Strona 1 z 2

Z głową w chmurach, czyli...

: 10 lis 2007, 19:41
autor: rosemary
Hej :)

Był już temat, który odnosił się do rozmów wewnętrznych. Ja sama ciągle prowadzę w głowie jakieś monologi, albo dialogi. Czasem mam wrażenie, że zaraz zwariuję, gdy nie przestanę tyle "paplać" :wink:

Chciałabym jednak poruszyć inny, choć nieco zbliżony temat. Chodzi o bujanie w obłokach.

Zastanawiam się czy też tak macie, gdy się nudzicie, albo rzeczywistość was przytłacza - czy wtedy wymyślacie sobie w głowie jakieś historie, oczywiście ze sobą w roli głównej.
Ja praktykuję to od dziecka. Pamiętam jeszcze kilka moich pierwszych historyjek, o tym, że np. mieszkałam w wiosce Smurfów, albo, umiałam latać. To były takie dziecięce marzenia, w których rozgrywało sie mnóstwo przygód.
Lata mijały a ja, choć już nieco rzadziej, wciąż wymyślałam historie - coraz bardziej dojrzałe. Moją, ulubioną, była zainspirowana lekturą "Robinson Kruzoe", w której to trafiałam na bezludną wyspę (wreszcie miałam święty spokój) :) Podróżowałam też dookoła świata, miałam jakieś nadprzyrodzone zdolności, lub rozgrywałam w głowie fabuły moich ulubionych filmów (tym razem to ja grałam główną rolę).

Teraz mam 20 i kilka latek i mało czasu na takie głupoty, więc zdarza mi się to niezwykle rzadko. Jednak czasem, kiedy jest mi źle, lub gdy czuję się bardzo samotna, tworzę w głowie kolejną historię. Najczęściej o tym, że poznaję ciekawych ludzi, z którymi się zaprzyjaźniam, albo wreszcie trafiam na miłość mojego życia i po wielu perypetiach układam sobie z tym kimś cudownie życie (jak w sielance i wszystko kończy się happy endem)

Chcę dodać, że taka historyjka trwa niekiedy kilka dni (z przerwami oczywiście), podczas których jestem niemal wyłączona z prawdziwego życia. Oczywiście ma to swoje plusy (jest to arcyciekawe zajęcie) i minusy (zupełny brak koncentracji - nauka odpada).

Opowiedzcie, czy macie podobnie, czy może mój przypadek zahacza o schizofrenię 8)
Zastanawiam się, czy może jest to cecha wynikająca z introwertycznej natury, czy też nie.
Czasem ma ochotę spisać co ciekawsze historie i wydać. Może dorobiłabym się fortuny ;) a może udałoby mi się spełnić choć jedno z tych marzeń.

Pozdrawiam wszystkich bujających w obłokach

: 10 lis 2007, 21:44
autor: makarena
Mam dokładnie tak samo.. bujanie w obłokach, to rzecz, która chyba mi najlepiej wychodzi, choć teraz z racji zmniejszonej ilości wolnego czasu zdarza mi się to żadko. Najczęściej gdy uda mi się kogoś poznać to wtedy rusza moja wyobraźnia. Mówię wtedy do siebie "tylko sobie nie zapeszaj", bo często tak jest, że ledwo pomyślę o czymś przyjemnym, co mogłoby się zdarzyć a już mam "to z głowy" bo sobie zapeszyłam. Więc moje bujanie w obłokach muszę ukierunkować na bezpieczniejszą sferę życia.

: 10 lis 2007, 22:07
autor: Cosh!se
Dziękuje za pozdrowienia i pozdrawiam Cię również :wink:

Moich historyjek było tyle że można by nakręcić drugą "Mode na sukces" ;) Takie historyjki wymyślam przy każdej okazji. Wyobrażam sobie siebie w książce którą teraz czytam, w filmie który obejrzałam. Zastanawiam się co ja bym zrobiła na miejscu danej osoby lub czy postąpiłabym tak samo jak ona/on. Można by powiedzieć, że czasami zdaje mi się życ w tamtym świecie a nie w tym realnym. Zdarza mi się uwierzyć w to tak mocno, że trace kontakt z rzeczywistością a wtedy jest kiepsko ;) .Może to mój przypadek zakrawa o schizofrenie...?

: 10 lis 2007, 23:08
autor: underdog
makarena pisze:Mówię wtedy do siebie "tylko sobie nie zapeszaj", bo często tak jest, że ledwo pomyślę o czymś przyjemnym, co mogłoby się zdarzyć a już mam "to z głowy" bo sobie zapeszyłam. Więc moje bujanie w obłokach muszę ukierunkować na bezpieczniejszą sferę życia.
mam to samo, niestety :wink:
no i też sporo bujam w obłokach, wymyślam historie, historyjki, epizody...

