Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Dział forum, w którym poruszane są tematy dotyczące kontaktów międzyludzkich, a także problemów w relacjach, których przyczyną może być introwersja.
Ósme cudo
Intronek
Posty: 38
Rejestracja: 22 paź 2023, 20:22
Płeć: kobieta
Enneagram: 6
MBTI: ESTP

Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: Ósme cudo »

Temat zainspirowała dyskusja w innym wątku.
Rozmawiamy o presji zewnętrznej, o tym czy introwertycy w ogóle chcą być "wyciągani ze swoich baniek". "Bańka" może oznaczać mały własny świat, ale też własną głowę.
Czy ma sens, żeby ktoś z zewnątrz ich zachęcał do wyjścia, podał rękę, a może nawet wyciągał? Czy introwertycy tego w ogóle chcą?
Chętnie poznam Wasze zdanie na ten temat.
Awatar użytkownika
Rafael
Krypto-Extra
Posty: 901
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: Rafael »

Jak dla mnie to bardzo szeroki temat i różnie z tym bywa.🤔

W moim przypadku to zależy od okoliczności, osoby, nastroju i okresu w życiu.
W młodości byłem towarzyski i to właśnie ja byłem tą osobą, która wyciągała innych do grupy, już w przedszkolu, traktowałem to jako opiekę nad zagubionymi owieczkami.
Nietrudno zgadnąć że owieczki nie zawsze chciały. :o

W podstawówce też tak robiłem, często we współpracy z rodzicami introwertyka, tu już opór był znacznie większy, ale radziłem sobie dość dobrze i rzeczywiście pomagałem. Trzeba wiedzieć jak. :ok:

Później stałem się dużo bardziej introwertyczny i to mnie wyciągano do towarzystwa na ogół z dobrym skutkiem i raczej to lubiłem, choć wiele zależało od osoby oraz jak to robiła. Nie każdy do tego się nadaje. Podobno w tego rodzaju pomocy najlepsze są ENFP, patrząc na moją mamę, która też jest z tego typu mogę w pełni potwierdzić, potrafi wiele w tym obszarze. :klaniam:

Natomiast jeśli chodzi o siedzenie we własnej głowie i sercu to raczej tutaj nic nikt nie zmieni.
Jest to uwarunkowane biologicznie i nawet gdyby ktoś przybywał przez 16 godzin dziennie w towarzystwie, sposób przetwarzania wrażeń pozostanie niezmienny. Tak od strony zewnętrznego obserwatora może to być postrzegane jako brak zaangażowania, wyłączanie całkowite lub częściowe, brak reaktywności.

A to co się dzieje wewnątrz introwertyka to każdy już sam wie najlepiej.
U mnie na pewno jest bardzo ciekawie, ale żebym to umiał opisać, to nie powiem.🤔 Brak mi odpowiednich słów i talentu. Może ktoś potrafi…

Jeszcze chciałbym wspomnieć o wyciąganiu mnie na imprezy. W podstawówce i liceum nie trzeba było tego robić, bo je lubiłem i nawet sam u siebie często urządzałem. :)
Tak introwertyk też może odnaleźć się na imprezie całkiem dobrze przy założeniu, że uda się w większość czasu spędzić w relacjach jeden na jeden, niekoniecznie przez cały czas z tą samą osobą. :ok:

Na studiach i potem w dorosłym życiu to się zmieniło bo imprezy stały się bardziej grupowe w większości w takiej formule, że wszyscy cały czas są razem. To już średnio mi się podobało i raczej było dla mnie nudne, przeważnie wyłączałem się częściowo, kontrolując jednak przebieg wypadków za pomocą funkcji Fe. :)

A obecnie to cenię sobie przede wszystkim pokój i harmonię wewnętrzną jeśli ktoś działa w tym kierunku i przynajmniej mi jej nie zaburzy to jest mile widzianym gościem w moim świecie.🤗
Chętnie też odwiedzę jego krainę, gdy mnie do niej wpuści. :)

Co do innych znanych mi introwertyków to powiem, że bardzo różnie z tym bywa. Jedni lubią, ale są dość wybredni z kim, a inni wolą być sami.
Spotykałem też wiele osób na których presja była stosowana przez ekstrawertycznych rodziców, którzy nie rozumieli swojego dziecka. To raczej zawsze kończyło się większymi lub mniejszymi problemami psychicznymi, :( bo rodzice robili to źle i najczęściej zbyt późno, choć w dobrej intencji.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Awatar użytkownika
tonerek
Intro-wyjadacz
Posty: 428
Rejestracja: 17 mar 2019, 17:20
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
Lokalizacja: Kraków

Re: Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: tonerek »

Ja nie chcę. Dobrze mi w swojej bańce.

