Strona 1 z 3

Czy ból uszlachetnia?

: 09 lut 2014, 13:17
autor: Dreamer
Witam wszystkich.

"Co cię nie zabije, to cię wzmocni" - Co o tym sądzicie? Zgadzacie się z tym? Jakie jest Wasze zdanie na ten temat, co to dla Was znaczy?
Czy cierpienie rzeczywiście sprawi, że będziemy silniejsi psychicznie i lepsi także pod innym względem?
Proszę, zastanówcie się nad tym... i zapraszam do dyskusji.

Re: Czy ból uszlachetnia?

: 09 lut 2014, 21:27
autor: Maladict
Gdyby nie spotkało mnie w życiu wiele zdarzeń i doświadczeń bardzo nieprzyjemnych - nie doznałbym później tych rzeczy bardzo przyjemnych których doznałem. Jedno wynika z drugiego. Nie będę tu opisywał historii mego życia, ale chyba bym nie skorzystał z możliwości -gdyby taka istniała- wycięcia pewnych klatek filmu...

Myślę jednak, że jest pewna granica po przekroczeniu której 'ból' już zabija, prędzej czy później - wszelkie powojenne zespoły stresu pourazowego np.

Re: Czy ból uszlachetnia?

: 09 lut 2014, 23:05
autor: Miszka
Według mnie mnie; to nie cierpienie wzmacnia człowieka, co najwyżej sami możemy pokonać swoje lęki i słabości. Cierpienie może nam w tym pomóc; wymusić walkę o lepsze jutro, zmusić to odwagi albo nauczyć nas wytrwałości- ale to my sami musimy umieć wyciągać wnioski.
Stwierdzenie że ból uszlachetnia jest dla mnie próbą szukania we wszystkim pozytywów. Oczywiście jest to jeden z wielu elementów z których składa się człowiek i bez niego bylibyśmy niepełni, może jacyś niedojrzali ale sam w sobie ból nie jest dla mnie wartością.

Re: Czy ból uszlachetnia?

: 10 lut 2014, 10:20
autor: Maladict
Jestem pewien, że ból może nie tyle jest wartością, ale wiąże się z wartościami - jest ból istoty uciekającej w przerażeniu ratując życie lub ból hipochondryka, ale jest też ból stawania się lepszym, ból wyciskania na siłowni, ból studiowania, ból rezygnacji z czegoś dla kogoś bliskiego. Ból motyla wychodzącego z poczwarki.

Re: Czy ból uszlachetnia?

: 10 lut 2014, 12:50
autor: vragutinovic
Zależnie od (jednej z miliona) interpretacji: czasami to tylko czcza racjonalizacja mająca poprawić samopoczucie gdy cierpimy, a czasami mądrość ludowa wskazująca na to, że każde cierpienie rzeczywiście czegoś uczy. Na przykład tego jak sobie z nim radzić i wiedzieć o tym na przyszłość.

Re: Czy ból uszlachetnia?

