobiety, źródło nowego życia, były chronione.

Natomiast już na szczeblu strategicznym. W Europie rzeczywiście, było po męsku. W Starożytnym Egipcie Kleopatra nie była pierwszą kobietą faraonem, w starożytnym Sumer to kobiety były kapłankami sprawującymi władzę religijną, administracyjną i wojskową. Czyli jest różnie.
FatBantha
Introrodek
Posty: 15
Rejestracja: 07 paź 2012, 17:59
Płeć: nieokreślona

Re: Androgynia

Post autor: FatBantha »

You scored 55.833 out of 100 masculine points, 75 out of 100 feminine points, and 68.421 out of 100 androgynous (neutral) points.

Ale pierdoły. Przypisywanie jakichś 'programowych' cech płciom jest nieporozumieniem utrudniającym życie. Można się zgodzić, że ich rozkład wygląda różnie u mężczyzn i kobiet, ale czemu z częstotliwości występowania jakieś cechy miałyby być męskimi czy żeńskimi, tego nie kumam.
Pan i opiekun Ustronnego Zakątka pod Diadą Tego Co Nieskończenie Wielkie-i-małe, który różnorodnością się zachwyca, możliwość nad koniecznością stawia oraz indywidualistyczny propertarianizm zaleca, posta tego napisał. Chwali mu się to, w imię Diady.

INFJ
4w5
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Androgynia

Post autor: highwind »

czemu z częstotliwości występowania jakieś cechy miałyby być męskimi czy żeńskimi, tego nie kumam.
Bo występują częściej u kobiet niż u mężczyzn (lub odwrotnie). Jest w tym jakiś trudno dostrzegalny haczyk, bo nie widzę co w tym trudnego do zrozumienia? Mylący może być fakt, że facet może nosić długie włosy, golić nogi, nawet malować paznokcie i dalej miażdżyć swoją męskością, co nie zmienia faktu, że długie włosy i pomalowane paznokcie to obecnie kobiece atrybuty.
Przypisywanie jakichś 'programowych' cech płciom jest nieporozumieniem utrudniającym życie.
Piszesz tak, jakby jakaś niewidzialna siła ustalała granice na zasadzie zwykłego widzimisię. Ludzie najczęściej chcą robić to, w czym są dobrzy, albo to, do czego mają predyspozycje i nie da się uniknąć podziałów, bo powstają one naturalnie. Jak dla mnie, to nikt płciom nie przypisuje żadnych "programowych" cech na siłę. Tak samo nikt nie zmusza Murzynów do gry w koszykówkę. Natury nie oszukasz. Dzisiaj natomiast próbuje się budować jakiś trend, że naturalnie jest, gdy mamy po równo kobiet i mężczyzn, a wszelkie dysproporcje powstały sztucznie w wyniku męskiej hegemonii. Na szczęście świat to samoregulujący się mechanizm i wszelkie parytety zweryfikuje po prostu czas.
FatBantha
Introrodek
Posty: 15
Rejestracja: 07 paź 2012, 17:59
Płeć: nieokreślona

Re: Androgynia

Post autor: FatBantha »

Na pytanie "dlaczego częstotliwość występowania miałaby ostatecznie determinować czy uznajemy daną cechę jako męską lub nie?", odpowiadasz mi: "bo istnieją różnice w tej częstotliwości". Ale to przecież wiem, tylko nie rozumiem czemu miałoby to być determinantem? Przecież to zmienna.

Wyselekcjonujesz sobie z jednej strony babochłopy, z drugiej strony wrażliwców - powstanie społeczność amazonek i poetów zajmujących się domem. Wszyscy będą działać zgodnie ze swoimi naturalnymi predyspozycjami i zupełnie inne będzie postrzeganie tego, co jest męskie i żeńskie.

Więc skoro pewne zachowania czy predyspozycje wynikają z budowy osobowości jednostki, a płeć jest w stosunku do nich wtórną sprawą, jaki sens ma przypisywanie jej cech, które jako takie normatywne zestawy mogą się zdezaktualizować, gdy zmienią się proporcje liczebności typów osobowości w ramach poszczególnych płci?

Długość włosów to raczej kwestia czysto kulturowa. Taka depilacja: męska czy nie? Kto był bardziej męski, wygoleni Rzymianie czy zarośnięci Germanie? Tego to przecież w ogóle nie ma sensu rozpatrywać.
Pan i opiekun Ustronnego Zakątka pod Diadą Tego Co Nieskończenie Wielkie-i-małe, który różnorodnością się zachwyca, możliwość nad koniecznością stawia oraz indywidualistyczny propertarianizm zaleca, posta tego napisał. Chwali mu się to, w imię Diady.

