Strona 2 z 5
: 21 lip 2008, 16:13
autor: iksigrekzet
z moją nieśmiałością walczę poprzez nie-działanie: zauważam ją i tyle, nie walczę z nią, nie myślę o niej. totalny brak oporu, przez co sama w końcu zginie.
: 25 lip 2008, 12:26
autor: Shy
Pewne jest to, że bycie introwertykiem nie znaczy tyle samo co bycie nieśmiałym, jedno i drugie mogą funkcjonować całkowicie niezależnie.
Zgadzam się jednak z opinią, że nieśmiałość tylko dokłada kłopotów w przypadku nawiązywaniu kontaktów.
Fobia społeczna też jest straszna. Naszczęście można wyleczyć i to i to.
: 11 wrz 2008, 17:31
autor: Naphthalene
Jestem introwertykiem raczej typu B
Nie mam większych problemów z nieśmiałością, wręcz przeciwnie, tak już się nauczyłam: "byle nie wyjść na gbura byle nie wyjść na gbura byle nie wyjść na gbura". Mówienie w większym gronie, byle na ciekawy temat, bardzo lubię, może trochę mniej rozmawianie w 4 oczy, ale to też zależy od tematu i rozmówcy. Ostatnio postanowiłam się nawet bardziej zamknąć w sobie.
Kiedyś, kiedy bardzo chciałam zakumplować się z pewnym kimś, a może nawet coś więcej, czułam nieśmiałość, strach przed tym, jak on może zareagować, co odpowiedzieć... Zresztą głupie to było, teraz sama przyznaję, po tym, jak dowiedziałam się (bezpośrednio) całej prawdy o nim...
I JESTEM CZŁOWIEKIEM SAMOWYSTARCZALNYM
, nie obchodzi mnie, czy mnie kto lubi, czy nie, o niczyje "względy" się nie staram, więc nieśmiałość na nic mi nie jest potrzebna
Zresztą komu jest...
: 11 wrz 2008, 17:48
autor: iksigrekzet
Time will tell
: 11 wrz 2008, 20:56
autor: Ausencia
Naphthalene pisze: nieśmiałość na nic mi nie jest potrzebna
Zresztą komu jest...
Zabrzmiało to tak jakby kazdy mogł sobie wybrać, czy będzie nieśmiały, czy tez wręcz przeciwnie. Oczywscie, ze jest to beznadziejna cecha, ale niestety wrodzona. I bardzo trudno się jej pozbyć.
: 11 wrz 2008, 22:39
autor: Rilla
Naphthalene, nie rozumiem dlaczego uważasz się "raczej" za typ B, jeśli z tego co piszesz, wnioskuję, że nieśmiała nie jesteś. Wyglądasz mi bardziej na typ A.
A "trema" związana z troską o dobre zaprezentowanie się płci przeciwnej może dopaść nawet śmiałków. Myślę nawet, że zdecydowana liczba ludzi, nawet ogólnie uchodzących za odważnych i śmiałych, spotyka się czasem z sytuacją, która wywołuje u nich lekki dreszcz emocji i niepewności. Śmiem nawet twierdzić, że tylko szaleńcy nie znają, co to strach.
Ausencia pisze:Naphthalene pisze: nieśmiałość na nic mi nie jest potrzebna
Zresztą komu jest...
Zabrzmiało to tak jakby kazdy mogł sobie wybrać, czy będzie nieśmiały, czy tez wręcz przeciwnie. Oczywscie, ze jest to beznadziejna cecha, ale niestety wrodzona. I bardzo trudno się jej pozbyć.
Też tak to odebrałam ;P Ale ostatecznie
Naphthalene ma racje w tych słowach. Nieśmiałość nikomu potrzebna nie jest. Powinno się uczyć panować nad nią i stopniowo ją zmniejszać.
Ausencia pisze:Oczywscie, ze jest to beznadziejna cecha, ale niestety wrodzona. I bardzo trudno się jej pozbyć.
Czy jest nabyta, to nie wiem. Bardzo małe dzieci nie wiedzą, co to jest nieśmiałość. Słyszałam, że nieśmiałość pojawia się dopiero w którymś roku życia (nie pamiętam dokładnie, ale chyba w 4?), gdy dziecko zaczyna spostrzegać się jako osobę indywidualną i zaczyna być świadome własnego bytu. Niektórym przechodzi, a niektórym nie.
Pozbyć się jej jest niezwykle trudno, ale jest to możliwe. Kto nie próbuje, ten nic nie ma.
: 11 wrz 2008, 22:41
autor: Erato
Naphthalene pisze: nieśmiałość na nic mi nie jest potrzebna
Zresztą komu jest...