: 11 lut 2014, 15:06
autor: Dreamer
Maladict pisze:Gdyby nie spotkało mnie w życiu wiele zdarzeń i doświadczeń bardzo nieprzyjemnych - nie doznałbym później tych rzeczy bardzo przyjemnych których doznałem. Jedno wynika z drugiego. (...)
Myślę jednak, że jest pewna granica po przekroczeniu której 'ból' już zabija, prędzej czy później - wszelkie powojenne zespoły stresu pourazowego np.
Hm... Ja to zrozumiałam tak, że gdybyś nie cierpiał, nigdy też nie byłbyś tak naprawdę szczęśliwy. Masz rację.
Nigdy w pełni nie docenimy naszego szczęścia, jeśli wcześniej nie zaznamy cierpienia. Wszystko się nawzajem uzupełnia. Jedno nie może istnieć bez drugiego.
Z drugą kwestią również się zgadzam. Jest to wprawdzie sprawa indywidualna, ale wszyscy jesteśmy ludźmi i każdy z nas ma swoje granice. W tym przypadku, który opisałeś, ból prędzej nas zniszczy psychicznie, niż uczyni nas kimś lepszym. Na coś takiego nie ma mocnych; niektórzy może są w stanie ten ból znosić lepiej, innych z kolei doprowadzi do szaleństwa, ew. samobójstwa. W każdym razie, takie doświadczenie bardzo krzywdzi.
Miszka pisze:Według mnie mnie; to nie cierpienie wzmacnia człowieka, co najwyżej sami możemy pokonać swoje lęki i słabości. Cierpienie może nam w tym pomóc; wymusić walkę o lepsze jutro, zmusić to odwagi albo nauczyć nas wytrwałości- ale to my sami musimy umieć wyciągać wnioski.
Zgadzam się z tym, co napisałeś. Trzeba umieć z pewnych doświadczeń wyciągać wnioski i próbować dzięki temu lepiej poprowadzić swoje życie. To jest fakt. Fakt, który jednak nie sprawdza się w każdej sytuacji.
Ginie ktoś Tobie bliski. Los nie daje Ci się pozbierać i wkrótce zabija kogoś jeszcze. Co robisz w takiej sytuacji? Jakie wnioski możesz wyciągnąć z tych tragedii (których Ci z całego serca nie życzę)? Niestety, na niektóre rzeczy po prostu nie mamy wpływu. Musimy po prostu przyjąć ten cios i modlić się, żeby nie spadł następny.

Re: Czy ból uszlachetnia?

: 11 lut 2014, 18:07
autor: qb
Co Cię nie zabije to Cię nie zabije i tyle. Kiedyś usłyszałem to w jednym przemówieniu, bardzo mądrym generalnie. Jak się nie wyniesie nauki z tego co nas spotkało, to nic się nie zmieni.

Re: Czy ból uszlachetnia?

: 11 lut 2014, 18:31
autor: Dreamer
qb pisze:Co Cię nie zabije to Cię nie zabije i tyle.
Ja znam lepszą wersję tego powiedzonka, mianowicie: "Co Cię nie zabije, to Cię rozwali psychicznie". Myślę, że to się lepiej odnosi do rzeczywistości; świat byłby cudowny, gdyby zamieszkiwali go sami "twardzi" ludzie, których nic nie jest w stanie zniszczyć, żadna tragedia. Albo i nie...
qb pisze:Kiedyś usłyszałem to w jednym przemówieniu, bardzo mądrym generalnie.
Czyim przemówieniu? Jestem ciekawa, kim jest ten mądry człowiek.

Re: Czy ból uszlachetnia?

: 11 lut 2014, 22:07
autor: qb
Dreamer pisze:
qb pisze:Kiedyś usłyszałem to w jednym przemówieniu, bardzo mądrym generalnie.
Czyim przemówieniu? Jestem ciekawa, kim jest ten mądry człowiek.
http://www.youtube.com/watch?v=ktjMz7c3ke4

Jakoś znalazłem :P

Re: Czy ból uszlachetnia?

: 12 lut 2014, 11:20
autor: Faramuszka
Oczywiście, że jak Cię poturbuje, zniszczy, załamie, to Tyś uszlachetniony człowieku będziesz...
Same hasełko "Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni", można wymienić na "Co Cię nie zabije, to sprawi, że ciężko Ci się będzie pozbierać".
Choć wszystko zależy od tego czy mamy wpływ na "czynnik wywołujący cierpienie", czy to wina jakiejś zegarynki, czy losu.
Ginie ktoś Tobie bliski. Los nie daje Ci się pozbierać i wkrótce zabija kogoś jeszcze. Co robisz w takiej sytuacji? Jakie wnioski możesz wyciągnąć z tych tragedii (których Ci z całego serca nie życzę)?
Co robię? Żyję dalej, bo wiem, że położenie się i płacz nie umniejszy bólu. Zależy kto i jak sobie radzi, do jakich wniosków dochodzi. Znajdą się osoby, które poradzą sobie same z załamaniem, o ile je będą mieć, inne otrzymają wsparcie najbliższym i/albo polecą do tych modnych ostatnio człowieków, którzy przepiszą Ci tabletkę cud, którą dawno temu w Grecji zastępowały teatry.
To jest ten ból, który się oswaja (o tym jeszcze poniżej) można z nim żyć latami i tu ukłon do Pani zegarynki, która sprawia, że wraz z upływem kolejnych minut, godzin, miesięcy, lat ono jest, ale tak jakby bladsze, może też całkowicie zniknąć wraz z pogodzeniem się z wydarzeniem. Wnioskiem niechaj będzie przykładowo, niewiedza na temat kolein losu + sztuka przeżywania emocji oraz ich nauka.