INFJ
4w5
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Androgynia

Post autor: highwind »

Na pytanie "dlaczego częstotliwość występowania miałaby ostatecznie determinować czy uznajemy daną cechę jako męską lub nie?", odpowiadasz mi: "bo istnieją różnice w tej częstotliwości".
Jest diametralna różnica w słowach "bo istnieją różnice", a "bo występuje częściej u...". Nie przekręcaj z łaski swojej.
Ale to przecież wiem, tylko nie rozumiem czemu miałoby to być determinantem? Przecież to zmienna.
Częstotliwość występowania to zmienna? Proszę cię, nie komplikuj sprawy. Możemy tu wchodzić w jakieś funkcje po czasie, ale może skupmy się na teraźniejszości. A dziś, powiedzmy stosunek posiadania długich włosów wynosi 100:10 na korzyść kobiet (strzelam). Jest to wartość stała i na tę chwilę pozwala mi z czystym sumieniem uznać, że długie włosy są cechą charakterystyczną dla kobiet (co nie przeszkadza mi wcale w tym, że bardziej podobają mi się kobiety z krótkimi włosami, czyli te rzadsze okazy :]). Choćby dlatego - na płytach Pioneera (http://pl.wikipedia.org/wiki/P%C5%82ytka_Pioneera) przedstawiono takie, a nie inny wizerunek kobiety i mężczyzny.

Dla mnie jest to tak oczywiste, że aż mózg mnie boli przy próbach zastanawiania się nad tym. Wydźwięk twojego pytania brzmi w mych uszach jak coś w stylu "dlaczego niebieskie niebo jest niebieskie". To odpowiadam "Bo jest niebieskie". Ja cechę charakteru uważam za męską, jeżeli spotykam ją częściej u mężczyzn (i to na tyle częściej, że dysproporcja jest wyczuwalna). A dlaczego? Bo wydaje mi się to logiczne? Może jakaś analogia... Samce pawia mają zajebisty ogon, dlatego posiadanie takowego uważam za cechę męską (w pawim świecie :P). Czy może być coś bardziej oczywistego?
Wyselekcjonujesz sobie z jednej strony babochłopy, z drugiej strony wrażliwców - powstanie społeczność amazonek i poetów zajmujących się domem. Wszyscy będą działać zgodnie ze swoimi naturalnymi predyspozycjami i zupełnie inne będzie postrzeganie tego, co jest męskie i żeńskie.
Ładna fantazja. Rzeczywiście, byłoby w niej odwrócone to co męskie i żeńskie. Masz rację. A teraz może wróćmy na Ziemię?
Więc skoro pewne zachowania czy predyspozycje wynikają z budowy osobowości jednostki, a płeć jest w stosunku do nich wtórną sprawą, jaki sens ma przypisywanie jej cech, które jako takie normatywne zestawy mogą się zdezaktualizować, gdy zmienią się proporcje liczebności typów osobowości w ramach poszczególnych płci?
Za dużo trudnych słów. Herp derp. Nie rozumiem :P Pewne zachowania czy predyspozycje wynikają z płci. W zależności od tego, czy jest to płeć męska, czy żeńska, nazwę je adekwatnie. Luzik, ty nie musisz. Mi jest łatwiej wkładać rzeczy do szufladek.
Długość włosów to raczej kwestia czysto kulturowa. Taka depilacja: męska czy nie? Kto był bardziej męski, wygoleni Rzymianie czy zarośnięci Germanie? Tego to przecież w ogóle nie ma sensu rozpatrywać.
Nie ma sensu, znowu masz rację. Ale to nie ja wchodzę w historię i przywołuję Rzymian czy German :P
FatBantha
Introrodek
Posty: 15
Rejestracja: 07 paź 2012, 17:59
Płeć: nieokreślona

Re: Androgynia

Post autor: FatBantha »

highwind pisze:Jest diametralna różnica w słowach "bo istnieją różnice", a "bo występuje częściej u...". Nie przekręcaj z łaski swojej.
Nie zmieniam kontekstu, więc niczego nie przekręcam. Sens pozostaje ten sam.
Częstotliwość występowania to zmienna? Proszę cię, nie komplikuj sprawy. Możemy tu wchodzić w jakieś funkcje po czasie, ale może skupmy się na teraźniejszości.
Nie możemy się skupiać wyłącznie na teraźniejszości, bo nie będziemy mieli wobec niej żadnego tła. Jak na podstawie jednego punktu w czasie chcesz odróżnić stałe od zmiennych? Do tego potrzeba szerszej próby.