: 11 lis 2007, 19:38
autor: rosemary
Gdy zauroczy mnie jakiś chłopak i nie mogę przestać o nim myśleć, mam natychmiast mnóstwo pomysłów na historyjki dotyczące rozwoju naszej znajomości. Staram się ich jednak nie tworzyć. Też boję się, że zapeszę (nawyobrażam sobie mnóstwo pozytywnych rzeczy, a potem będzie mi przykro, że ta osoba odnosi się do mnie obojętnie).
Poza tym bardzo łatwo potrafię sobie wmówić, że coś do niego czuję. Przez takie romantyczne wyobrażenia - o spacerach w blasku księżyca, weekendach tylko we dwoje - bardzo łatwo zatracić granicę między tym co wyimaginowane, a co prawdziwe. Potem okazuje się, że rzeczywistość jest bardziej szara i prozaiczna, a mój "ukochany", który w moich wyobrażeniach miał same zalety, zupełnie nie jest w moim typie. A potem się zastanawiam "GDZIE JA MIAŁAM OCZY" ;)

: 12 lis 2007, 15:00
autor: radek
Hehe, od kiedy pamiętam zawsze podstawiałem się w bohatera, którego polubiłem. Często sobie leżę i tak rozmyślam, tworzę różne historię. Zastanawiam się nad stworzeniem komiksu, tylko niestety jakoś nie chce mi się łączyć wątki, a zawsze chcę, żeby było idealnie, a więc odkładam to na później. Mam małe pytanie, czy Wy kiedy tworzycie własne historie, czy też pojedyncze sceny to widzicie je? Bo u mnie jest jakoś tak, że jednocześnie widzę i nie widzę, w jednej sekundzie wyraźnie jest, w następnej tylko jego echo.

: 12 lis 2007, 18:47
autor: Cosh!se
Mam małe pytanie, czy Wy kiedy tworzycie własne historie, czy też pojedyncze sceny to widzicie je? Bo u mnie jest jakoś tak, że jednocześnie widzę i nie widzę, w jednej sekundzie wyraźnie jest, w następnej tylko jego echo
Dokładnie ;)

: 17 lis 2007, 20:38
autor: Ekwiwalencja
rosemary pisze:Gdy zauroczy mnie jakiś chłopak i nie mogę przestać o nim myśleć, mam natychmiast mnóstwo pomysłów na historyjki dotyczące rozwoju naszej znajomości. Staram się ich jednak nie tworzyć. Też boję się, że zapeszę (nawyobrażam sobie mnóstwo pozytywnych rzeczy, a potem będzie mi przykro, że ta osoba odnosi się do mnie obojętnie).
Poza tym bardzo łatwo potrafię sobie wmówić, że coś do niego czuję. Przez takie romantyczne wyobrażenia - o spacerach w blasku księżyca, weekendach tylko we dwoje - bardzo łatwo zatracić granicę między tym co wyimaginowane, a co prawdziwe. Potem okazuje się, że rzeczywistość jest bardziej szara i prozaiczna, a mój "ukochany", który w moich wyobrażeniach miał same zalety, zupełnie nie jest w moim typie. A potem się zastanawiam "GDZIE JA MIAŁAM OCZY" ;)
mam podobnie:) A innych wizji raczej nie mam, no może czasem gdy mam się uczyć albo cos napisać wolę" trwonić tak cenny czas" marząc:)

: 18 lis 2007, 21:27
autor: rosemary
radek pisze:Mam małe pytanie, czy Wy kiedy tworzycie własne historie, czy też pojedyncze sceny to widzicie je? Bo u mnie jest jakoś tak, że jednocześnie widzę i nie widzę, w jednej sekundzie wyraźnie jest, w następnej tylko jego echo.
Ja niektóre fragmenty historii sobie opowiadam, głównie wtedy, gdy akcja ma się przesunąć sporo czasu do przodu. Inne fragmenty rozgrywam jak w filmie. Zazwyczaj widzę wtedy dokładnie miejsce akcji (ze szczegółami), sylwetki dość wyraźnie, z twarzami różnie. Co ciekawe rzadko kiedy widzę własną twarz - jakoś mi się rozmywa. Może to dlatego, że wiem, że to ja i się na tym nie skupiam.

Zastanawiam się, kto spośród was chciał, lub próbował spisać jakąś historię. Ilu spośród Was "nosi" w głowie pomysł na jakąś niesamowitą książkę.
Ja mam ich kilka. Jednak od pomysłu do realizacji daleka droga i nie zawsze potrafię ująć myśli w słowa.

Pozdrawiam wszystkich przyszłych, a także przyszłych niedoszłych pisarzy :) :)

: 18 lis 2007, 21:41
autor: Ekwiwalencja
Ja odpozdrawiam:)

Mam tysiące książek w sobie, mam miliardy wierszy i pomysłów tylko jak zaczynam je spisywać wychodzi autobiograficzna papka :(

: 07 sty 2008, 0:34
autor: Sorrow
Też sporo marzę i wymyślam historie. Ostatnio zacząłem spisywać to co wymyśliłem. W zasadzie, świat marzeń jest dla mnie bardziej realny od "rzeczywistości" a samo przebywanie w "rzeczywistości" jest dla mnie bolesne...

: 07 sty 2008, 10:50
autor: szejk
Niby wydaje mi sie że mam dużo świetnych pomysłów , a jak przyjdzie co do czego to ciężko to wyegzekwować. Powinenem nad tym popracować...