A czy uszlachetnia, raczej nie, jeśli używając tego określenie próbujemy się jakoś pocieszyć, a w innych przypadkach, kiedy nie mamy wpływy na te koleiny czasowe, nauczymy się oswajać z bólem i wyciągać z wnioski ze swych przeżyć, tak aby radzić sobie z nimi później, bo przeca nie każde cierpienie boli.

Re: Czy ból uszlachetnia?

: 12 lut 2014, 16:56
autor: Sorrow
Dreamer pisze:Witam wszystkich.

"Co cię nie zabije, to cię wzmocni" - Co o tym sądzicie? Zgadzacie się z tym? Jakie jest Wasze zdanie na ten temat, co to dla Was znaczy?
Czy cierpienie rzeczywiście sprawi, że będziemy silniejsi psychicznie i lepsi także pod innym względem?
Proszę, zastanówcie się nad tym... i zapraszam do dyskusji.
"Cierpienie uszlachetnia" i "co cię nie zabije, to cię wzmocni" to dwie różne rzeczy. "Co cię nie zabije, to cię wzmocni" to bzdura.
"Cierpienie uszlachetnia" odnosi się chyba do tego że przeżywanie cierpienia rozbija otaczający człowieka kokon samozadowolenia i pogardy dla tych którzy mają gorzej. Choć nie zawsze tak jest. Zdarzają się ludzie cierpiący którzy i tak uważają że zabawnie by było podpalić bezdomnego czy coś w tym stylu i wierzą w społeczny darwinizm.

Re: Czy ból uszlachetnia?

: 07 kwie 2014, 23:00
autor: BłędnyOgnik
[Maladict] - a skąd wiesz że nie miałbyś lepszego życia gdyby twoja historia potoczyła się inaczej? Można by gdybać, jednak to nie ma żadnego sensu - zbyt wiele alternatywnych historii.
vragutinovic pisze:Zależnie od (jednej z miliona) interpretacji: czasami to tylko czcza racjonalizacja mająca poprawić samopoczucie gdy cierpimy, a czasami mądrość ludowa wskazująca na to, że każde cierpienie rzeczywiście czegoś uczy. Na przykład tego jak sobie z nim radzić i wiedzieć o tym na przyszłość.
Wg. mnie obie interpretacje mogą być poprawne - wszystko zależy od tego, co z tego cierpienia i bólu wyszło naprawdę. Niektórych faktycznie czegoś nauczy, inni tylko tak myślą że stali się lepsi.
Sorrow pisze:"Cierpienie uszlachetnia" i "co cię nie zabije, to cię wzmocni" to dwie różne rzeczy. "Co cię nie zabije, to cię wzmocni" to bzdura.
Zgadzam się że są to 2 różne rzeczy, jednak nie zgadzam się że ta 2-ga to bzdura.
Moim zdaniem wszystko ma sens - wszystko zależy m.in. od kontekstu, kogo dotyczy, w jakich okolicznościach, jakie dana osoba ma doświadczenia życiowe, a nawet jakiego typu ból ktoś doznaje. Tym samym stwierdzenie "Co Cię nie zabije to Cię nie zabije i tyle." również ma sens.

Trywialny przykład - 3 osoby są zmuszane do morderczego treningu. Jedna nie wytrzymała i została wtrącona do celi, po latach wychodzi i do końca życia jest żebrakiem. Pozostałe wytrzymują i zostają wielkimi sportowcami. Ale tylko jedna się nauczyła się wytrwałości. Czemu? Bo druga od urodzenia była tego uczona (nie ćwiczeń, ale wytrwałości i bezwzględnego wykonywania poleceń).
Czy któraś stała się lepsza (jeśli w ogóle się stała)? Można by losować.
To tylko przykład, ale odnosi się zarówno do problemów fizycznych, jak i psychicznych.