Poza tym nikt i nic nie wydaje mi się na tyle interesujące żebym zszedł z piedestału swoich myśli. No może poza sztuczną inteligencją i wyścigiem modeli AI.
Patrycjusz
Intro-wyjadacz
Posty: 390
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: Patrycjusz »

"To zależy", jak już padło wyżej, to dobre podsumowanie. Ale kolejne zależy polega na tym, że jak przychodzi do np. spraw zawodowych, zwykłego wyjścia gdzieś (ot potrzeby społeczne, małpopodobne), albo rozwijania projektów różnego typu (artystycznych, naukowych itp.), to może tak być, że introwerter doceni taką rękę z zewnątrz. Pewnych rzeczy niestety nie można robić samemu i potrzebna jest do tego infrastruktura - nie tylko materialna, ale też ta społeczna.
Awatar użytkownika
Drimlajner
Global Moderator
Posty: 2483
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Okęcie

Re: Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: Drimlajner »

Ja głosuję za byciem wciągniętym przez bańkę jeszcze bardziej, mocniej, głębiej. Parafrazując: daj nam, Boże, sto lat deszczu (zapas książek, herbaty i internetu): dzieje introwertyków: 2020-20??

Niestety, życie nie jest usłane płatkami róż, czasem trzeba wychodzić do ludzi aby coś załatwić. Np. pieniądze na te książki, herbatę i internet.
Ósme cudo
Intronek
Posty: 38
Rejestracja: 22 paź 2023, 20:22
Płeć: kobieta
Enneagram: 6
MBTI: ESTP

Re: Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: Ósme cudo »

W pewnym momencie życia chyba wszyscy mościmy się wygodnie w swoich strefach komfortu. I w sumie to prawidłowo, po to tworzymy sobie własne przestrzenie psychiczne i fizyczne, gdzie wszystko jest bezpieczne, wygodne, znane i nie chcemy ich zmieniać, nawet jeśli nie odpowiadają nam w 100%. Wiadomo diabeł znany jest mniej straszny, niż nieznany.
Ja też chyba jestem na etapie, że mogę ewentualnie sama trochę wyjść poza własną bańkę, jeśli coś / ktoś mnie bardzo zainteresuje (dom, praca, koty, audiobooki - knechtów nie ma, ale o historii polskiej wojskowości chętnie posłucham).
A po nie tak dawnej traumatycznej próbie zaprzyjaźnienia się (niestety w realnym świecie) z pewną osobą, po której z racji wykształcenia oczekiwałam rozwiniętych standardów etycznych i umiejętności społecznych, ścianki mojej bańki z półprzepuszczalnych zamieniły się na szkło antywłamaniowe. Wszystko widać, ale nikt nie może dotknąć. Choć mam nadzieję, że to tylko lód i wróci wiosna.

Ale bardziej mnie interesuje (nadal ze względów osobistych, ale już innej natury), czy w życiu intro jest taki moment, gdy chce wyjść i pozwoli sobie tym pomóc?
Kiedy to okna się zamyka? Czy bliskie otoczenie, rodzice, rodzina mogą coś zrobić? Czy delikatnie ciągnąć czy tylko zachęcać? Czy gdyby we właściwym momencie delikatnie potrząsnąć albo przyciągnąć, to udałoby się przemieścić serce takiego intro bliżej wyjścia? Czy introserce samo musi nie tylko chcieć, ale też podjąć wysiłek i wykonać jakiś ruch?
Czy ściany tych baniek twardnieją i tracą przeźroczystość z upływem czasu?