A dziś, powiedzmy stosunek posiadania długich włosów wynosi 100:10 na korzyść kobiet (strzelam). Jest to wartość stała i na tę chwilę pozwala mi z czystym sumieniem uznać, że długie włosy są cechą charakterystyczną dla kobiet (co nie przeszkadza mi wcale w tym, że bardziej podobają mi się kobiety z krótkimi włosami, czyli te rzadsze okazy :]). Choćby dlatego - na płytach Pioneera (http://pl.wikipedia.org/wiki/P%C5%82ytka_Pioneera) przedstawiono takie, a nie inny wizerunek kobiety i mężczyzny.
Nawet w tak wąsko wykrojonym odcinku czasowym, stosunek posiadania długich włosów przez facetów i kobiet był zmienny, bo miałeś lata '60 i hippisów, modę która poszła za nimi, i w zasadzie przez spory kawał lat '70 miałeś gości w cholerę zarośniętych. Więc nawet idąc dekadami to się zmieniało i raz nosiło się tak, a innym razem inaczej. Nie wiem czy patrząc na historię ludzkości od 40 tysi lat wstecz, ogólnie długowłosi faceci nie okazaliby się częstszym zjawiskiem niż krótkowłosi.
Dla mnie jest to tak oczywiste, że aż mózg mnie boli przy próbach zastanawiania się nad tym. Wydźwięk twojego pytania brzmi w mych uszach jak coś w stylu "dlaczego niebieskie niebo jest niebieskie". To odpowiadam "Bo jest niebieskie".
No ale to nie jest żadna odpowiedź, bo nie podajesz przyczyny. Lepszą byłaby taka, która wspominałaby coś o atmosferze ziemi, załamywaniu się w niej światła słonecznego, długości fal, wrażliwości czopków w oczach, i tak dalej.
Ja cechę charakteru uważam za męską, jeżeli spotykam ją częściej u mężczyzn (i to na tyle częściej, że dysproporcja jest wyczuwalna). A dlaczego? Bo wydaje mi się to logiczne? Może jakaś analogia... Samce pawia mają zajebisty ogon, dlatego posiadanie takowego uważam za cechę męską (w pawim świecie :P). Czy może być coś bardziej oczywistego?
OK, ale to cecha anatomiczna. Niewielu ludzi będzie się sprzeczać, że panowie na ogół mają siusiaki a panie nie, pomijając kwestie transseksualistów. Natomiast te same cechy charakteru występują u obu płci, tylko z różnym natężeniem. Nie wynikają więc z budowy wewnętrznej.
Ładna fantazja. Rzeczywiście, byłoby w niej odwrócone to co męskie i żeńskie. Masz rację. A teraz może wróćmy na Ziemię?
No i w tym właśnie rzecz, że skoro istnieje taka możliwość, to mamy do czynienia ze zmienną a nie stałą.
Za dużo trudnych słów. Herp derp. Nie rozumiem :P
No to prościej. Wejdź tutaj i przyjrzyj się rozkładowi różnych typów osobowości wśród obu płci. Zauważysz, że przykładowo wśród kobiet jest więcej "czuciowców" czy "humanistów" (xxFx), a wśród mężczyzn "myślicieli" lub "ścisłowców" (xxTx). I OK - z tego się bierze właśnie stereotyp emocjonalnych kobiet i pozbawionych empatii facetów, którzy nie wiedzą, czego te kobiety chcą. Wporzo.

Można uznać, że płeć to taki zbiorczy pojemnik na mieszaninę charakterów. W przypadku zbiornika o nazwie "płeć męska" mieszanina jest taka, w przypadku zbiornika o nazwie "płeć żeńska" - inna. Różnią się składem typów osobowości, stąd też różnice w popularnym postrzeganiu mężczyzn i kobiet, ról społecznych i tak dalej.

Fajnie. Tylko czemu mamy przyjąć, że proporcje wewnątrz tych zbiorników są stałe i niezmienne? Wystarczy, że będzie jakaś większa rozpierducha, na wojnie zginie więcej takich facetów, a nie innych i skład mieszaniny się zmieni, zmienią się też predyspozycje, bo one zależą od osobowości.
Pewne zachowania czy predyspozycje wynikają z płci. W zależności od tego, czy jest to płeć męska, czy żeńska, nazwę je adekwatnie.
Skąd wiesz? Wiesz tylko tyle, że rozkład jakichś cech wśród płci jest różny, ale skąd wiesz, że istnieje związek przyczynowo-skutkowy a nie tylko korelacja?
Nie ma sensu, znowu masz rację. Ale to nie ja wchodzę w historię i przywołuję Rzymian czy German :P
Ale wchodzisz w zagadnienie długości włosów, wiążąc tę kwestię z postrzeganiem męskości czy jej braku. :mrgreen: No to musimy mieć jakiś lepszy materiał dowodowy niż tylko ten wynikły z teraźniejszości. Jaki jest sens bycia niewolnikiem aktualności, nie mając wglądu w szerszej perspektywie, skoro można go mieć?
Pan i opiekun Ustronnego Zakątka pod Diadą Tego Co Nieskończenie Wielkie-i-małe, który różnorodnością się zachwyca, możliwość nad koniecznością stawia oraz indywidualistyczny propertarianizm zaleca, posta tego napisał. Chwali mu się to, w imię Diady.