Jak tak mówili poprzednicy - liczy się wyciąganie wniosków, ale nie tylko. Czasami po prostu zdolność do przystosowania się - "zegarynka" tutaj na pewno pomaga. Ból i/lub cierpienie często zmienia człowieka, ale nie zawsze na lepsze.
Nieraz jednak jest tak, że ten kto spadnie na dno bardziej szanuje innych - którym się nie udało - nawet jeśli się podniesie. Ale tak jak wspomniałem - wszystko zależy.

Moim zdaniem ból i cierpienie może wyostrzyć pewne cechy, a inne osłabić - dobrego zrobi lepszym, złego zrobi gorszym, ale tu nie ma reguły w które się wzmocnią, a które osłabią.

Re: Czy ból uszlachetnia?

: 10 sie 2018, 8:40
autor: tost_z_masłem
Czy ból uszlachetnia... Na pewno tak, ale pytanie jak ty do tego podchodzisz. Jeśli jesteś mądry, to z każdej porażki wyciągniesz wnioski, w końcu człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach. Będziesz to nocami analizować, dlaczego stało się tak, a nie inaczej, jak mówił Machiavelli, nic nie jest zrządzeniem losu, wszystko od czegoś zależy, na każdą "losową" decyzję wpływają mniej lub bardziej znaczące czynniki. Po wyciągnięciu wniosków stajesz się mądrzejszy, poza tym masz już przesuniętą granicę, chodzi o to, że codziennie naszymi zachowaniami poszerzamy nasze horyzonty, np. jeśli siedzisz w domu całe dnie i boisz się wyjść z domu, to jeśli sam się zmusisz lub ktoś to zrobi i pójdziesz na siłownię, to następnym razem też pójdziesz na siłownię i to bez problemu, czy np. jak dziewczyna zdradzi chłopaka, pierwszy raz dla niej będzie dość oporny bo przecież dotąd była wierna, ale jak raz chłopaka zdradzi, to następnym razem też już zdradzi bo granica zostaje przesunięta i taka dziewczyna do zdrady będzie już chętna. Tak samo z błędami, raz coś zrobisz, nie uda się, ale horyzont poszerzony, przykładowo próbowałeś zagadać do dziewczyny, a ona cię zmieszała z błotem tak dla zasady, efekt tego taki, że teraz nie będziesz miał oporów zagadać do dziewczyn. Tak więc uszlachetniać uszlachetnia.

Oczywiście jest druga opcja jeszcze, jak jesteś głupim to analiza nie jest na twoją mózgownicę więc będziesz rozpamiętywać efekt twoich działań i się będziesz zamykał w sobie.

Re: Czy ból uszlachetnia?

: 10 sty 2019, 0:02
autor: highwind
Czy ból uszlachetnia? Zależy jaki ból. Jeśli chodzi o ogólnie pojęte cierpienie, to wydaje mi się, że mogę stwierdzić jednoznaczną odpowiedź, że tak. Bez cierpienia nie byłoby radości, odcięto by nas od szerokiej gamy bodźców, spłycono by nam skalę barw, w których widzimy świat. Co by było bez bólu? Podejrzewam, że jakiś dziwny stan stagnacji, apatii i powolnego wygaszania.

Natomiast to, że nadmiar cierpienia łamie ludzi to już całkiem inna kwestia.

Re: Czy ból uszlachetnia?

: 10 sty 2019, 17:08
autor: Introman24
To jest kwestia bardzo indywidualna - rodzaje bólu są różne i różna jest odporność psychiczna na nie osób. Jeden wyjdzie z ciężkich przeżyć wzmocniony, wręcz stanie się lepszy i silniejszy niż był przed i przekuje ból w sukces, a drugi po małym smutku załamie się, odpuści sobie totalnie i skończy jak alkoholik pod mostem. Wszystko zależy od jednostki.