Parafrazując pytanie, którym @Rafael trafnie podsumował zapytania ekstrawertyków wpadających czasem na forum: „Czy da się z zewnątrz zrobić coś, żeby introwertyk zechciał być mniej introwertyczny?” Np. we wczesnym okresie swojego życia.
Czy rzeczywiście ten komponent biologiczny jest nie do przeskoczenia?
Awatar użytkownika
Drimlajner
Global Moderator
Posty: 2483
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Okęcie

Re: Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: Drimlajner »

A po co się zmieniać? Parafrazując. Chłopak poznaje dziewczynę. Ona chce aby on się zmienił, to on się zmienia, a potem jest płacz, bo on już nie jest tym kimś kim był kiedy ona się w nim zakochała. My jesteśmy tylko przejawem różnorodności świata, podobno różnorodność jest ceniona.
Patrycjusz
Intro-wyjadacz
Posty: 390
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: Patrycjusz »

Ósme cudo pisze: 01 maja 2025, 7:16Wiadomo diabeł znany jest mniej straszny, niż nieznany.
To zależy, o czym mówimy. Przywiązanie do obszarów rzeczywistości i ludzi, którzy ciągle nas krzywdzą, wcale nie jest mniej strasznym diabłem. Mało tego, jest jeszcze straszniejszym. To jak w filmie "Osada", gdzie po wyjściu z "sekty" nagle okazało się, że za płotem jest droga i zwykły świat.
Ósme cudo pisze: 01 maja 2025, 7:16z racji wykształcenia oczekiwałam rozwiniętych standardów etycznych i umiejętności społecznych
To zależy, jakiego wykształcenia. Mało tego, nawet absolwent filozofii ze specjalnością etyka może być zły, i jeszcze w dodatku pięknie to uzasadniać. Albo np. absolwent psychologii, który wyrecytuje wszystko obudzony w środku nocy, po czym nie będzie potrafił niczego z tego zastosować.
Jak się zdobędzie pełne wykształcenie w jakimś kierunku, to można przy odpowiednim obróceniu się, siedzieć ciągle w takiej bańce, będąc amebą społeczną poza tą bańką.
Największe umiejętności survivalowe zaczynają się, kiedy szuka się pracy i próbuje nawiązywać znajomości, które nie opierają się o jakąś dziedzinę. Wtedy zaczyna się "real life", co np. dla profesorów jest czymś absolutnie niepoznanym i niemożliwym do przyswojenia. Dla nich wyjście z własnego gabinetu to jak przejście przez ulicę pełną dresów, niezależnie od tego, czy jest to tego typu ulica, czy drogi pasaż handlowy.
Ósme cudo pisze: 01 maja 2025, 7:16Czy bliskie otoczenie, rodzice, rodzina mogą coś zrobić?
Akurat rodzice/rodzina nie są dobrym kryterium. To nadal bańka, a nie obcy ludzie, z którymi trzeba sobie jakoś radzić. Gdybym miał oceniać się przez pryzmat mojej rodziny, zatrzymałbym się w rozwoju jakieś 10 lat temu.
Ósme cudo pisze: 01 maja 2025, 7:16Np. we wczesnym okresie swojego życia.
Jeśli już, to tylko tutaj. Np. zabawy grupowe, rodzeństwo itp.
Awatar użytkownika
Rafael
Krypto-Extra
Posty: 901
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: Rafael »

Czy ściany tych baniek twardnieją i tracą przeźroczystość z upływem czasu?
Z wiekiem osobowość każdego człowieka usztywnia się, zatem o zmiany jest coraz trudniej. :(
Aczkolwiek te procesy są o różnym nasileniu i u każdej osoby nachylenie krzywej wzrostu jest inne.
Nie musi mieć ona liniowego przebiegu.

Znam obecnie jedną 80latkę, która ma zadziwiająco elastyczną osobowość :o jak na ten wiek, ale to jest wyjątek. U większości osób po 30tce to już niewiele da się zrobić, choć wiadomo zawsze może być trochę lepiej lub gorzej dzięki pracy własnej lub jej zaniechaniu.
Czy da się z zewnątrz zrobić coś, żeby introwertyk zechciał być mniej introwertyczny?” Np. we wczesnym okresie swojego życia.


To ja jestem takim przykładem, osoby która wychowała się w bardzo ekstrawertycznym świecie dzięki czemu rozwinęły się u mnie znacznie bardziej te funkcje. :ok: :hug:

Przykład idzie z góry. Jeśli rodzice prowadzą towarzyski i szczęśliwy sposób życia to i dzieci będą go naśladować. Gdy mają szeroki krąg towarzyski z dużą ilością dzieci to te one będą bawić się razem. Wspólne wyjazdy na wakacje weekendy, codzienne spotykanie się w domach. Domowe przedszkola bez porównania lepsze :ok: niż te państwowe, gdzie można nie jedną traumę złapać, gdy się jest wrażliwszym dzieckiem.😭 :help
Ja sobie radziłem wszędzie, ale nie każdy był taki.

