Tak jak rozmawiam wśród znajomych i przyjaciół, każdy ma dziwaczne opinie i przemyślenia na temat takich relacji i zawsze powstaje bardzo ciekawa debata na poziomie niemal akademickim więc postanowiłem jako osoba która miała już tę przyjemność lub nie, zapytać się was o zdanie, co o tym myślicie?
Sam osobiście byłem z jedną kobietą ponad 10 lat w związku, jednak się rozstaliśmy i pewnego razu zagadała do mnie koleżanka z czasów gimnazjalnych, umówiliśmy się na kawę i wprost powiedziała, ona nie ma faceta, ja nie mam kobiety, pomóżmy sobie. Spotkaliśmy się u mnie raz, potem drugi, było potem więcej takich wspólnych nocy, czasami nocowała u mnie 3 dni pod rząd i taka relacja trwała 2 tygodnie. Problem w tym, że o ile pierwsza i druga noc była bardzo ciekawa, bo po pierwsze seks z kimś nowym (ja jestem z tych wiernych do bólu), nowa przygoda, nowe doświadczenie to na dodatek fajnie się gadało tak przed jak i po o starych czasach i o starych znajomych, kto gdzie wylądował. Jednak później... Okazało się, że za dużo nas dzieli, ja jestem typowym pracoholikiem i domatorem, lubiącym się wyciszyć, przeczytać dobrą i mądrą książkę oraz pogadać nocami, ona typowa klubowiczka, imprezy, alkohol i wieczna zabawa w kupie towarzystwa. Okazało się, że po pierwszych dwóch nocach zaczęło nam brakować tematów do rozmów, różnice między nami były tak drastyczne, że dochodziło do nieprzyjemnej ciszy i o ile czasami cisza jest przyjemna, o tyle w naszym wypadku cisza była do samego końca, aż nasza relacja zmieniła się do poziomu ruchanko i każdy sam sobie, raz się upiliśmy to fajnie bo się trochę powygłupialiśmy, ale... no brakowało otoczki. Po 2 tygodniach stwierdziliśmy, że powoli zachowujemy się jak zwierzęta bo tylko posuwanie i nic więcej więc stwierdziliśmy, że to zakończymy i oboje przy winku uznaliśmy, że takowa relacja (dla niej też to był pierwszy raz w takiej relacji) jest ok, pod warunkiem, że taką parę coś łączy, mają o czym pogadać, ale w zasadzie taka para... No serio, rucham się z dziewczyną która mnie się podoba, dobrze mnie się z nią gada i miło spędza czas, w pewnym momencie zamienia się z fuckfriends na poziom pary
A co wy o tym myślicie? Ma to sens? Jak wy byście się z tym czuli?