Nieśmiałość, o ile nie przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu ma w sobie co nieco uroku. Nie ma nic gorszego niż ktoś kto nachalnie wypytuje cię o twoje preferencje seksualne, rozpowiada na wszystkie strony o swoich, lata z gołą dupą i nie widzi w tym nic dziwnego
Z innej beczki, można przejść od typu B do A? Bo albo ostatnio gubię moją młodzieńczą nieśmiałość, albo osobowość mi się zmienia. Albo nadrobiłam przypadkiem jakieś braki w kontaktach społecznych...
: 12 wrz 2008, 11:19
autor: Cliodne
Nie ma nic gorszego niż ktoś kto nachalnie wypytuje cię o twoje preferencje seksualne, rozpowiada na wszystkie strony o swoich, lata z gołą dupą i nie widzi w tym nic dziwnego
dobre ;p
nieśmialosc moze i ma w sobie troche uroku ale w skrajnych przypadkach untrudnia zycie, natomiast zgadzam sie z
Ausencią ze trudno sie jej pozbyc.
podobno niesmialosc mozna zmniejszyc metoda kroczkow, czyli male cele (np pojde do urzedu skarbowego i zalatwie to i to, pojde na impreze do znajomych i zostane tyle i tyle czasu), za kazde 'wykonane zadanie' jakas nagroda (cukierek, kino, willa z basenem itd.)
ale to dla zdeterminowanych, wieszkosc rzadko podejmuje sie tego zadania bo jednak jest to zadanie trudne.
: 12 wrz 2008, 13:48
autor: kropka
Mi chyba częściowo nieśmiałość samoczynnie przeszła. Kiedyś zdarzało mi się wejść do sklepu i wyjść dajmy na to np. nie z tym pomidorem co chciałam
bo wstydziłam się oświecić sprzedawczynię, o którego mi chodzi. Przy okienku w banku prawie się jąkałam. A przed publicznym wystąpieniem zdarzało mi się symulować chorobę, żeby tylko mnie to ominęło. Teraz po tym prawie śladu nie ma. Został tylko introw.
: 01 sty 2009, 18:19
autor: Ausencia
Ach, szlag mnie trafi z tą niesmialoscią. Zrobiłam z siebie idiotkę na spotkaniu z kimś bardzo miłym, bałam się tak, że cala się trzęsłam i nie moglam skoncentrowac się na rozmowie. Musialam zrobić wrazenie zahukanego dziwolaga ; /.
Znacie jakis sposob na to (metoda kroczkow się nie powiodła) , czy pozostaje mi utkwić na zawsze w lochu, być sobie tam śmiałą i nigdzie nie wychodzić?
: 01 sty 2009, 19:23
autor: kosmita
Ausencia, proponuje metode jednego kroku. Z tego co sam doswiadczylem ze swoimi innymi fobiami, wystarczyl jeden duzy skok (np. nocna agorafobia - wybiegniecie na lyse pole pod nocnym niebem w nowiu) i jakos sama przychodzi umiejetnosc wyrzucenia leku. Przykladowo ja mowiac na glos "cicho badz" czy "nie teraz" odczepiam sie od mysli na temat leku - jakkolwiek smiesznie to wyglada i brzmi, mi pomaga. Takze w tych umiarkowanych atakach niesmialosci: na przyklad dzis, jakis nieznany sasiad przyszedl do mnie proszac o instalacje Windowsa. Lek mialem tylko przez pol godziny, ale w koncu zadzialalo oddalanie strachu slowami typu "zyje sie raz", "a co moze sie zdarzyc? przeciez mnie nie zabije slowami". (Hahaha, jestem ciekaw co by powiedzial na ta historyjke "normalny czlowiek"
)
: 01 sty 2009, 20:00
autor: Ausencia
Nie wiem, co powiedzialby normalny czlowiek, ale z mojej strony wielkie dzięki za te słowa
. Zastosuję się niezwłocznie.
: 23 sty 2009, 15:45
autor: Kori
Ausencia, mieszkasz w Małopolsce? A dokładniej? To może szalony pomysł, ale jakbyś mieszkała gdzieś w obrębie Oświęcimia, to chętnie bym spróbował cię ośmielić:) Sam bym się podszkolił w śmiałości. Oczywiście chodzi mi o poznanie się, rozmowę.
: 23 sty 2009, 16:46
autor: Ausencia
hm, kusząca propozycja, ale z racji swojej wlasnie niesmialosci chyba nie skorzystam ; ) Dzięki za chęci, ale szczerze, nie wyobrazam sobie, zeby rozmowa z kims nieznajomym miala mi jakkolwiek pomoc. Jaka rozmowa... to bylby monolog ^^. Zreszta za duzo powiedzialam o sobie na tym forum, czulabym sie potwornie niekomfortowo. A mieszkam w pewnym srednioduzym miescie 100 km od krakowa na poludnie.
: 24 sty 2009, 8:11
autor: Kori
To i tak był nierealny pomysł:)