Podwórek wiadomo już nie ma choć zdarzają się tu i ówdzie zorganizowane próby ich reaktywacji. :)
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Ósme cudo
Intronek
Posty: 38
Rejestracja: 22 paź 2023, 20:22
Płeć: kobieta
Enneagram: 6
MBTI: ESTP

Re: Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: Ósme cudo »

Patrycjusz pisze: 01 maja 2025, 12:46 To zależy, o czym mówimy. Przywiązanie do obszarów rzeczywistości i ludzi, którzy ciągle nas krzywdzą, wcale nie jest mniej strasznym diabłem. Mało tego, jest jeszcze straszniejszym. To jak w filmie "Osada", gdzie po wyjściu z "sekty" nagle okazało się, że za płotem jest droga i zwykły świat.
Masz rację, z tym diabłem to rzeczywiście przesadziłam, bo chodziło mi raczej, o rzeczy, które są po prostu uciążliwe, ale decydujemy się je tolerować. Oczywiście, czasem ludzie tolerują różne niedobre dla nich rzeczy czy układy z poczucia bezsilności albo strachu, a tak naprawdę robią to niepotrzebnie, choć pewnie, jeśli się nie zdecydują sprawdzić, to się o tym nie przekonają. Jednak właśnie ten strach ich blokuje. I to nie jest zdrowe.
Czymś innym jest kurczowe trzymanie się tego, co jest dla nas złe, a czymś innym tego, co teoretycznie nie jest dla nas w 100% idealne, ale podejmujemy decyzję, że plusy dodatnie rekompensują nam plusy ujemne i całość jest dla nas ok.

I znowu to jest problem definicji, czym jest ta strefa komfortu?
Znalazłam taką definicję: "Strefa komfortu – to miejsce, w którym czujemy się pewnie i bezpiecznie. Działania podejmowane w tej strefie są znane, powtarzalne i nie wywołują lęku ani stresu. Jest to przestrzeń, która nie stawia przed nami nowych wyzwań, ale jednocześnie nie sprzyja rozwojowi".
Ta strefa / bańka może mieć różne rozmiary, nie jest powiedziane, że mamy obowiązek z niej wychodzić, jeśli nie chcemy.
Możemy podjąć decyzję, że poruszamy się w jej granicach i jeśli to nie utrudnia nam funkcjonowania w świecie, to chyba nie ma problemu.

Nie do końca zgodzę, że rodzina to jest ta sama bańka, no niby jest, ale wewnątrz tej rodzinnej bańki każdy ma jeszcze bańkę własnej głowy.
Zastanawiałam się, czy w tej rodzinnej bańce można stworzyć takie warunki, żeby młode intro chętniej otwierały swoje serca i głowy na inne osoby, przybywające z nimi w rodzinnej bańce.
Z jednej strony nie chcesz cisnąć, żeby nie wepchnąć głębiej do wnętrza bańki własnej głowy, a z drugiej przy braku stymulacji ta indywidualna banieczka sama zasysa.
Sformułowanie "rodzinna atmosfera" też można rozmaicie rozumieć odnosząc do własnych doświadczeń czy obserwacji.
Patrycjusz pisze: 30 kwie 2025, 21:27 Pewnych rzeczy niestety nie można robić samemu i potrzebna jest do tego infrastruktura - nie tylko materialna, ale też ta społeczna.
Jakbyś mógł rozwinąć tę myśl, zaintrygowało mnie to zdanie.

@Rafael
A czy na te procesy usztywniania osobowości można wpływać z zewnątrz?
Czy to nadal musi być decyzja tej osoby, że chce pozwolić sobie pomóc i np. świadomie udaje się na terapię. Co może się udać tylko przy pozytywnym nastawieniu tej osoby.