INFJ
4w5
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Androgynia

Post autor: highwind »

FatBantha pisze:
highwind pisze:Jest diametralna różnica w słowach "bo istnieją różnice", a "bo występuje częściej u...". Nie przekręcaj z łaski swojej.
Nie zmieniam kontekstu, więc niczego nie przekręcam. Sens pozostaje ten sam.
UUUuu, a jak dla mnie zmieniasz kontekst i wydźwięk, a to dla mnie istotne sprawy. I co terassss?
FatBantha pisze:
Częstotliwość występowania to zmienna? Proszę cię, nie komplikuj sprawy. Możemy tu wchodzić w jakieś funkcje po czasie, ale może skupmy się na teraźniejszości.
Nie możemy się skupiać wyłącznie na teraźniejszości, bo nie będziemy mieli wobec niej żadnego tła.
Nie wiem jak ty, ale ja mogę i właśnie to robię :P Żyję sobie, obserwuję, trochę mimochodem ale jednak, i dostrzegam różnice. A długowłosy Jezus, wszyscy Apostołowie, nawet Kopernik, która była przecież kobietą, wcale nie przeszkadzają mi uznać dziś długich włosów za atrybut kobiecy. Nawet pomimo samego Johna Rambo.
FatBantha pisze: Jak na podstawie jednego punktu w czasie chcesz odróżnić stałe od zmiennych? Do tego potrzeba szerszej próby.
Nie muszę niczego odróżniać, bo częstotliwość występowania chyba każdej cechy jest mniej lub bardziej zmienna, ale ja tego nie neguję. Ale jest też tak, że można sprawdzić wartość funkcji w danej chwili i jednoznacznie określić jaka ona jest. I to akurat robię. Pozostaje kwestia perspektywy, którą tak starannie przywołujesz. I właściwie to mogę się z tobą zgodzić, że potrzeba by szerszego wglądu, gdyby chcieć uznać (już się trzymam tego przykładu, wybacz, ale nie chcę dodatkowo komplikować dyskusji, w której powoli zaczynam się gubić) np. te długie włosy za jednoznacznie cechę męską, albo żeńską w skali istnienia ludzkości. Ale nie chcę. Mi tam wystarczy 25 lat i perspektywa mojego żywota. No, może do paru wieków wstecz, uwzględniając wpływ kultury.
FatBantha pisze:Nawet w tak wąsko wykrojonym odcinku czasowym, stosunek posiadania długich włosów przez facetów i kobiet był zmienny, bo miałeś lata '60 i hippisów, modę która poszła za nimi, i w zasadzie przez spory kawał lat '70 miałeś gości w cholerę zarośniętych. Więc nawet idąc dekadami to się zmieniało i raz nosiło się tak, a innym razem inaczej. Nie wiem czy patrząc na historię ludzkości od 40 tysi lat wstecz, ogólnie długowłosi faceci nie okazaliby się częstszym zjawiskiem niż krótkowłosi.
Ehhh, no był zmienny, był. Ale nie wydaje mi się, żeby hippisowski margines mógł przerosnąć miliardowe rzesze Chińczyków i Hindusów :P Piszę to pół żartem, bo właściwie większość zawarłem w akapitach powyżej.
FatBantha pisze:No ale to nie jest żadna odpowiedź, bo nie podajesz przyczyny.
Czasem rodzic (to porównanie nie ma na celu postawienie mnie w roli rodzica, a ciebie w roli dziecka; ma za zadanie pokazać dlaczego nie potrafię odpowiedzieć na twoje pytanie) nie czuje się na siłach odpowiadać dziecku dlaczego kilogram to 1000 gramów, bo gdyby chciał dojść do sedna sprawy, kosztowałoby go to za dużo wysiłku. Dla mnie pytanie "dlaczego częstotliwość występowania miałaby ostatecznie determinować czy uznajemy daną cechę jako męską lub nie" brzmi jak "dlaczego częstotliwość opadów deszczu miałaby ostatecznie determinować czy uznajemy dany teren za deszczowy lub nie". Jestem za słabym człowiekiem, przepraszam :(
FatBantha pisze:
Ładna fantazja. Rzeczywiście, byłoby w niej odwrócone to co męskie i żeńskie. Masz rację. A teraz może wróćmy na Ziemię?
No i w tym właśnie rzecz, że skoro istnieje taka możliwość, to mamy do czynienia ze zmienną a nie stałą.
sin(t), t E [-2000;2013] - zmienna. Sin(2013) - stała (chyba że uznasz, że w roku 2013 trend zmienia się na tyle, że nie można przyjąć go za wartość stałą, to podstaw sobie czas Plancka). Proste. Chcesz wartość z większego przedziału czasowego, to musisz sobie uśrednić. Ładnie się wypowiadasz na tematy statystyczne, to pewnie całkować też potrafisz :) Tylko nie pytaj dlaczego tak jest.
FatBantha pisze:Można uznać, że płeć to taki zbiorczy pojemnik na mieszaninę charakterów. W przypadku zbiornika o nazwie "płeć męska" mieszanina jest taka, w przypadku zbiornika o nazwie "płeć żeńska" - inna. Różnią się składem typów osobowości, stąd też różnice w popularnym postrzeganiu mężczyzn i kobiet, ról społecznych i tak dalej. Fajnie. Tylko czemu mamy przyjąć, że proporcje wewnątrz tych zbiorników są stałe i niezmienne?Wystarczy, że będzie jakaś większa rozpierducha, na wojnie zginie więcej takich facetów, a nie innych i skład mieszaniny się zmieni, zmienią się też predyspozycje, bo one zależą od osobowości.

