Jestem ciekawa Waszych odpowiedzi na pytanie zadane w temacie, a jeszcze bardziej, czy ktoś ma tak jak ja. Otóż... mam nieodparte wrażenie, że wszystkich od siebie odpycham. Gdy kogoś poznam, na początku jest wszystko ok, ale wraz z upływem czasu zauważam, że te osoby lubią mnie coraz mniej, wręcz nawet... zaczynają mnie nienawidzić... Nie rozumiem dlaczego, nie jestem dla nikogo zła, zawsze staram się być miła, uprzejmie do każdego zagadać... Pomagam innym jak się da, jestem bardzo dobrą uczennicą, toteż nawet przez ferie i wakacje uczę do poprawek, a w ciągu roku udzielam (niepłatnych, oczywiście) korepetycji, zdarzało się nawet, że pomagałam uczniom ze starszych klas. Czasami mam tego dość (tłumaczę 10 razy, że trzeba dodać, a ten i tak odejmie...), tym bardziej, że poziom w szkole jest tak niski (a jeszcze moje gimnazjum uchodzi za najlepsze w rejonie... :lol: , iż np. taka fizyka czy chemia to jest już dla mnie nudna jak flaki z olejem
Najbardziej jednak dziwi mnie fakt samego "odpychania" od siebie... Ludzie, ktorych znam od jakiegoś czasu, powoli zaczynają mnie nie znosić, mimo, iż jestem dla nich tak miła, jak potrafię... Ostatnio na nk weszłam na forum jednej z klas, by pogratulować im wyników rekrutacji, to... naklęli na mnie, ze wpycham się do nie swojej klasy, prowokuję ich i w ogóle, zaczęli mi dogryzać i założyli nawet osobne forum o nazwie anty-ja i pisali, kto jest za tym, by, tu cytuję (dla formalnosci ja w ten sposób nigdy nie mówię) "wyj**** mnie z tego forum...". Nie rozumiem tego wszystkiego. Może ktoś mi wyjaśni, o ile możliwe jest tu wskazanie jakiegokolwiek logicznego powodu zachowania tych ludzi???