Ogólnie nie brzmi to zbyt optymistycznie. Już dyskutowaliśmy tu, że społeczeństwo staje się introwertyczne i nawet ekstrawertykom w zintrowertyzowanym społeczeństwie trudno prowadzić tak intensywne życie towarzyskie, jakby chcieli...
Awatar użytkownika
Rafael
Krypto-Extra
Posty: 901
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: Rafael »

@Ósme cudo
A czy na te procesy usztywniania osobowości można wpływać z zewnątrz?
Raczej nie, ja tutaj pisałem o naturalnym starzeniu się układu nerwowego, co jest bardzo indywidualne i przebiega w różnym tempie. Można ewentualnie stosować jakieś ogólne metody spowalniające procesy starzenia. Pełno tego w internetach, ale czy to coś pomaga to nie wiem.
Tak zwany zdrowy tryb życia. :swiety:

Czy to nadal musi być decyzja tej osoby, że chce pozwolić sobie pomóc i np. świadomie udaje się na terapię. Co może się udać tylko przy pozytywnym nastawieniu tej osoby.
Czasem przymusowe terapie też są udane, to szczególnie osób niepełnoletnich to dotyczy. :ok:
Ale najskuteczniejsze są te dla całej rodziny, bo rzadko kiedy jest tak by tylko młody człowiek potrzebował terapii. Znacznie częściej rodzice potrzebują jej dużo bardziej, a to co się dzieje z nastolatkiem jest tylko odbiciem ich problemów.😭

Ja kiedyś, gdy byłem młody pomagałem jak to się wtedy mówiło tak zwanej „trudnej młodzieży”. Byłem wraz z innymi wolontariuszami czynnikiem środowiskowym. :serce:

Ileż to ja rodziców widziałem, którzy dużo bardziej potrzebowali terapii niż ich rzekomo trudne pociechy. Ale niestety to do nich nie docierało. :( Tylko młodych wysyłali, którym w takim systemie rodzinnym i tak nie wiele można było pomóc.
Jak skończyli 18 lat i wynieśli się z domu to im najbardziej pomogło. :)

Podobnie było z moimi rówieśnikami w klasie najwięcej problemów mieli ci, którzy byli z dysfunkcjonalnych lub patologicznych rodzin.😭
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Patrycjusz
Intro-wyjadacz
Posty: 390
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: Patrycjusz »

Ósme cudo pisze: 02 maja 2025, 9:12Jednak właśnie ten strach ich blokuje. I to nie jest zdrowe.
Nie jest, dlatego nie należy poprzestawać w definiowaniu na "bańce introwertycznej", bo w niej chodziłoby o coś innego. Tylko przyznać, że dalej już zaczynają się zaburzenia lękowe.
Ósme cudo pisze: 02 maja 2025, 9:12I znowu to jest problem definicji, czym jest ta strefa komfortu?
Różnie definiowana, ale jedno jest pewne - nie jest to strefa dys-komforotu. Jeśli większość tej strefy lub jej całość powodują dyskomfort, a ktoś nadal w niej pozostaje, to nie można powiedzieć, że taki ktoś nadal funkcjonuje w swojej "strefie komfortu".
Ósme cudo pisze: 02 maja 2025, 9:12Nie do końca zgodzę, że rodzina to jest ta sama bańka, no niby jest, ale wewnątrz tej rodzinnej bańki każdy ma jeszcze bańkę własnej głowy.
To zupełnie tak, jak w każdym innym miejscu każdy ma jeszcze bańkę własnej głowy, bo od tego nie da się uwolnić i to nawet nie dotyczy tylko introwertyków, ekstrawertycy też siłą rzeczy mają własny system poznawczy i emocjonalny, a nie czyjś inny, mimo że są bardziej skłonni do przejmowania nastrojów i poglądów zewnętrznych itp.
Ósme cudo pisze: 02 maja 2025, 9:12Sformułowanie "rodzinna atmosfera" też można rozmaicie rozumieć odnosząc do własnych doświadczeń czy obserwacji.
O, otóż to. Dlatego zrównywanie rodziny z pojęciem strefy komfortu znowu mija się z celem, bo może być tak wtedy i tylko wtedy, kiedy ten komfort z relacji rodzinnych faktycznie jakoś wynika.