Mogłoby tak być. Tak samo jak na wyspach poetów i Amazonek. Ładne. Po wojnie, na której zginęliby wszyscy waleczni faceci, a pozostali knujący taktycy, uznałbym podstępność za cechę męską. Dziś uważam ją za domenę kobiet :P
FatBantha pisze:
Pewne zachowania czy predyspozycje wynikają z płci. W zależności od tego, czy jest to płeć męska, czy żeńska, nazwę je adekwatnie.
Skąd wiesz? Wiesz tylko tyle, że rozkład jakichś cech wśród płci jest różny, ale skąd wiesz, że istnieje związek przyczynowo-skutkowy a nie tylko korelacja?
Nie wiem, ale mnie korelacja do szczęścia wystarczy. Nie mam takiego ciągu poznawczego jak ty.
FatBantha pisze:
Nie ma sensu, znowu masz rację. Ale to nie ja wchodzę w historię i przywołuję Rzymian czy German :P
Ale wchodzisz w zagadnienie długości włosów, wiążąc tę kwestię z postrzeganiem męskości czy jej braku. :mrgreen: No to musimy mieć jakiś lepszy materiał dowodowy niż tylko ten wynikły z teraźniejszości. Jaki jest sens bycia niewolnikiem aktualności, nie mając wglądu w szerszej perspektywie, skoro można go mieć?
Taki, że rozbolała by mnie głowa, gdybym wszystko chciał rozpatrywać z perspektywy istnienia rodzaju ludzkiego.
FatBantha
Introrodek
Posty: 15
Rejestracja: 07 paź 2012, 17:59
Płeć: nieokreślona

Re: Androgynia

Post autor: FatBantha »

highwind pisze:UUUuu, a jak dla mnie zmieniasz kontekst i wydźwięk, a to dla mnie istotne sprawy. I co terassss?
Terassss proponuję ćwiczenia z interpretacji tekstu, skoro sprawia Ci to trudność.
Nie wiem jak ty, ale ja mogę i właśnie to robię :P Żyję sobie, obserwuję, trochę mimochodem ale jednak, i dostrzegam różnice. A długowłosy Jezus, wszyscy Apostołowie, nawet Kopernik, która była przecież kobietą, wcale nie przeszkadzają mi uznać dziś długich włosów za atrybut kobiecy. Nawet pomimo samego Johna Rambo.
A ja nie mogę, nie robię tego i mnie to razi. Nie uważam wcale, że żyję w jakimś reprezentatywnym dla całokształtu dziejów okresie czasu i miejscu, więc nie ekstrapoluję treści sądów dotyczących tego co widzę dzisiaj na to, czego nie miałem szansy zobaczyć, bo działo się w odległej przeszłości, jak i tego czego zobaczyć nie będę mógł, bo nastąpi długo po moim zejściu. Zdając sobie sprawę z tych ograniczeń, nie interesuje mnie takie ujmowanie spraw, bo skażone jest one w ogromnym stopniu krótkowzrocznością i daje małe szansę na poprawną diagnozę tego, czym mamy się zajmować.
Dla mnie pytanie "dlaczego częstotliwość występowania miałaby ostatecznie determinować czy uznajemy daną cechę jako męską lub nie" brzmi jak "dlaczego częstotliwość opadów deszczu miałaby ostatecznie determinować czy uznajemy dany teren za deszczowy lub nie". Jestem za słabym człowiekiem, przepraszam :(
W obliczu jakichś zmian klimatu, obfitości opadów i innych takich, to pytanie jest już jak najbardziej zasadne.
Mogłoby tak być. Tak samo jak na wyspach poetów i Amazonek. Ładne. Po wojnie, na której zginęliby wszyscy waleczni faceci, a pozostali knujący taktycy, uznałbym podstępność za cechę męską. Dziś uważam ją za domenę kobiet :P
A ja za cechę męską uznałbym taką, którą przejawia każdy mężczyzna, od początku istnienia naszego gatunku do jego końca. Ponieważ cechy charakteru nie są ekskluzywnie powiązane z płcią, nie uznaję ich za męskie czy kobiece.
Nie wiem, ale mnie korelacja do szczęścia wystarczy. Nie mam takiego ciągu poznawczego jak ty.
No ale piszesz o wynikaniu, a ono dotyczy przyczyn i skutków, prawda? Czyli, wracając do wspomnianych zbiorników, twierdzisz, że już sama etykieta na butli (że coś jest płci męskiej lub żeńskiej) determinuje i jest powodem tego, że skład jej zawartości jest taki, a nie inny. A to krok dalej od stwierdzenia, że akurat w dzisiejszych czasach jest tak, iż w jednej butli mamy taką mieszaninę, a w drugiej owaką i jest to owocem jednego z możliwych ciągów wydarzeń.

