- "Akademia pana Kleksa" - miało miejsce coś jakby morderstwo robota. Psie niebo było rozczulające. Lecz brak dziewcząt?!?!
-"W pustyni i w puszczy" - śmiertelnie niepoprawna politycznie.
-"Rok 1984" i "Folwark Zwierzęcy" - Orwell przewraca się w swoim skromnym grobie, bo jego nauki poszły w las.
Nie cierpię do dziś:
-"Ten obcy" - powinno się nazywać "Pośladki Maryni". Ględzenie, ględzenie i ględzenie nie wiadomo o czym. I nic się nie dzieje.
-"Janko Muzykant" - z grubsza to samo przez 90% czasu plus śmierć dziecka po torturach. Nie miałem traumy, lecz chęć wydłubania oczu urzędasowi, który to dopisał do listy.
-"O krasnoludkach i sierotce Marysi" - dobry utwór to w 99% dobry scenariusz. Dodawanie nadprzyrodzonych postaci do słabej historii to jak przyprawianie nieświeżego mięsa. Jednym słowem, nuda.
*"Romeo i Julia" - dwoje dzieci uprawia seks. Jedno popełnia morderstwo. Oboje samobójstwo. Szacun, dla resortu edukacji.