: 09 sty 2008, 14:55
autor: Tomek
rosemary pisze:Gdy zauroczy mnie jakiś chłopak i nie mogę przestać o nim myśleć, mam natychmiast mnóstwo pomysłów na historyjki dotyczące rozwoju naszej znajomości. Staram się ich jednak nie tworzyć. Też boję się, że zapeszę (nawyobrażam sobie mnóstwo pozytywnych rzeczy, a potem będzie mi przykro, że ta osoba odnosi się do mnie obojętnie).
Poza tym bardzo łatwo potrafię sobie wmówić, że coś do niego czuję. Przez takie romantyczne wyobrażenia - o spacerach w blasku księżyca, weekendach tylko we dwoje - bardzo łatwo zatracić granicę między tym co wyimaginowane, a co prawdziwe. Potem okazuje się, że rzeczywistość jest bardziej szara i prozaiczna, a mój "ukochany", który w moich wyobrażeniach miał same zalety, zupełnie nie jest w moim typie. A potem się zastanawiam "GDZIE JA MIAŁAM OCZY" ;)
Hmm.. :) Znam to. To niestety jest troche niebezpieczne, bo w momencie, gdy poznajemy jakas nowa osobe, ktora wydaje sie interesujaca i nasza wyobraznia zaczyna bardzo intensywnie pracowac dochodzi do pewnego rodzaju idealizowania tej osoby, co przewaznie nie jest dobre, szczegolnie gdy lepiej ja poznajemy. Pojawia sie wtedy kolejny zawod a to boli. Mi zdarzyło sie tak kilka razy...

Co do wymyslania roznych rzeczy.. to jest dobre, bo: nigdy sie nie nudze.. gdy akurat nic nie robie, nie skupiam swojej uwagi na czyms konkretnym, mysle sobie o roznych sprawach i to powoduje, ze moge godzinami przesiedziec nie robiac nic kompletnie pograżony w sowich myslach. Zauwazylem, ze to bardzo drażni moje otoczenie.. ;)

To cecha raczej typowa dla introwertykow z tego wzgledu, ze jak glosi teoria (i praktyka), introwertyk ma bardzo bogate zycie wewnetrzne i na nim sie skupia. Ja czesto prowadze monologi z pewna osoba, ktora do niedawna byla mi bardzo bliska. Mowie jej wszystko, co chce. Powoduje to niestety sytuacje, w ktorej podczas spotkania nie mam jej specjalnie wiele do powiedzenia :/

pozdrawiam Rosemary ;)

: 09 sty 2008, 17:24
autor: Ekwiwalencja
Tomek pisze:
rosemary pisze:Gdy zauroczy mnie jakiś chłopak i nie mogę przestać o nim myśleć, mam natychmiast mnóstwo pomysłów na historyjki dotyczące rozwoju naszej znajomości. Staram się ich jednak nie tworzyć. Też boję się, że zapeszę (nawyobrażam sobie mnóstwo pozytywnych rzeczy, a potem będzie mi przykro, że ta osoba odnosi się do mnie obojętnie).
Poza tym bardzo łatwo potrafię sobie wmówić, że coś do niego czuję. Przez takie romantyczne wyobrażenia - o spacerach w blasku księżyca, weekendach tylko we dwoje - bardzo łatwo zatracić granicę między tym co wyimaginowane, a co prawdziwe. Potem okazuje się, że rzeczywistość jest bardziej szara i prozaiczna, a mój "ukochany", który w moich wyobrażeniach miał same zalety, zupełnie nie jest w moim typie. A potem się zastanawiam "GDZIE JA MIAŁAM OCZY" ;)


Ja czesto prowadze monologi z pewna osoba, ktora do niedawna byla mi bardzo bliska. Mowie jej wszystko, co chce. Powoduje to niestety sytuacje, w ktorej podczas spotkania nie mam jej specjalnie wiele do powiedzenia :/
Co do Rosemary...
Ostatnio śmiałam się sama z siebie że nawet się nie spotkałam z kolesiem a tylko z nim piszę a już planuję z nim ślub :D

Ja prowadze monologi ze soba czasem glosno mysle- wtedy chowam sie za szalikiem i mamrocze w nadziei ze mnie nie slychac ;p
rozmawiam z aniolem strozem i osobami ktore sa dla mnie wazne
czesto noca..

: 09 sty 2008, 18:24
autor: Cliodne
Ja prowadze monologi ze soba czasem glosno mysle- wtedy chowam sie za szalikiem i mamrocze w nadziei ze mnie nie slychac ;p
rozmawiam z aniolem strozem i osobami ktore sa dla mnie wazne
czesto noca..
Nikt tak cie nie zroumie jak ty sam siebie:D

Robinson Crusoe na bezludnej wyspie też zrobił sobie ludka z balonika, do którego przemawiał, by nie zwariować z samotności:D

niewyobrażam sobie siebie bez tego 'głosu', to jakby oderwać ode mnie jakąś cześć, czułabym się bezradna