Ale ja bym się po części zgodził z tym, że płeć coś tam determinuje, najczęściej zachowania zgodne z jakimiś tam normami, ale precyzyjniej to determinuje postrzeganie płci, idące za tym oczekiwania. Na przykład to, że ludzie idą na łatwiznę i nie rozpoznają talentów swoich dzieci, nie ukierunkowują ich odpowiednio, tylko poddają się wizji ról społecznych przypisywanych płci. I jeśli trafi się im jakiś zdolny, analityczny umysł, tyle że w opakowaniu z jajnikami, są w stanie go zmarnować - dziewczynki mają się bawić lalkami, a nie kostką Rubika, w imię wygody i lenistwa intelektualnego rodziców. W efekcie, część ludzi marnuje swój potencjał, nie trafia tam, gdzie przydaliby się najbardziej, gdzie najlepiej spożytkowaliby to, co w nich tkwi.

Więc wracam do swojego punktu wyjścia. Przypisywanie męskości czy kobiecości danym cechom osobowościowym jest szkodliwą bzdurą. To już więcej lepiej zorganizować konkurs mierzenia knag i ważenia jąder, by wyłonić najbardziej 'męskiego z męskich'. W sumie do tego sprowadza się cały koncept płci: co kto ma między nogami. A nie jak się zachowuje i czego się po nim spodziewać.
Pan i opiekun Ustronnego Zakątka pod Diadą Tego Co Nieskończenie Wielkie-i-małe, który różnorodnością się zachwyca, możliwość nad koniecznością stawia oraz indywidualistyczny propertarianizm zaleca, posta tego napisał. Chwali mu się to, w imię Diady.

INFJ
4w5
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Androgynia

Post autor: highwind »

Mówić autorowi tekstu, jak powinien interpretować swoje własne słowa. Ja już nie mam nic do dodania, bo mnie się nie chce. Gratuluję ci FatBantha wszechdziejowej infra-wizji :P

@Drim:
W necie czasem można się natknąć na zdjęcia portretowe powstałe w wyniku uśrednienia dziesiątek innych. Na przykład tutaj: http://boston.conman.org/2007/08/28.1
To tylko ciekawostka :P
Awatar użytkownika
jubei
Intromajster
Posty: 527
Rejestracja: 22 lut 2008, 11:27
Płeć: mężczyzna

Re: Androgynia

Post autor: jubei »