Ósme cudo pisze: 02 maja 2025, 9:12
Patrycjusz pisze: 30 kwie 2025, 21:27 Pewnych rzeczy niestety nie można robić samemu i potrzebna jest do tego infrastruktura - nie tylko materialna, ale też ta społeczna.
Jakbyś mógł rozwinąć tę myśl, zaintrygowało mnie to zdanie.
Co w tym intrygującego? Wychodzisz na ulicę i widzisz infrastrukturę społeczną i komunikacyjną, a nie własną głowę, widzisz budynek, w którym najczęściej mieszkają inni ludzie w innych mieszkaniach, co też jest infrastrukturą społeczną i budowlaną, potem wszystkie możliwe produkty (nawet ich składowe), gdzie nie pójdziesz, jest coś zewnętrznego, można nawet powiedzieć, że las to jakaś infrastruktura naturalna, do której żyjąc w nim trzeba się przystosować. A co dopiero mówić o spełnianiu wyższych potrzeb, gdzie pojawiają się różne grupy społeczne albo indywidualne jednostki, które reprezentują sobą takie lub inne cechy społeczeństwa, nawet jeśli zamknięte w innej, pojedynczej głowie.

Indywidualizm to po części bajka - próba odcinania się od wpływów i określeń zewnętrznych może skończyć się na niczym, na pustce. David Thoreau robił "eksperyment", a po 2 latach wrócił do miasta. Taki to był buntownik.
Ósme cudo
Intronek
Posty: 38
Rejestracja: 22 paź 2023, 20:22
Płeć: kobieta
Enneagram: 6
MBTI: ESTP

Re: Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: Ósme cudo »

A ze spraw bardziej przyziemnych i praktycznych - czy w relacjach na gruncie towarzyskim introwertycy chcą sami inicjować i dozować kontakt czy jednak wolą, aby ich bardziej ekstrawertyczni znajomi podejmowali próby wciągnięcia intro do interakcji?
Awatar użytkownika
Rafael
Krypto-Extra
Posty: 901
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: Rafael »

Ósme cudo pisze: 09 maja 2025, 7:26 A ze spraw bardziej przyziemnych i praktycznych - czy w relacjach na gruncie towarzyskim introwertycy chcą sami inicjować i dozować kontakt czy jednak wolą, aby ich bardziej ekstrawertyczni znajomi podejmowali próby wciągnięcia intro do interakcji?
Ja zdecydowanie wolę, gdy druga osoba inicjuje kontakt niezależnie od typu relacji. :) Mam na to nawet pewne racjonalne uzasadnienie. Jestem osobą otwartą i niewybredną zatem jeśli ktoś rozpocznie znajomość to na pewno nie zostanie przeze mnie odrzucany. Zatem relacja ma szanse trwać dopóki ta druga strona sama się nie wycofa. :ok:

Natomiast gdy ja podejmowałem inicjatywę tysiące razy w życiu byłem odrzucany i nadal jestem. Może jedna osoba na 10 zaczepionych odpowiadała pozytywnie.
Dawniej gdy byłem zdrowszy i dysponowałem dużym zasobem energii, gdy jeden strzał na dziesięć był trafiony wystarczało. Teraz takie poszukiwania po omacku są dla mnie zbyt męczące.😰

Co do dozowania, podtrzymywania relacji to już bywa różnie. Doświadczenie podpowiada że dla większości osób to ja jestem „za dużo”, choć bywało odwrotnie. Zatem niech dawkuje ta mniej pojemna strona. :help
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Awatar użytkownika
Fire
Krypto-Extra
Posty: 823
Rejestracja: 20 lut 2019, 17:47
Płeć: kobieta

Re: Presja zewnętrzna - czy introwertycy chcą być wyciągani ze swoich baniek?

Post autor: Fire »

Ja także zdecydowanie wolę, kiedy ktoś inicjuje kontakt. Niestety ja jestem wybredna. Miła i grzeczna zawsze ale bardzo ciężko jest się zbliżyć do mnie prywatnie. Absolutnie nie mam potrzeby, żeby mieć ludzi wokół siebie. Najbliżsi są w 100% wystarczający.
Nie podejmuje inicjatywy kontaktu jeśli nie potrzebuję czegoś załatwić, zorganizować. Jeśli ktoś chce rozszerzyć znajomość, ma mierne szanse.
Myślę, że introwertycy chcą być wyrywani ze swojego świata tylko przez bliskie osoby, na których im zależy. I to też trzeba dawkować, nie osaczać.
ODPOWIEDZ