@Drimlajner
Przeczytałem książkę Depko i Wanat i stwierdzam że Depko to typowy naukowiec. Nie chce podać własnego zdania (może tak właśnie miało być w tym skrypcie rozmowy) a przekazuje z maksymalną dokładnością obecny pogląd psychiatrów/psychologów. Co więcej, w swojej zachowawczości, chce utrzymać poziom bezpieczeństwa i zrównuje w pewnym momencie normy medyczne z normami prawnymi. Ja to sobie trochę inaczej wyobrażałem, chodzi tu o kwestię uznania kogoś za dziecko (chodzi o wiek prawny 15 lat), ale też i kontakty kazirodcze. Nie to że się za tym opowiadam, ale widzę tu jakby autor nie chciał "kusić losu" lub czytelników i nie chciał podejmować żadnej dyskusji, w końcu są to tematy "na pograniczu".
Właściwie to podjąłem książkę gdyż nie ukrywam, chciałem ustalić genezę homoseksualizmu (i nie tylko), faktycznie jest jeden rozdział poświęcony tematyce tego wątku. Drimlajner wspominałeś o chromosomach XY jakoby ich mutacje są przyczynami niezgodności płciowej. Okazuje się że temat jest jeszcze szerszy. Oprócz chromosomów czynnikiem kształtującym płeć są hormony płciowe. Nie będę opisywał dokładnie jak to się odbywa, ale warto prześledzić kiedy i dlaczego w życiu płodowym człowieka wyzwala się (lub nie) hormon męski testosteron i jaki ma wpływ na płeć mózgu/umysłu dorosłego człowieka.
Okazuje się właśnie z informacji do których miałem dostęp że zaburzenia ilości hormonów męskich i żeńskich (testosteron/estrogen) w życiu płodowym są przyczyną homoseksualizmu jak i transseksualizmu, oraz innych "chorób" lub zaburzeń związanych z płcią. Tak właśnie, tak to ujął Depko, zaburzenia poziomu hormonów płciowych. Jak by tak wejść w głębszą analizę, okazuje się że mamy zaprzeczenie. Czyli zaburzenia poziomu hormonów płciowych doprowadzają do zaburzenia zwanego transseksualizmem, ale już to samo lub o podobnej genezie zaburzenie powoduje stan naturalny - homoseksualizm, stan nie chorobowy. Nie wspominam nawet, że główną tezą autora o naturalności homoseksualizmu jest skutek podawania jakiegoś tam leku.
Obecnie pozostaje mi znalezienie badań, będących podstawą uznania homoseksualizmu jako nie choroby. Po wstępnym sprawdzeniu tematu w internecie okazuje się że będzie ciężko, gdyż orzeczono tak a nie inaczej na podstawie głosowania. Zastanawia mnie dlaczego tylko przegłosowano homoseksualizm a pozostałe stany odmienności płciowej wywołane zaburzeniem gospodarki hormonalnej nie zostały uznane? I homoseksualista i transseksualista się z tym rodzi.. Aczkolwiek argument że homoseksualista się z tym rodzi jest wykorzystywany do uprawomocnienia związków/małżeństw i adopcji dzieci. Obecny trend dla mnie jest bardziej podejściem światopoglądowym niż bazującym na badaniach. Ale spróbuję jeszcze poszperać.
Nie chciałbym aby ktoś odebrał że książka jest do niczego, właśnie że ciekawie się ją czyta. Po prostu po kilku próbach podejścia do tematu na zimno i logicznie, coś mi nie pasuje do układanki. Łyżkę dziegciu dodaje fakt potencjalnego uznania przez autorów społeczności homo/trans jako maszynkę do głosowania.
Przepraszam jeśli odbiegam od Oryginalnego Tematu, chociaż wg mnie to bardzo się łączy, może ktoś również spróbuje się tym zainteresować i dojdzie do własnych wniosków.
"Life is so unnecessary"
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2121
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Androgynia

Post autor: Drim »

Obecnie pozostaje mi znalezienie badań, będących podstawą uznania homoseksualizmu jako nie choroby.
Może praca doktorska dr Lew-Starowicza. Nie wiem jak tego szukać więc nie pomogę ale PRL szedł nieco inną drogą niż Zachód również w tej tematyce i tam mogą być zawarte ciekawe spostrzeżenia.
przez autorów społeczności homo/trans jako maszynkę do głosowania.
W dobie gdy naród równo zlewa swój kraj, elektorat LGTB staje się atrakcyjny. Oceniałbym że to w okolicach 5% społeczeństwa, zwykle zainteresowany prawodawstwem, można w jego kierunku wysyłać sygnały i oczekiwać na głos.

---
Szczerze, już nie pamiętam o czym dyskutowaliśmy. :(
Awatar użytkownika
Akolita
Krypto-Extra
Posty: 756
Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Łódź/Włocławek

Re: Androgynia

Post autor: Akolita »

Choroba jest takim stanem organizmu, kiedy to czujemy się źle, a owego złego samopoczucia nie można jednak powiązać z krótkotrwałym, przejściowym uwarunkowaniem psychologicznym lub bytowym, lecz z dolegliwościami wywołanymi przez zmiany strukturalne lub zmienioną czynność organizmu. Przez dolegliwości rozumiemy przy tym doznania, które są przejawem nieprawidłowych zmian struktury organizmu lub zaburzeń regulacji funkcji narządów.
W zasadzie jest to fragment pewnej całości i w zasadzie z Wikipedii, która stanowi dość wątpliwe źródło wiarygodnych informacji. ALE - radzę dokładnie zapoznać się z wszelkimi nowoczesnymi definicjami choroby i w ciszy własnego sumienia przemyśleć problem klasyfikacji homoseksualizmu jako jednostki chorobowej, lub nie. To już od poziomu moralności, inteligencji, zdolności kojarzenia ze sobą informacji, umiejętności wyciągania trafnych wniosków, od doświadczenia, poziomu empatii i ilorazu EQ itp. zależy, jakie będą wnioski...
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Awatar użytkownika
Sundari
Introwertyk
Posty: 88
Rejestracja: 20 lut 2013, 11:19
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Androgynia

Post autor: Sundari »

"kobiety, które otrzymały dużą ilość punktów w skali męskości i małą ilość punktów w skali męskości to osoby "odwrócone" (krzyżowe) płciowo (sex-reversed). Badania wykazały, że "odwrócenie" płciowe wykazuje ok. 10% badanych"

O ludzie, czego ja się o sobie jeszcze dowiem?!:P
„Samotność jest niezależnością, życzyłem jej sobie i zdobyłem ją po długich latach. Była ona zimna, o tak, ale była też cicha, prawdziwie cicha i wielka, podobnie jak zimne, ciche przestworza, po których wędrują gwiazdy.”
Hermann Hesse - Wilk stepowy


O mnie: INTJ | Jedynka ze skrzydłem dwa: 1w2 - "Adwokat" | Płciowo stypizowana "na krzyż":P
Awatar użytkownika
lea
Rozkręcony intro
Posty: 332
Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
Płeć: nieokreślona
Enneagram: 0w0
MBTI: CATS

Re: Androgynia

Post autor: lea »

Patrząc po moim otoczeniu z takimi dziewczynami najlepiej się dogaduje, właściwie. A może jedynie z takimi. Totalne chłopczyce jak po prostu dziewczyny z fajnym a la chłopięcym podejściem do życia. Dobrze, że są takie osoby. c:

Nie wiem czy wszystkie dziewczyny tego typu tak mają, ale podziwiam za to, że nie są takie... kruche. Nie lubię nieporadności. Celowego budzenia w innych litości. Bycia bezradną istotą, nad którą ktoś się rozczula. Bycia zależną od innej silniejszej jednostki, która ma je bronić. Odnoszę wrażenie... że mężczyźni lubią tą słabość w kobietach. Wtedy włącza im się ten instynkt dbania o partnerkę, a kobieta przede wszystkim pragnie bezpieczeństwa. Ślicznie się to uzupełnia doprawdy, mnie ta cecha w kobietach drażni, pewnie dlatego, że sama babą jestem i myśl o tym, że to ja miałabym komuś 'słabszemu' zapewniać poczucie bezpieczeństwa wywołuje u mnie wręcz niepokój - może co innego by było gdybym płci była przeciwnej. Zwyczajnie tego specjalnie nie czuje i mnie to nie ujmuje. Żenuje - o, już bardziej.

Życiówka: jak się nie umie czegoś odkręcić czy naprawić, to się szuka sposobu a nie rozgląda za pomocą. Kobiety lubią zatrudniać innych do roboty za nie, bo nie chcą się wysilać. Umysłowo. I fizycznie. Choć trochę.

Pamiętam jak byłam na zajęciach z teorii na kursie Prawa Jazdy jak nam prawdy mówili, iż "panie budowy silnika znać nie muszą za bardzo, jak się coś zepsuje trzeba do kogoś zamachać na poboczu".
Już widzę, jak będę do kogoś machać.
A najlepiej to jak mi na pustkowiu jakimś samochód nawali.

Denerwują mnie feministki mylące znak = z >, i uważające gentlemańskie maniery mężczyzny za jakąś obrazę.
Ale seksizm ze strony mężczyzn też mnie niebywale ******.

U mnie nie jest tak, że mam całkowicie męską mentalność w babskim ciele. Ale często mówię, że wolałbym kobietą nie być. Nie ma w tym jednak odjazdów nachodzących na myśl o zmianie płci. Mam takie "grr", że tej płci jestem i muszę być, pogodziłam się z tym, co nie zmienia faktu, że mi to nie pasuje. Nie pasuje do "normalnych dziewczyn w moim wieku" już od tak jakby prawie zawsze, pod względem tego, czym się przejmuje, co mnie ciekawi na świecie i co jest dla mnie istotne, ale właściwie czym jest "normalność"?

Z obiema płciami dogaduje się tak samo... nieporadnie. Choć o facetach chyba wyrażam się bardziej pozytywnie. Wydają mi się m.in. mniej zakłamani. Mniej, nie że wgl. nie.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Awatar użytkownika
Akolita
Krypto-Extra
Posty: 756
Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Łódź/Włocławek

Re: Androgynia

Post autor: Akolita »

A ja się najlepiej dogaduję z moim psem. :mrgreen:
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
ODPOWIEDZ